Dlaczego...?

445 22 21
                                    

*Martyna*
Święta spędziliśmy oglądając filmy i grając na PlayStation, chociaż na siedziałam z Łucją na dywanie. Nadszedł dzień normalnej pracy, ja musiałam o godzinie 8:30 jechać do firmy. Tak mam własną firmę kosmetyczną, nie wspominałam o tym.

Obudziłam sie o 6:00, Kuba przytulał Łucjusię, ja poszłam sie ubrać

cóż nie stroiłam sie za bardzo bo jade tylko podpisać papiery, makijaż zrobiłam mocno różowy i wróciłam do moich słodziaków

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

cóż nie stroiłam sie za bardzo bo jade tylko podpisać papiery, makijaż zrobiłam mocno różowy i wróciłam do moich słodziaków.

K: hej Martynka
M: hej mój zwyciężco.
K: gdzie jedziesz?
M: do firmy podpisać jakieś umowy.
K: ok tylko uważaj bo jest ślisko.
M: dobrze.
Pocałowałam go w usta, a małą w czoło i wyszłam.

Ł: hej
M: hej
Mart: hej nie mam teraz czasu wrócę za około godzinę.
Ł: ok.

Wzięłam kluczyki od audi, torebkę do której wsadziłam telefon, portfel i gumy.
Wsiadłam do auta i odjechałam,
Po 10 minutach jazdy zwolniłam bo zaczynało sie robić ślisko. Jechałam gdy nagle zza zakrętu wyjechało auto. Niezdążyłam zjechać na bok i moje ukochane audi zostało zepchnięte na bok... Prosto kurwa na drzewo.
Straciłam przytomność, a potem usłyszałam tylko dźwięk pogotowia.

dwie godziny później
Obudziłam sie w szpitalu przypięta do jakiś dziwnych maszyn, gdy próbowałam sobie przypomnieć czemu tu jestem wszedł lekarz.

L: dzień dobry.
M: dzień dobry.
L: pamięta pani jak sie tu znalazła?
M: jechałam do firmy było ślisko wiec zwolniłam, aż zza zakrętu wyjechało auto nie zdążyłam zjechać na bok i zostałam zepchnięta na drzewo. I potem już nic.

L: dobrze czyli problemu z pamięcią nie ma. Dzwoniliśmy do pana Jakuba Flasa, jak mniemam pani męża?

M: tak to mój mąż jest tutaj?
L: tak czeka na korytarzu z córką.
M: niech go pań zawoła i potem zostawi nas samych dobrze?
L: oczywiście.

Lekarz wyszedł i do sali wkroczył Flas z naszą pięknością.

K: hej
M: dzień dobry?
K: dasz buzi?
M: kim pan jest?
K: to ja Kuba twój mąż a to Łucja nasza córka.
M: ale ja nie mam męża.
Kuba już miał wyjść lecz złapałam go za nadgarstek.
M: ty cepie żartowałam.
K: no już się bałem miśku.
M: daj malutką.
K: na pewno?
M: tak.

Nareszcie mogłam sie do niej uśmiechnąć..

M: Łusia ty dzisiaj masz cztery miesiące.
K: jeju zapomniałem. A możesz mi powiedzieć jak to sie stało?
M: jechałam do firmy Nie zdążyłam zjechać na bok, Auto zepchnęło moją audisie na drzewo. Tak sie to skończyło.
K: nie martw sie za 3 dni wyjdziesz stąd i kupimy nowe auto.
M: Wawrzywo z Markiem wiedzą?
K: tak ale są w Berlinie. Gucci mówi wszystko.
M: aha daj buzi
K: z przyjemnością.
Pocałował mnie i usiadł na krzesło obok następnie dałam mu małą na ręce.

K: Łucja ty to jesteś cała mama z wyglądu.
M: nie prawda bo ma twoje usta i oczy.
K: a to przepraszam hah.
M: ja chce stąd już wyjść a tak w ogóle to co mi jest?
K: jesteś lekko poobijana i masz rozwalony łuk brwiowy ale troche.
M: czyli nie jest źle.
K: no, a zastanawiałaś sie jakie auto chcesz?
M: audi.
K: weź Łucje na chwilę a ja ide zadzwonić.
M: okey daj ją.

Kuba położył małą na moje ręce i wyszedł dzwoniąc do kogoś, ja za ten czas bawiłam sie z moją córką.
Po 10 minutach wrócił Kuba.
K: kochanie musimy sie zbierać.
M: czemu.?
K: Marek i Łukasz wracają a musimy jeszcze coś załatwić.
M: z kim będzie Łusia?
K: zawieziemy ją do Stuarta bo będzie tam Justyna i Adam.
M: a to spoko. Napisz później bo będę sie nudzić.
K: lalunia masz to jak w banku, że napisze.
M: leć bo sie spóźnisz.

I poszli...a do mnie przyszedł lekarz.
L: pani Martyno.
M: tak?
L: pani Katarzyna Werniak pyta czy może wejść.
M: panie doktorze ona powinna być w areszcie ponieważ usiłowała zabić mnie i moją córkę.
L: czy mam zadzwonić na policje.
M: no tak a niech mi pan powie jak ona jest ubrana?
L: na czarno kaptur na głowie i okulary przeciwsłoneczne.
M: niech pan dzwoni bo ona próbuje sie kryć.

Lekarz wyszedł zadzwonił na policje która przyjechała po kilku minutach przesłuchała Kaśkę i zabrała na komendę. Ja po około pół godziny zasnęłam.

Siemson nie usuwam książki za dużo włożyłam w nią pracy,czasu i serca.
Jebać hejterów
(tsa mam ich, w domu bo gdy sie dowiedzieli, że pisze takie cuś zaczęli mnie wyzywać od idiotek itp.)
No ale wracam i póki moja armia jest tutaj to nie odejde.

A tak wgl to macie messengera? Bo może bym stworzyła grupę?
Zobaczymy piszcie.

Nadałaś sensu mojemu życiuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz