*Martyna*
Piotrek bierze dyżur za dyżurem. Nic nie śpi. Nie je.
Najgorsze jest to, że nie mogę nic z tym zrobić bo nie ma Wiktora.
Miał wypadek i leży w szpitalu.
A jak tak dalej pójdzie, Piotrek dołączy do niego. Dzwonię do Góry. Ma z nim pogadać.
On musi odpocząć.
*Piotrek*
- Strzelecki dzwonię po Martyne i zabiera cię do domu
- nie trzeba. Będzie się Martwić a mi nic nie jest
- Bardziej będzie się Martwić jak ja cię odwioze
Powinieneś odpocząć
- to sam trafię do domu
- nie
- ok. Niech pan dzwoni, ale mi naprawdę nic nie jest.
- Martyna da ci popalić
Usiadłem na kanapie.
Zadzwonił.
- naprawdę powinieneś odpocząć
- może
- bój się. Martyna już jedzie.
- przytuli mnie i zabierze do domu. Zmusi mnie do spania a ja już wolę być grzeczny.
- no to straszne.
- no dostanę kazanie
A to jest dopiero straszne. Te jej oczy.
Po chwili.
- yhym
Przyjechała
*Martyna*
Biegnę do bazy.
- cześć
- cześć!!!!!!!
- cześć Kochanie
- cześć łobuzie
Przytuliłam go mocno.
- nic mi nie jest
- dobra dobra
Przebieraj się i jedziemy do domku
- tak jest szefowo
- ruchy
- ok
Zaczęli się śmiać.
- co mu do głowy padło?
- założył się z nowym, że wytrzyma więcej dyżurów niż on.
- Strzelecki nie żyjesz
- kocham cię
- tamten wylądował w szpitalu
- on zaraz też
- nie. Będę grzeczny.
- nie denerwuj mnie.
Spuścił głowę.
- zabieram go
- ok.
I nie chce cię tu widzieć mniej niż tydzień
- tak jest
- pa.
- pa.
- pa!!!!!!!!!
Poszliśmy.
- pojedziemy do Wiktora
Plosze
- no dobrze,ale tylko na chwilę
- ok.
Pojechaliśmy do szpitala.
- dobry doktorku!!.
- cześć dzieciaki
Jak tam?
- niech się przyzna co zrobił
- coś zrobił?
- założyłem się z nowym, że wytrzymam więcej dyżurów niż on
- Strzelecki
- a jak tam u ciebie?
- dobrze.
Chce już z tąd wyjść
- no to dobrze.
Idziemy.
Dziecko musi iść spać.
- ok.
Chłopczyku słuchaj się mamusiu.
Zaczęliśmy się śmiać.
- oki
Pojechaliśmy do domu
- hejo!!
- mama, tata
- cześć myszko!!
Przytuliliśmy się.
- a ty am i spać
- yym
- a mu co?
Zjadł.
- dobranoc.
- dobranoc
Pocałowaliśmy się.
Poszliśmy do sypialni.
Przykryłam go kordłą i pocałowałam w czoło.
Zamknął oczy.
Poszłam do rodziców.
- co tam?
- pracował bez przerwy przez 5 dni
- o Matko
- i teraz odpoczywa
- Wiktor mu na to pozwolił?
- no właśnie Wiktor miał wypadek i jest w szpitalu a on założył się z nowym, że wytrzyma więcej dyżurów niż on
- aha.
Przyszła Natalka.
- co tam myszko?
- nudzi mi się
- ojoj
Przytuliła się do mnie.
- może coś narysujesz?
- yym
- to wymyśl zabawę to się pobawimy
Myśli.
- nie wiem
- a wszystko dobrze?
- tiak.
Pocałowałam ją w czoło.
- to co idziemy się przejść?
- tiak
- idziecie z nami?
- nom
Zostawiłam kartkę Piotrkowi.
Poszłam do niego.
Śpi odkryty.
Przykryłam go i pocałowałam w czoło.
Poszłam do rodziców i Natalki.
Ubrałam płaszcz a Natalce kurteczke.
Buty.
- Natka czapeczka
- yym
Ubrałam jej.
Wzięłam torebkę i wyszliśmy z domu.
Zamknęłam drzwi.
- Martyna!!!!!
- nie ma mnie
Zaczęliśmy się śmiać.
Mała chwyciła mnie za rękę.
Wyszliśmy z podwórka.
Włączyłam alarm.
- a gdzie masz swojego księcia
- a to chyba nie wasza sprawa.
- od kilku dni chodzisz sama
- czyżby cię zostawił
- powiedziałam bym coś, ale tu jest dziecko.
- jeszcze do nas wrócisz
Poszliśmy dalej
Zaczęliśmy się śmiać.
- mamo?
- tak
- będziemy mieć pieska?
- pieska?
- yhym
- no nie wiem.
A chcesz?
-tiak
- porozmawiam z tatą i zobaczymy
Oki
- oki
Poszliśmy do parku.
Mała biega przed nami.
- pieska a może kolejne dziecko
- jak dla Natalki nie mamy czasu.
A następne.
- no to pora o tym pomyśleć
- w sumie to fajnie by było.
Cały czas w domu.
- no i Natalka była by szczęśliwa
- nie wiem co na to Piotrek
Ale psiak i tak i tak. Mała nie odpuści.
- nom.
- tylko wiesz jak coś to my małą weźmiemy na tydzień gdzieś
- ok.
Wróciliśmy do domu.A wieczorem
Jesteśmy sami w sypialni.
- Piotruś?
- hmm
- mała marzy o psiaku
- tak?
- yhym
- to weźmiemy psiaka
- ale to później
- yhym coś jeszcze księżniczko
- nom
Co byś powiedział na drugie dziecko?
- drugie dziecko?
-tak
Pomyśl, że taki mały bobasek.
Przytula cię.
- no dobrze a potem co? Kto z nim zostanie?Znowu twoi rodzice?
- nie. Już ja albo ty. Jak wolisz
Damy radę
Piotruś.
- jeśli tak to ja jestem na tak
- na pewno?
- tak księżniczko
Nawet teraz to mogę spełnić
- no ja nie protestuje tylko rodzice byli chętni wziąć małą na tydzień a ja między czasie mam dni płodne to wiesz.
- ok.
To będę grzecznym chłopcem bo i tak sobie dzisiaj nagrabiłem
- no dzisiaj przeszedłeś samego siebie
- chciałem lepiej poznać młodego, ale on padł po pierwszym dniu
- jakby wiedziała wcześniej to odrazu bym cię wzięła
Przedrzeźnia mnie.
Wzięłam poduszkę i go walnęłam. Odwdzięczył się.
I tak o to rozpoczyła się bitwa na poduszki. Trwało to dopóki nie znalazł się na podłodze a ja na nim.
- nie pomyliło ci się
Poprawiłam się.
- nie
Wygodny jesteś
- o nie
Teraz dostaniesz po pupie
Klepnął mnie.
Podskoczyłam.
- no nie bój się
- wiem do czego zmierzasz
Piotruś ma na coś ochotę
- yhym
- idę wziąć prysznic a ty się przygotuj.
- ok
Poszłam.
Wzięłam prysznic i owinęłam się ręcznikiem.
Poszłam do sypialni.
- czyli się zgadzasz?
- tak
Ściągnął ze mnie ręcznik.
Położył delikatnie na łóżkuTa noc należy do tych pięknych
CZYTASZ
~ Odmienić Los ~ Zakończone
FanfictionHistoria dziewczyny, która jednego dnia straciła wszystko i znalazła się na ulicy i chłopaka, ratownika medycznego, który żyje sobie Nie najgorzej. PS. Imiona z serialu na sygnale Zapraszamy do kontynuacji książki. "Odmienić los 2"