*Martyna*
Obudziłam się wtulona w Piotrka
Już nie śpi. Głaska moje włosy i myśli.
W jego ramionach czuje się bezpiecznie. Wiem, że nic mi nie grozi. To jest piękne.
Rozciągam się a Piotrek wykorzystuje moment i łaskota.
Wybucham śmiechem
*Piotrek*
Widok jak Martyna się śmieje jest nie do opisania. Wkońcu widzę ją szczęśliwą.
Przestałem ją łaskotać.
- cześć Piotruś
- cześć Martynka
Pocałowaliśmy się.
Ubraliśmy się i poszliśmy do kuchni.
- dobry den!!
- cześć cześć
- mami, tati
Przytuliliśmy ją mocno.
Zjedliśmy śniadanie.
Doktorek dzwoni.
- słucham Cię Doktorku
- gdzie jesteś Martyna?
- w domu
- a gdzie powinnaś być?
- w domu
- w bazie.
- oj. Zaraz będę
- przekaż Piotrkowi, że ma na 14
- ok
pa
- pa.
Rozłączyła się.
- no to ty sama idziesz?
- na to wygląda.
*Martyna*
Przyszykowałam się i Biegnę do pracy.
- hej jestem
- cześć cześć
- wkurzyłaś Wiktora
- bo mówi kurde do mnie jak ja nie kontaktuje
Poszłam się przebrać.
- Martynka do mnie
- a gdzie Piotrek?
- w domu
Poszłam do Wiktora. Do gabinetu.
- Martynka?
- tak
- czemu nie przyszłaś na czas?
- em zapomniałam
- no dobra. Odpuszczę ci. Udawaj, że niby coś ci zrobiłem.
- ok
Dzwoni Piotrek.
Odebrałam.
- Martynka?
- twoja Martynka nie może teraz rozmawiać - mówię zmienionym głosem
Wiktor się śmieje
- no dobra to ja
- nie strasz mnie
doszłaś do bazy?
- a co to jest?
Wiktor się nadal śmieje.
- nie. Na zakupach jestem.
- ej
- no co
Wiktor pęka ze śmiechu.
- do Bazy
- ale ja nie wiem gdzie to jest
- a gdzie jesteś?
- nie wiem
Wiktor już nie wytrzymuje
- dobra wariacie. Jestem w bazie. Mogłam się dalej draźnić z tobą, ale doktorek pęka ze śmiechu.
- yhym
- nie wierzysz mi?
- tak.
- nie ufasz mi
Dobra.
Rozłączyłam się.
Dzwoni do Wiktora.
- mogę?
- nom
Odebrałam
- halo Wiktor.
- nie święty Mikołaj.
Nie panikuj Piotruś. Jestem grzecznie w bazie..
- potwierdzam. Daje jej kazanie a ty co
- dobra nie przeszkadzam. Tylko nie krzycz na nią.
- on na mnie krzyczy - udawany płacz
- pa
- pa
Rozłączył się.
- dobra jesteś
- się wie szefie
Mogę ciasteczko?
- nie ma ciasteczek
Góra nie zrobił.
- ojoj
Wzięłam słoiczek.
Poszliśmy do góry.
- ciasteczka
- o Martynka
- ciasteczka
- nie mam ciasteczek
- a co to się stało, że nie ma ciasteczek?
- oni zjedli.
- a dlaczego pan nie zrobił
- Piotrek!!!.
- nie ma go dzisiaj
- a gdzie jest?
- wyjechał
Pa pa
Zaczęliśmy się śmiać.
- 21s
- 21s zgłaszam się. - odpowiedział Wiktor
- wezwanie do potrącenia.
Kobieta nie przytomna.
Ul. Sienkiewicza 5
- przyjąłem.
Martynka, Filip
- nie tylko nie z nią doktorze
- co ty masz do Martynki.
- jedziemy
Wiktor mnie pogłaskał po głowie i poszliśmy do karetki.
- na co czekasz. Ruszaj.
- dobrze Doktorze
Wystawiłam głowę do okienka.
- Wiktor
- co tam?
- przepraszam. Więcej się nie spóźnię.
Popatrzył się na mnie.
- Martynka rozmawialiśmy już.
Wiem co przeszłaś a Piotrek na pewno coś ci znowu podał.
- herbatę.
Zaczęliśmy się śmiać.
- nic mi tym razem nie podał. Byliśmy u psychologa.
- i co ci powiedział?
- gderał gderał i jeszcze raz gderał
Więcej tam nie pójdę
- pójdziesz. Wszyscy pójdą.
- Piotrek ci nie pójdzie
- to go zaprowadze
- a po co?
- przepisy takie wyszły
- aha.
Znowu mi powie, że mam bujną wyobraźnię
Zaczęliśmy się śmiać.
- ale ta plamka wyglądała jak jednorożec
- każdy człowiek widzi coś innego
- aha
- doktorze?
- co jest?
- dlaczego Ona ma zawsze ulgę
- patrz na drogę
- ja nie mam ulgi. Po prostu Doktorek już się na mnie na krzyczał.
- wyszło ci to na dobre.
- a czy ja wiem
- a nie?
- wiesz no był taki okres co najmniej ty krzyczałeś, Piotrek miał Wonty.
Jeszcze połączyć dwie prace. Tak wogóle dwa światy.
- no, ale Piotrek wszystko co zrobi to żałuję.
- no.
Po nim idzie poznać, że coś przeskrobał bo nie patrzy na mnie albo ucieka.
Po chwili byliśmy na miejscu.
- sprzęt i ruchy ruchy
Wzięliśmy sprzęt i poszliśmy do poszkodowanego.
- mamo - na oko 2 letnia dziewczynka.
- Martynka
- chodź mała
Wzięłam ją za rączkę.
- Mama!!
- spokojnie.
Mama będzie cała i zdrowa.
Jak masz na imię?
- Emilka
- to bardzo ładne imię wiesz
- dziękuję.
- powiedz mi mama jest na coś chora? Mówiła, że coś ją boli?
- tak. Mówiła, że nie długo będzie musiała wyjechać a ja nie mogę z nią.
- a twój tata?
- nie mam taty
- babcia, Dziadek?
- mam tylko mamę.
- a ile masz lat?
- 2
- przyszedł Wiktor.
- Martynka mogę na chwilę Cię prosić
- tak
Odeszliśmy.
- zrobiliśmy wszystko co mogliśmy.
Ma jakąś rodzinę?
- no właśnie nie ma
- to co mam robić
- żal tej małej
A jakby pojechała do szpitala a potem coś się wymyśli
- ok.
Zawiadamiamy policję.
- a ja idę jej to jakoś przekazać
- ok
Poszłam.
- co z moją mamą?
- Mama zasnęła i już się nie obudzi
- a ja?
- a ty moja droga pojedziesz do szpitala a ja do ciebie przyjdę po pracy dobrze?
- dobrze
Przytuliliśmy się
Płacze.
Wzięłam ją na ręce i poszliśmy do karetki.
- bierz sprzęt - powiedział do mnie Filip
- ja tu od tego jestem żeby mówić co ma robić a ty nie masz prawa. - Wiktor zwrócił mu uwagę
Poszedł.
- dziękuję.
- nie ma za co
- pooglądamy baje?
- tiak
- ale chce widzieć uśmiech
Uśmiechnęła się.
Puściłam jej bajkę na telefonie.
- król lew
- może być?
- tiak
Wiktor się uśmiecha.
- a ja Panią z nam
- tak a skąd?
- z telewizji
- no widzisz siedzisz na kolanach gwiazdy
Uśmiechnęłam się.
- to pewnie wiesz jak mam na imię
- Martyna?
- tak.
I tak możesz mi mówić
- dobrze
- doktorze?
To się więcej nie powtórzy
-. Moim zespole na pewno nie.
Jak wrócimy do bazy to do mnie.
- tak jest
Przyjechała policja.
A my pojechaliśmy do szpitala.
- ale wrócisz do mnie
- wrócę
Przysięgam
Przytuliliśmy się.
- ty to masz podejście do dzieci - powiedziała Agnieszka
- pa pa
- pa
Kiedyś Ci to wytłumaczę
Pielęgniarka zabrała Emilke.
Wyszliśmy z Sor-u.
- dobra robota Martyna
- Dziękuję
Teraz nie wiem co robić
Wróciliśmy do bazy.
Wiktor wziął Filipa do Gabinetu.
- co się stało?
- po co się wtrącał
Wiktor kazał mi się zająć dziewczynką, która straciła mamę a on się wtrącił i kazał brać mi sprzęt.
Wiktor go ochrzanił i teraz z nim gada.
- zwolni go?
- znając Wiktora to wątpię
- taaa
- no właśnie ta dziewczynka
- ojca ma?
- nie ma nikogo a ja się do niej przywiązałam
- i co zrobisz
Uśmiechnęłam się i wyjąłam telefon.
Dzwonie Do Piotrka.
- Martynka halo
- Piotruś jest sprawa
Zaczęli się śmiać.
- Martynka jaka
- przyjedź to wszystko Ci powiem
Weź małą
- ok. Zaraz będziemy.
Coś się stało?
- przyjedź to wszystko Ci powiem
- ok. Kocham cię
- ja ciebie też.
- pa
- pa
Rozłączyłam się
- Hy Hy Hy
- co kombinujesz?
- teraz wszystko zależy od Strzeleckiego
- taaa
Zrobisz maślane oczka i już się zgodzi.
- ekhem
Zaczęliśmy się śmiać.
Wyszedł z gabinetu.
- księżniczko wygrałaś
- do kogo tak mówisz? - spytałam
- do ciebie
- do mnie tak mój tylko Piotrek jak coś chce a więc co chcesz ode mnie
Zaczęliśmy się śmiać.
Przyszedł Wiktor.
- już nic
Poszedł w stronę szatni.
- coś mnie ominęło?
- zwolniłem go
- Wiktor, ale ja nie chcę, żebyś przeze mnie zwolniał bo się ze mną kłócą
- nie oto chodzi Martyna.
Ja tu jestem od wydawania poleceń.
- broni swojej księżniczki.
- ktoś jeszcze chce wylecieć?
Każdego traktuje tak samo.
Martynka rozumiemy się?
- rozumiemy się Doktorku.
Mrugnął.
- czyli mogę wylecieć tak?
- wy akurat jesteście bezpieczni
- to zamawiamy pizze
- dobra jaką
- a kto zapłaci?
- Strzelecki jedzie to zapłaci
Zaczęliśmy się śmiać.
- co ten Piotrek z tobą ma
- on się cieszy jak jestem szczęśliwa, więc ja jestem szczęśliwa jak jem to na pewno się zgodzi
- na nic się nie zgadzam - wparował do bazy Strzelecki
- o kurde
- cześć!!!!!!
- cześć!
Pocałowaliśmy się.
- cześć myszko
- mami
Wzięłam ją na ręce.
- o czym chciałaś pogadać
- chodzi o taką małą dziewczynkę, która nie ma nikogo.
- aha
Mała idź do wujka.
- Oki.
Poszła.
Odeszliśmy tam gdzie nie ma nikogo.
- byliście na wezwaniu i poznałaś małą słodką dziewczynkę?
- tak
Za bardzo się do niej przywiązałam.
- aż tak
- weźniemy ją do nas?
- zobaczymy.
Wiesz, że to jest obowiązek. Musimy wychować ją jak Natalke.
- zdaje sobie z tego sprawę i ja nie mam nic przeciwko. Jestem na to gotowa.
- a mogę ją najpierw poznać za nim coś powiem
- tak. Pewnie
- a ile ma lat
- 2
- Dobra jedziemy do niej
Poszliśmy do wszystkich.
- Doktorku jedziemy?
- ok.
Adrian
- nie daj się
- chodź moja myszko kochana - Wzięłam ją od Wiktora i pojechaliśmy do szpitala.
- cześć Emilka
- cześć
Co ty taka smutna?
- bajek nie ma.
- przeprowadziłam ci kogoś.
- dzień dobry
- dzień dobry
- kojarzysz?
- tak
- o to znany jestem?
- tiak
- to jak mam na imię?
- Piotrek
- to co będziesz mi tak mówić?
- tak
- a to jest Natalka
- cześć
- cześć
- pobawimy się? Mam zabawki.
- tiak
Przytuliły się a Natalka wyciągła zabawki.
Bawią się.
Ich widok jest piękny.
Bawią się słodko.
- Martynka mogę cię prosić na chwilkę?
- pewnie
Wyszliśmy z sali?
- ja jestem na tak. Skradła moje serce od samego początku.
Więc jeśli nadal chcesz ją wziąć to ja z wielką chęcią się do ciebie dołącze
Przytuliliśmy się.Adoptujemu małą.
Już jest nasza.
CZYTASZ
~ Odmienić Los ~ Zakończone
FanfictionHistoria dziewczyny, która jednego dnia straciła wszystko i znalazła się na ulicy i chłopaka, ratownika medycznego, który żyje sobie Nie najgorzej. PS. Imiona z serialu na sygnale Zapraszamy do kontynuacji książki. "Odmienić los 2"