60

941 60 20
                                    

* Perspektywa Dezego *

Musimy iść z tym na policję.
Maja nie odbiera, nie wiem co się dzieje.
Muszę zadzwonić do Alex.
Szybko wybrałem numer do Oli.

Po drugim sygnale odebrała.

- Coś się stało? - zapytała zaspanym głosem. Obudziłem ją. W sumie nie dziwię się. Jest 3 w nocy.

Ja niestety przez to wszystko nie zasnę.

- Wiesz co jest z Majką? - zapytałem.

- Nie wiem... A co jest?

- Nie odbiera - jęknęłem.

- Uspokój się. Na pewno oddzwoni - uspokojała mnie.

- Miejmy nadzieję - westchnęłem

- Na pewno. Ja jeszcze zadzwonię do Mai - odparła zatroskana- I co z Julką? - zmieniła temat.

- O-ona... - jąkałem się.

- Co ona?! - zdenerwowała się.

- Z.... - nie wytrzymałem zaczęłem krzyczeć. Moja, mała biedna Julka.

- Dezy! - krzyknęła cicho - Co ci?

- Ona... Ona..ona - nie mogłem nic z siebie wydusić.

- Dezydery! - krzyknęła już głośno.

- Kochanie? Coś się stało? - zapytał ją Remek.

- Nie... - przełknęła ślinę.

- Z kim gadasz?

- Z Dezym... Zadzwonił do mnie. Maja nie odbiera. Dezy zaczyna się denerwować i nie może sie wysłowić - odpowiedziała.

- Mogę?

- Tak.

- Dezy. Co jest? - zapytał gdy dostał telefon do ręki.

- Ona... O-o...na.. Z-zo... - nie dokończyłem - J..-ja... N...ie...

- O co ci chodzi?!

- Czemu? Czemu akurat jej? - łzy zaczęły spływac po moim policzku.

- Co czemu?! Ogarnij się, chłopie!

- Ja... Nie mogę, ja przepraszam.. Ja muszę być sam! - krzyknąłem i się rozłączyłem.

Czemu Olka musiała o tym wspominać?
Ja...

Czemu...

Ona...

Czemu...

Akurat ona?

Czemu ona?

Czemu do cholery akurat ona?!!

- J-ja... Ja...- podszedłem do okna i zamknąłem oczy - Ja ją tak bardzo kocham.... Czemu... Ona do cholery jasnej?!?

Otarłem ręką łzy i poszedłem do łazienki.

- Jeśli coś jej się stanie... Nie wybaczę tego sobie! To moja wina! Moja! -walnęłem pięściami o drzwi.

Spojrzałem na żyletkę na zlewie.

Ja nie mogę. Muszę żyć dla niej... A co jeśli ona.... Nie nie myśl tak!

Ona żyje... Ona żyje! Ona żyje...

Opadłem beztrosko na podłogę i oddałem się łzom.

Czemu Miłość zmienia wszystko?

Czemu do cholery?!

Czemu....

Czemu?!??

Przez nią moje życie się obróciło...

Jej charakter... Jej wygląd. Jej miękkie usta...
Jej drobne rączki...
Jej mały nosek...
Jej niebieskie oczka wpatrywujące się we mnie...
Jej zapach...

Wszystko w niej kocham...
Czemu nie potrafię jej tego wyznać?

- Czemu do cholery? - zapytałem szeptem.

Nagle usłyszałem otwarcie drzwi.

- Dezy! - krzyknął głos mojej mamy.

Co ona robi o tej godzinie?
Obmyłem szybko twarz i wyszedłem.

- Co tutaj robisz? - zapytałem - I o tej godzinie?

- Nieważne, która jest. Muszę, przecież odwiedzić swojego syna w szpitalu - odpowiedziała.

- Mhm... - przytrzymywałem łzy.

- Dezydery? Coś się stało? - zapytała zdziwiona.

- Nie, nie - spuściłem głowę i teraz patrzałem na moje stopy

- Widać - westchnęła - Dezy, czy to przez Julkę? - dotknęła mojego ramienia.

- Niby co przez nią?! - krzyknąłem.

- Ona ci coś zrobiła?

- Nie! - zaprzeczyłem- Ty nic nie rozumiesz! - walnąłem pięścią w ścianę.

- Dezydery! Uspokój się!

Bezsilnie opadłem na podłogę.

- O-ona....

- Co ona? - zapytała.

- Została porwana! - krzyknąłem- Teraz ci lepiej?!

- Dezy.... - chciała mnie dotknąć, ale się nie dałem.

- Nie dotykaj mnie - warknąłem.

- Dezy! Jestem twoją matką!

- Mam to w dupie - prychnąłem - A teraz chcę zostać sam! - wyprosiłem ją z sali.

Julka.... Wróć.

Proszę
Bardzo
Proszę

Julcia...

Wróc do mnie

Niech będzie jak dawniej...

Proszę

Tak bardzo

Jesteś moim życiem....

Wróć

Kocham cię, Juluś....

🐈🐈🐈🐈🐈🐈🐈🐈🐈🐈🐈🐈🐈

Elo, Pierożki 😏

Obiecywałam i macie.

Dłuższy.

Biedne drzwi i ściana 😂😂😂

Wiecie co? Płakałam. Kiedy pisałam ten rozdział słuchałam piosenki Multiego "Sam".

Podobało się?

Rozdział ma 567 słów 😎.

Do następnego

~Julka









Miłość zmienia wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz