*Piotrek*
- dziewczyna stoi na Bombie.
- nie.
Martynka jest przerażona. W sumie nie dziwię się. Ja też. Ona nie może zginąć. To jedyna osoba na której mi zależy.
Przyszedł Wiktor.
- Martyna teraz idziemy, ale wrócimy po ciebie. Obiecuję.
- ok.
- kocham Cię pamiętaj.
Przejmij
Powiedziałem to ostatnie do pirotechnika.
Przejął.
Poszli.
- musisz być teraz dzielna.
OK. Zrobisz to dla mnie?
- ttakk
Przytuliłem ją mocno.
- muszę iść, ale cały czas będę przy tobie.
Dałem jej radio do ręki.
Poszedłem do reszty.
Wszyscy mnie przytulili.
- teraz tylko Martyna musi wrócić cała i zdrowa
- i to zrobi
Zobaczysz
- wiem
Po chwili...
- kryć się traci przytomność
Podbiegłem do Martyny.
- spokojnie już jestem.
- co ty robisz? Chcesz zginąć
- zrobię wszystko żeby tylko Martynka była cała i zdrowa.
Patrzy się na mnie.
Dałem jej wody.
- wszystko ok?
- tak tylko na chwilę zrobiło mi się duszno
- na pewno
- tak
- uciekaj z pola rażenia
- nie zostawię Martyny
- Piotruś idź. Wszystko dobrze.
Nie narażaj się.
- zwariowałaś.
- Piotruś chociaż raz Się mnie posłuchaj. Jeszcze się zobaczymy.
- masz rację
Pocałowaliśmy się.
Poszedłem. Ubrali ją w strój ochronny. Dali jej jakąś mate.
I po chwili było odliczanie.
- 10
9
8
7
6
5
4
3
2
1
Skacz
Skoczyła.
Bomba wybuchła a Martynka spadła na ziemię.
Podbiegliśmy Do niej.
- źrenice reagują.
- jest tętno
Zabraliśmy ją do szpitala.
Operują ją teraz.
Teraz siedzę tak jak kiedy auto ją potrąciło.
Nie.
Ma odłamek w krtani.
- Piotrek?
- co jest?
- będzie dobrze. Zobaczysz za kilka godzin się do ciebie uśmiechnie.
- właśnie ten jej uśmiech. Jest najcenniejszy na świecie.
- wiem. Dlatego was nie zwolniłem.
Brakowało by mi was.
- weź Martyna wczoraj cały czas się przejmowała. Nie szło jej uspokoić.
- ta. Jak zareagowała na oświadczyny?
- zdziwiona. Wzruszyła się tak jak zawsze.
- no, ale przyjęła
- oczywiście.
A potem nam się zaspało.
- bo jakbyś durniu powiedział, że zamierzasz się oświadczyć to dał bym wam wolne
- ym
Po chwili.
Wyszedł lekarz.
Wstałem i się patrzę.
-no żyje. Za jakąś godzinę się obudzi.
Uśmiechnąłem się.
- chodź pokaże ci gdzie jest
- ok
Poszedłem do niej.
- a i jeszcze jedno przez kilka dni nie będzie mówić.
- ważne, że żyje
- ta.
Poszedł.
Pojechałem się przebrać i wróciłem.
Jeszcze śpi.
Chwyciłem ją za rękę.
Otworzyła oczy.
- cześć Martynka.
Próbuje coś powiedzieć, jednak nie daje rady.
- to tylko na kilka dni.
Potem znowu będziesz mi dogryzać
Uśmiechnęła się.
Dotknęła opatrunku.
- jutro coś wymyślimy.
Kiwneła głową.
Zadzwonił mój telefon.
- dzień dobry szefie
- dobry
Jak coś to proszę mi przywieźć do szpitala.
- dobrze. Coś się stało?
- tak. Przyjedziecie to zobaczycie.
A i weź tam jakąś apaszke.
- dobrze. Zaraz będziemy.
Rozłączyłem się.
- zrobimy tak.
Dałem jej telefon.
- tu piszesz, naciskasz mikrofon i telefon Gdera
Uśmiechnęła się.
Pisze coś.
- Gdera Gdera Gdera hahahahah.
Zacząłem się śmiać.
- hahahahah..
- kocham Cię
Pisze
- ja ciebie też
Pocałowaliśmy się.
Po chwili.
- dzień dobry!!!!!!!
- dzień dobry
Pisze.
- dzień dobry.
- co się stało?
- mały wypadek w pracy.
Pisze
- bardzo mały. Ja tylko w powietrze wyleciałam. Bardzo mały. Gderać nie mogę.
- o matko.
- masz apaszke?
- mam
Fioletowa albo czarna
Pisze
- fioletowa gwiazdka myślnik gwiazdka
*-*
Ubrałem Martynie.
- papiery
Pisze.
- no to teraz podpisuj
Strzelecki.
- zabiorę ci to.
- nie.
Podpisuje.
- i no spróbuj to pożałujesz. Tylko jak z tąd wyjdę.
Weszła ekipa.
- hejka.
Jak tam?
- bywało lepiej
- ta.
- Martynka?
Pisze
- co jest Doktorku?
- twój pierścionek
Ubrała.
Pisze.
- dziękuję
- jaka pogodzona.
- bo ma mój telefon
Uderzyła mnie
- ooo nareszcie.
- ej.
- hi hi hi hi hi
Podpisałem.
- macie
- jeszcze to
- wy naprawdę nie macie co robić.
Uśmiechnęli się.
Pisze
- jak dużo ludu.
Żyje. Jeszcze żyje.
- jeszcze.
Podpisałem.
- już wszystko?
- nie
- no rolę się odwróciły
-. Ha ha ha
Chcesz się zamienić?
- nie
Zaczęliśmy się śmiać.
- hahahahah
Podpisałem.
- następne.
- już nie ma
- juhu
Zaczęliśmy się śmiać.
- wiesz co. Bez śmiechu Martyny to nuda.
- tylko kilka dni
- no a my wracamy do pracy
- yh.
- a doktorek znowu bez humoru.
Zaczęliśmy się śmiać.
- pa!!!!!!!!!!
- pa
- a ciebie widzę jutro. Tylko się nie spóźnij
- a ja będę u narzeczonej ok
- ok
- ale jak się spóźnisz chociaż o sekundę to zabawie się w doktorka ok?
- jak to strasznie brzmi
Poszli.
Przyszedł lekarz.
- dobry den
- hej
- zabrałaś mu telefon
Pisze.
- nie. Sam dał.
- a gdzie masz picie
- nie ma
- Strzelecki!!.
- następny się na mnie drze.
- gdzie picie
- a ja wiem czy może?
- odwodnił by cie
- no już lecę.
- to leć.
*Martyna*
- a tak na serio to wiesz, że nie.
Kroplówke dostaniesz
- hahahahah będzie wściekły zobaczysz
- jestem.
- to się napij bo się odwodnisz.
Martynie damy kroplówke
Ratownik medyczny i takich rzeczy nie wiem. Oj powiem twojemu szefowi.
- nie.
I tak już mu podpadliśmy.
Spóźniliśmy się.
Pisze
- i to dwa razy.
- to grubo.
- więc no zlituj się
Zaczął się śmiać.
- ej to nie jest śmieszne.
Prawie nas zwolnił.
- masz rację. Sorry.
To nie jest śmieszne.
To jest bardzo śmieszne.
- no śmieszne.
Jakbyś widział ich miny. Bezcenne.
Pisze.
- ja nadal się doktorka boję
- ale to był żart. Żart, ale jak tak bardzo chcecie to no mogę go spełnić
- nie.
Pokiwałam przecząco głową.
- dobra lecę. Wpadnę później.
- ok
*Piotrek*
Po kilku godzinach wszyscy poszli.
- zdrzemnij się kochanie moje.
Zamknęła oczy.
Chwyciłem ją za rękę.
Po chwili usneła.
Posiedziałem jeszcze trochę i musiałem iść do domu.
Jestem prawdziwym szczęściarzem, że ją mam.
CZYTASZ
~ Odmienić Los ~ Zakończone
FanfictionHistoria dziewczyny, która jednego dnia straciła wszystko i znalazła się na ulicy i chłopaka, ratownika medycznego, który żyje sobie Nie najgorzej. PS. Imiona z serialu na sygnale Zapraszamy do kontynuacji książki. "Odmienić los 2"