*Martyna*
Wczoraj...
Trochę się pokłóciliśmy.
Ogarnęłam się.
Piotrka nie ma.
- ta. Nie poczekał na mnie.
Pobiegłam do pracy.
- hejo.
- Martynka spóźniona.
- wiem przepraszam.
- wszystko dobrze?
- tak.
Gdzie Piotrek?
Pokazał mi ręką.
- ale najpierw się przebierz
Poszłam. Przebrałam się.
- Piotrek możemy pogadać?
- pewnie.
Wyszliśmy z bazy. Usiedliśmy na ławce.
- przepraszam!
- ta.
- nie powinnęłam tak mówić
- no ale trafiłaś w czuły punkt.
- uwierz, że nie chciałam. Naprawdę nie wiedziałem, że miałeś małą siostrę.
- wiem Martynka
- wybaczysz?
- tak.
- to dobrze
Przytuliliśmy się.
- wystraszyłam się jak Cię nie było.
- musiałem przemyśleć pare rzeczy.
Przytulił mnie mocno.
- przepraszam. Przeze mnie się spóźniłaś.
- nie przez ciebie. Po prostu nie chciało mi się wstać.
- ta
Zaczęliśmy się śmiać.
- chodź bo patrzą przez okno
Zaczęliśmy się śmiać.
- no ok
Kocham Cię
- ja ciebie też
Pocałowaliśmy się.
Poszliśmy do bazy.
- co tam?
- nic.
- pokłóciliście się?
- no. Na amen.
- co?
- jaja se z was robi a wy mu wierzycie.
Zaczęliśmy się śmiać.
- narazie jeszcze wytrzymują
- no i niech tak zostanie!
- zgodni
- yhym
Pojechaliśmy na wezwanie.
- dzień dobry co się stało
- próbuje ją obudzić i nic
- nie oddycha
- brak tętna
- czy pacjentka lecz się na coś?
- tak. Na serce.
Podpiełam monitor.
- ona musi żyć
Zaczęłam reanimacje.
Po chwili.
- Martyna nie ma sensu.
Przestałam.
Wiktor wypisuje akt zgonu.
- bardzo mi przykro.
- nie.
Obudź się. Amelia obudź się.
- to tyle.
Wzięliśmy sprzęt i poszliśmy do karetki.
- cholera jasna. Taka młoda.
- no
Wsiedliśmy.
*Piotrek*
- źle to przeżyła
- pierwszy raz jest przy kimś kto umiera.
- przyzwyczai się
- jej rodzice zmarli na jej oczach.
Ratowała ich.
Popatrzyliśmy na nią.
- Martynka rozchmurz się.
Takie rzeczy się zdarzają.
- na niektóre nawet nie mamy wpływu.
- wiem
- to co tam.
- ciasteczko?
- chętnie
Wzięła.
- a tobie nie dam bo prowadzić.
- będę płakał
- a płacz
- łeeeeeeeeeeee
Zaczęliśmy się śmiać.
- skąd masz ciasteczka?
- górze wziąłem bo przytyje.
- już od dawna miałam na nie ochotę
- zaraz będziesz miał ciasteczka.
- nic nie widzieliśmy
- ok
Po chwili byliśmy na miejscu.
*Martyna*
- Wiktor widziałeś moje ciasteczka?
- nie
Zgubiłeś?
- no
- a wy
Strzelecki, Kubicka?
- nie
- tak. On je ma.
Pokazałam na Marcina. Miał słoik z nimi.
- ciasteczka!!
Pobiegł.
- nigdy go nie lubiałam
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy do bazy.Po dyżurze...
Jesteśmy w domu.
Piotrek się drze.
- gdzie moje klucze od auta?
- skąd mam wiedzieć?
Nie dotykałam. Nie widziałam.
- a mogłabyś?
- makijaż robię nie widać Strzelecki.
Gdzie jedziesz?
- pewnie.
- co ci jest?
Coś zrobiłam?
- nie.
- to weź coś na wstrzymanie
Patrzy się na mnie.
- ciągle się czepiasz.
Najlepiej będzie jak się rozstaniemy.
Oddałam mu pierścionek.
- dzisiaj się wyprowadze.
Wyszłam z domu.To Koniec. Niech się czepia kogoś innego.
CZYTASZ
~ Odmienić Los ~ Zakończone
FanfictionHistoria dziewczyny, która jednego dnia straciła wszystko i znalazła się na ulicy i chłopaka, ratownika medycznego, który żyje sobie Nie najgorzej. PS. Imiona z serialu na sygnale Zapraszamy do kontynuacji książki. "Odmienić los 2"