*Martyna*
Dzisiaj nie zamierzam wychodzić z domu. O nie. Nawet na chwilę.
Nie mam dyżuru, dzieci odwiozłam, już nigdzie nie idę.
Teraz jem śniadanie. Znaczy mam jeść, ale nie mam ochoty
Brakuje mi Piotrka. Nie mam się do kogo przytulić. Znaczy mam, ale to nie to samo. Jak przyjedzie odrazu go przytulam i już nie puszcze.
- Martyna jedz
- nie chce
- znowu schudniesz
- eee tam
Ktoś puka.
- idzie
- super
Otworzyłam.
- witaj - Mateusz
- cześć
- dzień dobry
- dobry
Wszedł.
- dzisiaj mamy wolne wiesz
- wiem, ale śniadanie musisz zjeść
- jem
- yhy jak widzę, że nawet nie ugryzłaś
- życie
Rodzice się śmieją.
- to mam inny pomysł
Dzwoni do Piotrka na kamerkę.
- teraz nie masz wyjścia
- ej
Zaczęliśmy się śmiać.
Odebrał
- halo
- cześć. On się nade mną znęca psychicznie
- tragedia
- nie chce jeść a ty ją namówisz
- Martynka wcinaj
Mateusz pije kawę.
- nie chce
- jedz i zabierz go na zakupy
- ok
- ej.
Ja tego nie przeżyje
- To tylko trzy godziny wytrzymasz
- tylko?
- może 4
Zjadłam.
- to ja idę się ubierać
- ok.
Poszłam do pokoju z szafami a oni coś knują. Usłyszałam tylko, że do świąt tydzień. Jeszcze tydzień bez Piotrka.
Ubrałam się w białą koszule i czarne spodnie, ciepły sweter i poszłam do sypialni.
Ubrałam kolczyki i korlie.
Rozczesałam włosy i zrobiłam makijaż.
- gotowa?
- tak
- to jedziemy
Ubrał mi kurtkę, czapkę i szalik.
- pa
- dowidzenia
- pa!!
Wzięłam torebkę i podeszliśmy do auta Mateusza.
Otworzył mi drzwi.
- zapraszam
- dziękuję
Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do galerii handlowej.
A tam siedzą moi dawni koledzy i koleżanki czyli bezdomni.
- Martynka wysiadamy
- ok
Wysiedliśmy.
Patrzą. Chwyciła go za rękę
- co jest?
- zaraz ci powiem. Narazie udawajmy tak jak w bazie.
-ok
Objął mnie i pocałował wy czoło.
Zupełnie tak samo jak Piotrek na początku.
- Patrzcie nasza gwiazda idzie z nowym
- zaczynam rozumieć
- dawni znajomi tak to mogę ująć
- ok.
Idziemy do wejścia.
- a nie mówiłam, że cię zostawi
- kto zostawi?
Podeszli.
- dwa kroki do tyłu
- bo co?
- bo nie wiadomo co macie we włosach. Jeszcze czymś zarazicie Martyne.
- weź - oczepałam się
- przeliterować mam?
Odeszli.
- gdzie masz milionera?
- nie wasza sprawa
Weszliśmy do galerii.
- z tym to pobiłeś internety
- a no wiesz
Zaczęliśmy się śmiać.
- ja tylko powiedziałem prawdę.
- aha. No to chodź idziemy do sklepu
- ok
Poszliśmy.
Wybieram i przymierzam.
- podoba Ci się?
- tak. Pięknie wyglądasz
I tak jakieś dwadzieścia razy a on nie pokazuje po sobie, że ma dość.
- idziemy do kasy
- wkońcu
Zaśmiałam się
Zapłaciłam i wyszliśmy z sklepu.
Wziął ode mnie reklamówki i poszliśmy do następnych sklepów.
- a teraz idziemy na paznokcie
- dobrze
Poszliśmy.
- dzień dobry.
- dzień dobry
- masz wolne na dwie godziny
- tak?
- no możesz zanieść zakupy do auta
- tak a potem powiesz mężowi, że cię nie pilnowałem
- nic nie powiem
- to idę. Siedź i się nie ruszaj
- ok
Poszedł.
- ochroniarz?
- nom
- a gdzie mąż?
- wyjechał na szkolenie do Anglii
- przed świętami
- tak, ale na święta będzie
- to chociaż tyle
Przyszedł.
- jestem
- to patrz żyje
Zaczęliśmy się śmiać.
- widzę
- to powiedz jakie zrobić paznokcie
- nie znam się.
Zaczęliśmy się śmiać a on się patrzy
Wkońcu wybrałam różowo fioletowe z serduszkami
- no i ładne
- nie ładne tylko piękne.
- a po co wogóle robisz paznokcie
- nie zrozumiesz
Zaczęliśmy się śmiać.
- aha
Po dwóch godzinach paznokcie były gotowe. Zapłaciłam.
Potem pojechaliśmy do domu i to tyle.
![](https://img.wattpad.com/cover/114537226-288-k918740.jpg)
CZYTASZ
~ Odmienić Los ~ Zakończone
FanfictionHistoria dziewczyny, która jednego dnia straciła wszystko i znalazła się na ulicy i chłopaka, ratownika medycznego, który żyje sobie Nie najgorzej. PS. Imiona z serialu na sygnale Zapraszamy do kontynuacji książki. "Odmienić los 2"