59. Zaczynamy Nowe Życie. Od Początku.

373 7 8
                                    

*Martyna*
Siedze w domu, nudzę się.
Mam dobry humor i czekam na Piotrka. Miał być godzinę temu. Nie odbiera ode mnie telefonu.
Martwię się o niego.
Rodzice jego też się martwią.
- uspokój się. Zaraz przyjedzie.
- mam nadzieję.
Dzwoni mój telefon.
- halo?
- Martyna Piotrek miał wypadek. Przyjedź do szpitala.
- jak? To na pewno on?
- tak. Tym razem sprawdziliśmy dokumenty. To on.
Przyjedź to wszystko Ci powiem.
- zaraz będziemy
- ok.
Pa.
Pojechaliśmy do szpitala.
- no to co się stało?
- usiądźcie lepiej.
- no
- był na wezwaniu.
Wyburzali ścianę i ta ściana spadła na niego.
Nie będę mówił bo chyba się domyślacie jaki jest jego stan.
- ciężki.
- bardzo ciężki
Zrobiło mi się duszno.
- Martynka wszystko ok
- tak.
Dał mi wody.
- a gdzie on teraz jest?
- Oiom
Pobiegłam na salę.
Małą ma mama Piotrka.
- Piotruś
Jest podłączony do wszystkich urządzeń podtrzymujących jego życie.
Zaintubowany.
- on już nie żyje. Możesz już kupować trumnę.
- nie eeeeeeeeeeeee!!!!

*Piotrek*
- Matko święta.
Martynka spokojnie.
Patrzy na mnie jak na ducha po czym mnie przytula.
- już spokojnie. Kochanie.
Co się stało?
- sen?
- no tak.
- nie jedź na żadny teren budowy gdzie wywalają ścianę.
Nie chce cie stracić
- nigdzie się nie wybieram.
Wstaliśmy i poszliśmy do łazienki.
Umyłam twarz.
- już kochanie.
- przepraszam, że Cię Obudziłam.
- chodź do mnie
Przytuliliśmy się.
- nic się nie stało.
Byłbym głupi gdybym był zły na ciebie.
Uspokój się.
Hmm
- nie mogę Piotruś.
- głęboki wdech i wydech
Zrobiła to.
- lepiej?
-trochę
- no to jeszcze raz.
Zrobiła
- Lepiej?
- tak.
- idź się połóż. Zaraz do ciebie przyjdę.
- ok.
Poszła.
Nalałem wody do szklanki.
Wziąłem na wszelki wypadek leki uspakające. Poszedłem do sypialni.
- chcesz wody?
- ttak.
Usiadła. Dałem jej, ale trzymam z nią.
Napiła się.
Położyłem się koło niej.
Przytuliła się.
- jak coś to tyrp mnie. Ok.
- ok
- po to tu jestem żebyś była spokojna kochanie.
Zamknęła oczy.
Przykryłem ją kołdrą.
Po chwili usneła.
Mała zaczęła płakać. Poszedłem do niej.
- cześć myszko. Nie płaczemy.
Wziąłem ją na ręce.
Kołysam ją.
- lililili
Po chwili usneła a ja mogłem iść spać.
Martynka się wystraszyła.
- nie bój się. To tylko ja.
Przytuliłem ją mocno.
Zamknąłem oczy.
Dobranoc.

Wstałem. Nie budziłem Martyny.
Ubrałem się tak na szybkiego i zrobiłem śniadanie oraz butelke dla małej.
Poszedłem się ogarnąć.
Jest 10 a Martyna jeszcze śpi.
Śpioch.

                           ***

Przerwa na reklamę.
Przed chwilą opublikowałam nową książkę, więc jak macie ochotę to zaglądnijcie.
Będzie mi bardzo miło.
Tu macie okładkę.

Z góry dziękuję

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Z góry dziękuję.

                           ***

Poszedłem ją obudzić.
- Martynka pora wstać.
Już dzień. Ptaszki śpiewają, słoneczko świeci a ty śpisz.
Uśmiechnęła się i Obróciła się na drugi bok.
- no wstawaj.
Wziąłem jej kołdrę.
Siłuje się ze mną.
- puszczaj
Połaskotałem ją.
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do kuchni.
- ej. Jesteś wredny.
- tak?
Udaje, że płacze.
Zaczęła się śmiać.
- to nie ma śniadania.
- ej
Zaczęliśmy się śmiać.
- to chce buziaka
Pocałowaliśmy się.
- uwielbiam się z tobą drażnić
Zjedliśmy śniadanie.
Wziąłem butelkę dla małej.
- sprawdź.
- na tobie. Ok
Uciekła.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ej.
- co ej. Zrobiłem wcześniej, więc już jest letnia.
Poszliśmy do małej.
*Martyna*
- cześć księżniczko.
Wziął ją na ręce i położył na przewijaku.
Zmieniliśmy Pieluszke.
Ubraliśmy ją w sukieneczke.
Nakarmił ją butelką.
Wzięłam ją na ręce.
- jak tam myszko kochana
- Abu
- buuuuuuu.
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszłam się ubrać
P

iotrek bawi się z małą a ja potem do nich dołączyłam.
Po chwili
Położyliśmy małą do spania.

Patrzymy na siebie. Jakbyśmy się nie znali. Nie wiem co się z nami dzieje.
-  co tam?
- właśnie nie wiem.
Co się z nami dzieje?
- zaczynamy się nudzić sobą.
Obojętne nam już wszystko.
Jakby miłość uciekła.
- do czego zmierzasz?
- nie bój się.
Do niczego. Po prostu mówię jaka jest prawda.
Oddaliliśmy się od siebie.
Łzy mi lecą.
- ale nie płacz.
Naprawimy wszystko.
Bo kiedy nie ma w nas miłości to czegoś nam brakuje.
Hmm.
Wytrzyj łezki i uśmiechnij się.
Wytarłam.
Zaczęliśmy się całować.
Całujemy się i nikt nie chce siedzieć oderwać.
Zasunęliśmy okna cały czas się całując.
Wkońcu udaje nam się oderwać.
Wtulam się w niego mocno.
- musimy to przetrwać.
- damy radę. Jesteśmy razem
- no i to się liczy.
Bierzemy wolne albo po prostu się zwolnimy i wyjeżdżamy. Ja, ty i mała. Nikt więcej.
- ok
- tylko mi nie płacz
Uśmiechnęła się.
Piszemy wypowiedzenie.
Drukujemy.
Podpisujemy.
- on nas zabije
- ktoś musi
Zaczęliśmy się śmiać.
- zrozumie
Sam przez to przechodził i wie co to jest.
Aha
Wzięliśmy małą i pojechaliśmy do bazy.
- cześć
- pa.
Nikt tu was nie lubi.
- mówcie za siebie. Cześć
Wzięliśmy nasze rzeczy do torby.
- co wy robicie?
- zwalniamy się. Musimy dychnąć trochę a po drugie za bardzo się od siebie Oddaliliśmy.
- i dlatego się zwalniacie?
- dokładnie.
- nareszcie.
- ha ha nie cieszcie się. Jeszcze tu wrócimy.
- spokojnie
- no to weźcie wolne
- tylko, że nie wiemy ile to potrwa a żeby nie denerwować doktorka to po prostu się zwalniamy.
- ale nie płaczcie.
Bo ja też będę.
- to ja też
Przytuliliśmy się wszyscy.
- to przez nią?
- nie. Ją to mamy głęboko gdzieś.
Wytarłam łzy.
Piotrek mnie przytulił.
- na pewno tego oby dwoje chcecie?
- tak.
- na mnie nie patrzcie. Wzruszyłam się po prostu.
- wrócimy. Będziemy uśmiechnięci.
- trzymamy was za słowo
- dobra jak nie to możecie nas udusić.
Zrobimy to teraz.
Przytuliliśmy się.
- co tu się dzieje?
- duszą nas
- czemu?
- ty też to zaraz zrobisz?
Daliśmy mu wypowiedzenie.
- dzieciaki
Chodźcie
Poszliśmy do gabinetu.
- to wy zaś wymyśliliście.
To jest żart?
Tak? Mogę to potargać.
- nie Wiktor.
To nie jest żart.
- poprostu znudziliśmy się sobą i chyba trzeba to naprawić.
A tu po prostu się nie da i musimy wyjechać przynajmniej na rok.
- aha. To nic. Trzymam za was kciuki i wróćcie jak najszybciej
Przytulił nas mocno.
- postaramy się.
Wyszliśmy z gabinetu.
- i?
- pa.
Oddaliśmy kluczyki od szafki.
A Piotrek klucze od karetki.
- będę za wami tęsknić.
- będą czekać.
Zaczęliśmy się śmiać.
- może się dogadacie wkońcu jak nas nie będzie.
- wątpię w to.
Ona im mózg wyprała.
- a wy niu niu niu
- sie wie
Przytuliliśmy się jeszcze raz.
Pojechaliśmy do firmy.
Pożegnaliśmy się, ze wszystkimi których znamy. Nawet z babcią.

Czyli co? Zaczynamy nowe życie.
Od początku.


~ Odmienić Los ~ Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz