2 tygodnie później
*Martyna*
Idę na spotkanie z Piotrkiem.
Umówiliśmy się pod teatrem.
- gdzie masz swojego chłopaka?
- właśnie do niego idę
- wystrojona jak nie wiem co.
- a co nie mogę.
Idę przez ulicę a tu jedzie rozpędzony samochód. Nie ma gdzie uciec.
Już wiem, że będzie po mnie.
*Piotrek*
Idę w stronę teatru i widzę zbiegowisko.
- Matko Martyna
Sprawdzam czy oddycha.
Nie.
- niech ktoś dzwoni na pogotowie
- po co jak już nie żyje
Reanimuje ją i dzwonie.
- Strzelecki. Przyślijcie mi karetkę na ul. Kościuszki 5. Auto potrąciło Martyne
- przyjęłam zaraz będą.
- Martynka dajesz.
Misia.
Sprawdzam czy oddycha.
Nadal nie.
Przyjechała karetka.
- szybko.
- Boże Martyna
- no Martyna. Niestety.
Podłączyłem monitor.
- dobra wkłucie i parametry.
Analiza?
- migotanie
- parametry 66
- strzelaj
- jest wkłucie
- ładowanie, odsunąć się, defibrylacja.
-analiza?
- bez zmian
- dobra adrenalina i płyny.
Jeszcze raz.
- podane
- ładowania, Odsunąć się, defibrylacja
- analiza?
- wróciła
- no to dobrze.
Biegnijcie po noszę.
Zbadaliśmy ją urazowo.
- cholera zaraz nam się wykrywawi.
Jaką ma grupę krwi?
- b
Tak samo jak ja.
Zabraliśmy Martyne do szpitala.
Teraz ją operują.
- wszystko będzie dobrze
- teraz to głupio brzmi. Tyle razy to powtarzamy pacjentą.
- Piotrek wyjdzie z tego.
Jest silna.
- wiem. Musi.
Wiktor pojechał na wezwanie.
Spuściłem głowę.
Różne myśli chodzą mi po głowie.
Moja Martynka teraz walczy o życie.
Po dwóch długich godzinach wyszedł lekarz.
- co z Martyną?
- musieliśmy wprowadzić ją w stan śpiączki farmakologicznej.
-nie
- niestety. Trzymaj się stary.
- dzięki.
Mogę ją zobaczyć.
- pewnie
Pokazał mi sale.
- dzięki
Poszedłem na salę.
- cześć Basia
- cześć
Wziąłem rękę Martyny.
Słychać tylko dźwięk aparatury.
- zostawię was
Basia poszła.
- Martynka wiem, że mnie słyszysz.
Kocham Cię. Proszę obudź się.
Wiem,że to jest niemożliwe, ale już za tobą tęsknię.
Poraz pierwszy łzy mi lecą.
Siedzę godzinę i nagle dzwoni mój telefon.
- słucham.
- dzień dobry szefie. Przyjedzie Pan podpisać.
- zaraz będę.
- dobrze.
Czekamy.
Dowidzenia
- dowidzenia.
Rozłączyłem się.
- Martynka muszę iść. Przyjdę jutro.
Pocałowałem ją w czoło.
Pobiegłem do domu. Pojechałem do biura.
- dzień dobry
- dla kogo dobry to dobry
- co się stało?
- panią Martyną potrąciło auto.
Rozpędzone auto.
- jaki jest stan pani?
- jest w śpiączce.
- Matko.
- to wszystko mam podpisać.
- tak
Podpisuje papiery.
- szybciej to Panu idzie
- bo jak najszybciej chce wrócić do Dziewczyny
- aha
Podpisałem.
- a teraz
- mogę jechać z Panem?
- tak
Chodź ogłosimy wszystkim.
- ok
Poszliśmy.
- witam
Dzisiaj ze względu na to, że pani Martyna miała wypadek i jest w śpiączce zamykamy wszystko i jedziemy do szpitala.
- o matko
- no chyba, że ktoś nie chce?
- wszyscy chcą.
- to jedziemy
Poszliśmy do auta.
Wsiedliśmy.
Dzwoni mi telefon.
- ta
Słucham
- cześć Piotruś
- Martynka?
- no wow.
Gdzie jesteś?
- w aucie
Jedziemy właśnie do ciebie.
- jedziemy?
Kogo mam się spodziewać?
- dzień dobry!!!!!!
- dzień dobry
Strzelecki masz moją torebkę może?
- nie. Po co ci i tak dzisiaj nie wyjdziesz
- ej
Wypisze się
- no napewno
- tylko tu przyjedź
- ok wstąpimy do domu.
- nie trzeba.
Dominika jest i mi pożyczy
- to ja ym nie przyjeżdżam
- przyjeżdżasz bo chce cie zobaczyć
Cały dzień Cię nie widziałam.
- no widzisz
Zaraz będziemy.
- wyślij mi zdjęcie
- prowadzę geniuszu
- pff
- masz 2 minuty
- ok
Dałem tabliczkę.
Przyśpieszyłem.
- jesteśmy.
Zaczęliśmy się śmiać.
- 10
9
8
7
6
Biegniemy
-i jestem
Zaczęliśmy się śmiać.
I tyle
CZYTASZ
~ Odmienić Los ~ Zakończone
FanfictionHistoria dziewczyny, która jednego dnia straciła wszystko i znalazła się na ulicy i chłopaka, ratownika medycznego, który żyje sobie Nie najgorzej. PS. Imiona z serialu na sygnale Zapraszamy do kontynuacji książki. "Odmienić los 2"