96

735 46 8
                                    

* Perspektywa Julki *

Przemek... To jego wina!

Nie chcę go znać. Przez niego... Zabrał mi go!

Siedzę właśnie w ciemnym pokoju... Zamknięta.

Nie odbieram telefonów od nikogo.

Wyciągnęłam moją przyjaciółkę spod poduszki.

Mówiłam, obiecywałam, że nigdy już nie tknę... Tego gówna...

Dotknęłam żyletką nadgarstka i lekko przejechałam. Został tylko biały ślad. Nacisnęłam mocniej.

Od razu moja dłoń była cała we krwi.

Następna kreska....

- Za to, że go kocham - szepnęłam.

Trzecia...

- Za to, że Przemek mnie pocałował...

Czwarta...

- Za to, że moje życie ode mnie odeszło...

Piąta...

- Za to, że bez niego moje życie nie ma sensu...

Szósta...

- Za to, że nigdy mi nie wybaczy...

Siódma....

- Za to, że jestem z nim w ciąży....

Na siódmej sie skończyło.

Nagle usłyszałam charakterystyczny dźwięk dzwonka telefonu.

Na wyświetlaczu ukazał się napis "Alex ❤"

Odebrałam.

- Czego? - warknęłam oschle.

Krew sie lała...

- Co tak oschle? - zdziwiła się.

- Po prostu mam zły dzień - wywróciłam oczami.

- Jadę do ciebie - oznajmiła stanowczo.

- Nie! Odpierdolcie się wszyscy do cholery! - krzyknęłam i się rozłączyłam.

Poszłam do łazienki i opatrzyłam ranę, a następnie nałożyłam bandaż.

Trzeba wreszcie pokazać się światu.

Ogarnęłam się i wyszłam.

Na dworzu było ciepło.

Nagle zobaczyłam kogoś kogo nie chciałam widzieć.

Dezy....
Szedł z jakaś kobietą.

Jego mama?

A może dziewczyna?

- Julka! - krzyknął i do mnie podbiegł.

- Zostaw mnie - warknęłam i go wyminęłam.

- Julka! Przemek mi wszystko powiedział... Ja przepraszam! - złapał mnie za ręcę - Proszę, wybacz mi...- szepnął - Kocham cię mocno, wiesz? - zapytał mnie na ucho.

- A ja cie nie, przykre - prychnęłam i zachciało mi się płakać - A teraz mnie puść i wypierdalaj z mojego życia - uśmiechnęłam się wrogo.
Jestem zajebistą aktorką...

Wyrwałam się i ominęłam blondyna szybkim krokiem.
Odwróciłam się, a ten stał nieruchomo i patrzył się jak odchodzę.
Po policzkach leciały mi łzy...

Jakbym mu wybaczyła wszystko by było dobrze... Jaka ja głupia jestem....

Odwróciłam się, a blondyn już podszedł do tej kobiety.
Ze spuszczoną głową.

Wrócić czy odejść?

Nie umiem....

Muszę wrócić.

Cała zalana łzami biegłam do niego i się na niego rzuciłam.

- Przepraszam! - krzyknęłam płaczliwie.

Wtuliłam się w jego koszulkę.

- Przepraszam, przepraszam.... Ja nie chciałam - coraz mocniej płakałam.

- Juluś... - odsunął mnie od siebie i opuszkami palców wytarł moje łzy.

Kobieta patrzała się na nas z uśmiechem... Kim ona jest?

Złączył nasze usta.

- Zostaniesz ze mną, prawda? - spojrzał się w moje błękitne i zaszklone od płaczu oczy.

- Tak - przytulilam go.

- Ja jestem ojcem? - zapytał z uśmiechem.

- Tak...

- Zostaniesz moją dziewczyną? - szepnął mi w ucho.

- Tak - szepnęłam.

- Kocham cię... I naszego bobaska - dał mi pstryczka w nos.
Zaśmiałam się.

- Julka! - krzyknęła przerażona Olka.

- Ja?

- O co ci chodziło? Przez telefon - zapytała.

- O nic... Zły dzień? - uśmiechnęłam się.

- Widzę co jest na rzeczy - złożyła ręce - Gadaj.

- Co? Nic. Zły dzień tylko.

- Jakoś tych złych dni miałaś siedem... Dla twojej informacji..- nie dokończyła - Czemu skrawek bandaża wystaje ci spod rękawa? - zapytała - Czy ty... Powróciłaś do tego?!- krzyknęła smutno.

- Co? Nie... Poprostu się... skaleczyłam - wysłałam fałszywca.

- Wmawiaj... Obiecywałaś.

- Do cholery skaleczyłam się tylko - wywróciłam oczami - Chodź na chwilę - pociągnęłam ją.

Dezy stał zdziwiony.

- Olka... Może.. I co? Nic nie poradzisz... Dawało mi to ulgę...Proszę, uznaj mnie za psycholkę. Mam to gdzieś... - wytłumaczyłam.

- C-co?! Ty jesteś do cholery normalna?! Tniesz się dla tego, że daje ci to ulgę! Jesteś nienormalna do cholery! Ogarnij się, dziewczyno! - krzyczała na całe miasto.

Odwróciłam się w stronę blondaska.

Kiedy to usłyszał. Posmutniał.

- Wiedziałam - uśmiechnęłam się.

Wzięłam telefon i wybralam numer do Majki. Odsunęłam się od Alex.

- Maja... - powiedziałam.

- Skarbie? Co jest?!- krzyknęła przerażona.

- N-nic.... Proszę, przyjedź... Będę w naszym ulubionym parku...

- Zaraz będę!

- Dziękuj...- rozłączyłam się.

Spojrzałam się na trójkę.

- Idę. Pa - smutna poszłam do parku.

- Idę z tobą! - usłyszałam głos Deziego.

- Nie - powiedziałam stanowczo - To sprawa między mną, a Mają. Może ty też mnie uznasz za psychicznie chorą? - spojrzałam mu się w oczy. Było w nich widać zrozumienie i smutek.

- Nie - przytulił mnie - Rozumiem cię tak bardzo, wiesz?

- Nie? Nie rozumiesz mnie.

- Moim nałogiem było palenie, ćpanie i cięcie się... Dopiero ty i moi widzowie wyciągnęliście mnie z niego...

Siemka!

Podoba się rozdział?

Do następnego!

Love ya

-Julka















Miłość zmienia wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz