*Martyna*
Dzisiaj mam zamiar wyjechać do babci. Z małą. A ten pajac niech zostanie.
Pakuje najpotrzebniejsze rzeczy.
- Martynka nie wygłupiaj się
Pogadajmy
- chciałam pogadać to uciekłeś. Teraz już za późno.
-Martynka przepraszam
Wzięłam torbę i małą.
- Martynka
Proszę.
Wyszłam z domu i oddałam mu klucze.
Zatrzymał mnie.
- nie rób mi tego. Daj mi wszystko wytłumaczyć.
Proszę.
W jego oczach są łzy.
- zamierzasz mi się popłakać?
- tak
- chodź
Poszliśmy do domu.
Położyłam małą do łóżeczka.
Ściągnął mi kurtkę.
- no słucham Cię
Odwiesiłam kurtkę.
- przepraszam.
Nie chciałem cię zranić.
- ale ci się udało
A teraz co jest, że nie chciałeś ze mną rozmawiać
- bo nie potrafię spojrzeć ci w oczy
- zdradziłeś mnie?
- nie
Znaczy
- Napisz
Dałam mu kartkę i pisze.
"byłem u Karoliny bo zagroziła, że zabije małą, ale cię nie zdradziłem.
Nie mógłbym. Pocałowała mnie przy wszystkich przed bazą.
Jest mi wstyd. Zrozumiem jeśli chcesz odejść.
Przepraszam"
Ubrałam kurtkę i poszłam do auta.
- Martynka
Pojechałam do bazy.
- hejka
- no cześć.
- jest Wiktor?
- jestem jestem.
- twój mąż Cię zdradza.
Był u tej wiedźmy w domu. Całowali się pod bazą.
- Wiktor możesz na chwilę
- tak
Poszliśmy do gabinetu.
- co tam?
- mogę zobaczyć nagranie z kamer?
- tak.
Puścił.
- Martynka on naprawdę nic nie zrobił.
- wiem Wiktor.
Ale on tu już nie wróci
- jak to?
- bo zabardzo jest ośmieszony.
Sam widziałeś tylko weszłam i się nabijają.
- pogadaj z nim.
- pogadam, ale nie licz na to.
Wyszłam z gabinetu.
- i ci rozwód?
Zaczęli się śmiać.
- bardzo kurde śmieszne.
Ha ha.
Fakt zrobił źle, że do niej poszedł.
Miał powód. Uwierzcie.
- ciekawe jaki?
- tak to po co się z nią całował?
Z tobą tak nie robi.
- Po pierwsze to ona go Pocałowała.
Po drugie poszedł bo groziła, że zabije naszą małą.
- teraz to ściemniasz.
- myślcie co chcecie, ale jeszcze zobaczycie Jakuba zołza was wyroruje. Ciekawe jak się będziecie wtedy czuć.
Bo ja ani on się tu więcej nie pojawimy.
- Martynka
- sorry Doktorku taka prawda.
A ciebie to brak mi słów.
Uderzyłam ją w policzek.
- dowidzenia
Poszłam.
*Wiktor*
- zadowoleni jesteście z siebie?
- powinieneś ją zwolnić
- właśnie to zrobiła. Zwolniła się.
Dzięki.
A wy nie mówcie mi co mam robić.
Najlepiej będzie jak przestaniecie mówić mi na ty.
- ale.
- dziękuję.
- ona wielką haje zrobiła i teraz my za to obrywamy.
- przecież to księżniczka
- cisza!!!!
Artur dowodzisz.
Ja ide.
- ok
Coś cię nawojowali.
Martyna wyleciała jak burza.
Wiktor wściekły.
Co to się dzieje?
*Martyna*
Wchodzę do domu. Leży z małą w sypialni. Widać, że płakał.
- Piotruś pogadamy?
- o jesteś
- jestem. Nie płacz. Nie zostawiłam Cię.
Poszliśmy do kuchni.
- wiem, że nic nie zrobiłeś. Pojechałam tylko do bazy.
Zrobiłam im wojnie i oglądnęłam nagrania z kamer.
Nie wierzą mi. Wiesz straciliśmy ekipę. Teraz są za tą zołzą.
- ja nie zamierzam tam wracać.
- wiem. Sama nie chce tam wracać. To już nie jest to samo. Ta zdzira ich zmieniła.
Więc jak chcesz to możemy żyć jakby to się nie wydarzyło?
Hmm
- ok
- ale
-. Ale?
- uśmiechnij się. Mamy siebie a to jest najważniejsze co nie.
- tak.
Pocałowaliśmy się jak na samym początku naszej znajomości.
- ale obiecaj mi, że więcej tego nie zrobisz
- obiecuje
Wróciliśmy do pocałunku.
Przytuliłam się do niego.
- to co robimy?
- głodna jestem
Zaczęliśmy się śmiać.
- to co by Pani Zjadła?
- nie wiem
Idę do małej
- ok
Poszłam.
- cześć księżniczko moja mała.
Wzięłam ją na rączki.
- zostajemy z tatusiem. Tatuś jest grzeczny. Wiesz
Uśmiechnęła się
Przebrałam jej pieluszke i ubrałam w sukieneczke. Poszliśmy do Piotrka.
- tatuś!
- Abu
Zaczęliśmy się śmiać.
- Abu Abu
Wziął ode mnie.
- Mama pójdzie jeść.
Smacznego
- dziękuję.
Poszłam.
- a my?
Ktoś puka.
- puk puk
- ajajaja
- otworzymy
Otworzyłem drzwi.
- Abu
- cześć
Mogę
- cześć. Pewnie.
Weszedł.
A ja jem
- cześć Wiktor
- cześć.
Smacznego.
- dziękuję
- widzę, że jednak ją karmisz
- nom
- dziękuję
- nie ma za co.
- gadałaś?
- tak
- i co jutro widzimy się na dyżurze?
- nie Wiktor. Ja tam nie wrócę.
Chyba, że przynieść wypowiedzenie.
- dzieciaki
Martyna ty też?
- też.
- dzieciaki, ale przemyślcie to jeszcze.
OK
-. Ok, ale nie licz
Wystarczyło, że tylko ona się pojawiła to wszyscy się od nas odwrócili.
- nie wszyscy
ja, Adam, Ania,Basia, Zosia, Dominika, Artur, Lidka, Arek
Każdemu z nich was brakuje.
Przejmujecie się 10 osobami.
Dzieciaki.
- no okey możemy spróbować
- tylko zawieziemy małą do rodziców
- ok
Przebraliśmy się.
Zawieźliśmy małą do rodziców.
Pojechaliśmy do bazy.
- udało się
Przytulili nas mocno.
- nie odchodźcie. Ona im mózg wyprała.
- to jak mogę to podrzeć?
- tak
Podarł.
- dziękuję
Zaczęliśmy się śmiać.
Przytulił nas mocno.
- przebierzcie się
- ok
Poszliśmy się przebrać.
Przebraliśmy się.
- ma ktoś gumkę bo ten człowieczek Mi zabrał
- do wyboru do koloru
- fioletową
Związałam włosy.
Piotrek wyszczelił moją gumkę w tą zołze.
- ał
Zajęliśmy kanapę.
Zaczęliśmy się śmiać.
- idę po ciasteczka
- idź i po soczek
- okok
Poszłam.
- zdrogi
Wepchałam się.
Przyszedł Piotrek i Wiktor.
Jak szybko się usunęli.
- Piotruś weź szklanki okok
Wiktor weźmie soczek a ja ciasteczka
- Kubicka to moje ciasteczka
- nie ma takiej
- ups przepraszam.
- nic nie szkodzi. Za przeprosiny zjem ciasteczka.
Jak je doktorek robi.
Są przepyszne.
- jak ja ją uwielbiam
Przytuliliśmy się.
Zaczęliśmy się śmiać.
Usiadłam na kanapie.
Cyknełam zdjęcie.
- pięknie Wyszliśmy
- Martyna!!!!!!!!!!
Gonią mnie.Jak przeżyje to będzie super
Zaczęliśmy się śmiać.
CZYTASZ
~ Odmienić Los ~ Zakończone
FanfictionHistoria dziewczyny, która jednego dnia straciła wszystko i znalazła się na ulicy i chłopaka, ratownika medycznego, który żyje sobie Nie najgorzej. PS. Imiona z serialu na sygnale Zapraszamy do kontynuacji książki. "Odmienić los 2"