Przepraszam za spóźniony rozdział / Maja ( czytajcie notkę )
* Perspektywa Dezego *
Widziałem wzrok Majki, który mówił, żebyśmy jej tego nie robili, ale nie ma wyjścia. Jeśli mamy być wypoczęci na akcję, to każdy musi słodko spać sobie w łóżku, nie na podłodze. Rychlik za to, chyba bardzo ucieszył się na tą wieść.
Zmęczeni po jedzeniu przygotowaliśmy się do snu. Musiałem chwilę poczekać na swoją kolej w łazience, ale po chwili leżałem w łóżku brata Sky... Przepraszam, Alex.
Wchodząc na górę widziałem niechęć Mai, gdy Michał kierował się na kanapę, gdzie ona już leżała. Uśmiechnąłem się wtedy.
Moją głowę ponownie zaprzątnęły myśli o Julci...
Czy moja mała kruszynka jeszcze żyje?
*Dzień później*
- Chcemy iść z wami. - powiedziała stanowczo Maja, stając przede mną.
Pakowałem właśnie torbę z najpotrzebniejszymi rzeczami na akcję.
- Chcecie zginąć? - spytałem, odrywając się od swojej roboty i patrząc na nią. - Nic tam nie zdziałacie. - odparłem i wróciłem do poprzedniej czynności.
Maja niespodziewanie wzięła z torby nóż. Bardzo ostry nóż.
- Mogę ci pokazać, że umiem walczyć. - spojrzałem na nią z rozbawieniem.
- Daj to, bo się skaleczysz. - zabrałem jej bez trudu narzędzie z ręki i schowałem do torby, na co dziewczyna prychnęła.
- Jedziemy z wami. - chciałem zaprzeczyć, ale ta wyszła z pokoju, trzaskając drzwiami.
Dobra, wiem jedno. Z nią nie wygram.
Zasunęłem zapełnioną torbę i położyłem ją na podłodze. Chwilę później do pokoju wparowała Alex.
- Jesteś gotowy? - spytała zdenerwowana.
Spojrzałem na pistolet, leżący na szafce i podszedłem do niego. Schowałem go za pasek spodni i ponownie odwróciłem się do dziewczyny.
- Teraz tak. - kiwnęła lekko głową i zawróciła się, wychodząc z pokoju.
Zabrałem dwie torby z broniami i innymi rzeczami, ruszjąc za nią.
Na dole stała czwórka moich przyjaciół. Byli gotowi, mając na sobie czarne ciuchy i torby w rękach.
Spojrzałem na Alex.
Mam nadzieję, że wszystko się uda...
Jula... idziemy po ciebie.
* Jakiś czas później*
Przyczailiśmy się w krzakach, obserwując dwójkę strażników przed wejściem do bazy JJ. Było późno w nocy, około drugiej. Musieliśmy ich jakoś unieszkodliwić, a najlepiej zabić.
- Nie lepiej z zaskoczenia ich zaatakować? - zaproponował Michał.
- Spójrz na to, co mają przyczepione do paska. - Alex kiwnęła głową w ich stronę. - To przycisk, przez który włączy się alarm. W każdej chwili mogą go wcisnąć - wyjaśniła.
- Jak my to zrobimy? - spytał Remek.
Nic nie przychodziło mi do głowy. Musieliśmy działać cicho i ostrożnie.
- Chyba wiem jak - usłyszałem głos Mai.
Wszyscy zwrócili głowy w jej stronę.
- Jak? - spytałem, nie chcąc marnować czasu na dalsze obrady okrągłego stołu (jeśli ktoś nie wie o co chodzi z obradami okrągłego stołu, to.... polecam wyszukiwarkę google XD).
CZYTASZ
Miłość zmienia wszystko
Fanfiction- Kurwa! Nie rozumiesz? - usłyszałam głos Michała... *** - Julcia! Nie! - w ostatniej chwili mnie złapał. *** - Remek? Czy ty wciąż mnie kochasz? - zapytałam, siedząc na jego kolanach. ~~~ Hej! Witamy w naszej pierwszej w książce... Jest ona o trz...