*Piotrek*
Budzę się. Widzę moją dziewczynę. Nie. Za co. Wstaje powoli. Przebieram się w normalne ciuchy i ruszam w stronę drzwi.
- A śniadanie?
- zjem po drodze
- a buzi dostanę?Nie
- pewnie
Pocałowaliśmy się.
- Piotrek zostaw mi klucze do auta?
- a ja czym dojadę do pracy?
- nie wiem.
Ja jadę na zakupy.
- masz.
Rzuciłem jej i wyszedłem z domu.
- nie wytrzymam z nią.
Jak Boga kocham dzisiaj z nią zerwe.
Idę koło sklepu.
Widzę na oko 23 letnią dziewczynę.
Jej włosy lekko powiewają na wietrze.
Brunetka.
Emm Strzelecki ogarnij się.
Wchodzę do sklepu. Kupuje coś na śniadanie i pędze do pracy.
Jestem i tak spóźniony.
- Piotrek spokojnie.
Nie zabije cię
- bardzo śmieszne Wiktor
To mój szef. Zawsze pełen uśmiechu.
- co jest?
Znowu ta twoja yym jak ona ma
- Monika. Proszę weź ją ode mnie
- zmądrzałeś wkońcu. Brawo.
Jest tylko z tobą bo jesteś bogaty
- tsa..
Dzisiaj z nią zerwe.
- no dobra, ale narazie idź się przebierz
- ok
Przebrałem się i zjadłem śniadanie.
- a ty co w domu śniadania nie dali?
- można tak powiedzieć.
- jeździsz razem z Dominiką w 23p
- ok.
- 23p
- 23p zgłaszam się
- wezwanie do kobiety.
Wezwała was policja.
Ul. Mickiewicza 5
- przyjąłem.
- ja prowadzę pff
- nie!
Pobiegliśmy do karetki.
- Ratownik nie biega
Zaczęliśmy się śmiać.
- ta.
Wsiedliśmy.
- ha ha prowadzę
- niech ci będzie
Zaczęliśmy się śmiać.
- no nareszcie się śmiejesz.
Co ci zrobiła?
- zabrała mi samochód, wprowadziła się do mnie i że się urodziła.
- i leci na pieniądze
- dokładnie.
Po chwili byliśmy na miejscu.
- ruchy ruchy
- no to się ruszaj Strzelecki
- dzień dobry pogotowie ratunkowe
- cześć
Dziewczyna wychłodzona, głodna.
- no Mi to nie dziwne.
Dzień dobry.
Popatrzyła na mnie.
- no to inaczej.
Przejdźmy Odrazu na ty
Jestem Piotrek.
- Martyna
- Piotrek ja lecę do innych.
- ok.
Cześć Martynka.
Okryłem ją moją kurtką.
- na razie musi wystarczyć.
Teraz poświęce ci trochę w oczy.
Poświeciłem.
- przejdziemy do karetki.
- widzisz chciałaś pracować jako Ratownik i patrz ratownicy przyjechali
- cicho
-uu padła mu w oko
Poszliśmy do karetki.
- usiądź sobie na noszach.
Pojedziemy do szpitala a potem się zobaczy.
Usiadła.
- zawiadomić opiekę społeczną?
Patrzę raz na policjanta raz na dziewczynę.
Wysiadłem z karetki.
- nie. Ja się zajmę tą dziewczyną.
- na pewno?
- tak. Obiecuję.
- ok
Wsiadłem do karetki.
- to tak Martynka.
Zajmę się ją tobą ok?
- ok
- wiem, że jestem brzydki no, ale lepsze to niż chyba opieka. Tak sądzę.
Uśmiechnęła się.
- Dominika jedziemy. Resztą zajmie się opieka.
- oczywiście panie Strzelecki
- bardzo śmieszne.
Dobra cii twoja ekhem nadchodzi.
- chodź tu szybko i jedziemy
- przyjęłam
Przyszła.
- ruszaj i gazu do szpitala.
- ale twoja no
- chyba żartujesz
- tak
Martyna się Położyła.
- lepiej?
- yhym
Przykryłem ją kocem.
- dziękuję.
- nie ma za co
- miły jesteś
Uśmiechnąłem się.
Usiedłem i uzupełniłem papiery.
- następnym razem to ty uzupełniasz a ja prowadze
- zapomnij.
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie lubię Cię
- wzajemnie
Wiesz no mam już tego jedynego.
- a możesz wyszczelić Monikę w powietrze. Będę Ci wdzięczny.
- z chęcią, ale ona jest w ciążyMój świat się załamał...
CZYTASZ
~ Odmienić Los ~ Zakończone
FanfictionHistoria dziewczyny, która jednego dnia straciła wszystko i znalazła się na ulicy i chłopaka, ratownika medycznego, który żyje sobie Nie najgorzej. PS. Imiona z serialu na sygnale Zapraszamy do kontynuacji książki. "Odmienić los 2"