Część 82

271 11 0
                                    

*Kuba pov.*
Minął tydzień od przywrócenia funkcji życiowych u Martyny. Przez cale siedem dni z samego rana jechałem do szpitala i wychodziłem z niego o 22. Marek z Łukaszem pilnowali dzieciaków i nie przeszkadzało im to. Obecnie siedze w szpitalu od dwóch godzin i przypominają mi się wszystkie głupie akcje jakie wywinąłem z Martą, tak bardzo chce juz z nią normalnie porozmawiać. Boże czemu ja nie doceniałem tego gdy ona przy mnie była tylko odpierdalałem takie rzeczy. To co zrobiłem z Olką, Jezu czemu ja byłem taki głupi jak ja sam siebie teraz kurwa nienawidzę.
Cały czas będąc teraz w sali trzymałem Martynę za jej małą uroczą rękę. Przyszedł moment gdy chciałem wyjść do łazienki, miałem zamiar wstać lecz poczułem delikatny uścisk na nadgarstku. Odwróciłem się w stronę łóżka i... I ujrzałem widok który sprawił, że się popłakałem.
Mój największy skarb się wybudził.

M: nie płacz.-szepnęła.-nie rob tego proszę.
K: n... Nie wiesz jak długo na to czekałem
M: i sie doczekałeś co z dziećmi?
K: Marek i Łukasz z nimi są.
M: Kuba ja nie chciałam się budzić ja chciałam zniknąć już na zawsze
K: ej księżniczko czemu tak mówisz?
M: bo to przeze mnie się wszystko niszczy, nikt nie jest szczęśliwy
K: nie prawda wiesz jak się ucieszyli chłopacy, moi rodzice, twoja mama i ciotka Karolina gdy dowiedzieli się ze jednak się wybudzisz
M: co to daje? Nic ja po prostu nie chce tu juz żyć.

Postanowiłem iść po lekarza bo powinien wiedzieć, że ona się wybudzila. Byłem juz przy jego gabinecie i wszedłem do środka.

K: dzień dobry panie doktorze
L: o witam panie Jakubie
K: Martyna się wybudziła
L: tak? To dobrze za chwile weźmiemy ją na badania
K: panie doktorze ale ona powiedziała, że nie chciała się budzić, ona już nie chce tu żyć
L: gdyby pan chciał to mamy tutaj w szpitalu świetnego psychologa i może z nią porozmawiać.
K: bardzo bym prosił.
L: dobrze to prawdopodobnie uda się jeszcze dziś to załatwić
K: dziękuje dowidzenia

Wróciłem do sali i znowu chciało mi się płakać.

M: nie rycz
K: przepraszam za wszystkie krzywdy jakie ci wyrządziłem, za to, że nie byłem dobrym chłopakiem wcześniej a teraz mężem.-łzy płynęły mi po policzkach ale mówiłem dalej.-ja po prostu nie wiem co się ze mną działo wtedy gdy robiłem te głupoty
M: wybaczyłam ci to juz dawno teraz nie wiem jak to zrobisz ale mnie przytul proszę
K: jesteś pewna?
M; mhm

Nachyliłem się nad nią i przytuliłem

K: Łukasz oglądał wczoraj bajki z Łucją i coś powiedział a ona do niego "wujku nieprawda to było inaczej"
M: serio ona tak ladnie juz mówi?
K: mhm

I kolejny dzień siedziałem tam do 22, potem wróciłem do domu i opowiedziałem co sie stało, chłopcy mega się ucieszyli. Wziąłem dzieciaki i poszliśmy spać...

Nadałaś sensu mojemu życiuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz