*Łukasz*
Obudziłem sie wcześnie bo o 6:23, wyszedłem na balkon żeby zapalić... Marek zabronił mi palić to świństwo ale, ja nie potrafię. Stałem plecami odwrócony w stronę drzwi, gdy nagle ktoś mnie przytulił od tyłu, po perfumach rozpoznałem moją siostrę.
Odwróciłem się tak, by widzieć jej twarz... Płakała, jeśli to przez Kubańczyka to go chyba zajebie.Ł: hej młoda co jest?
M: boje sie, że nie dam rady z Łucją i Nikosiem.
Ł: mała dasz sobie rade, masz Kubę, nas.
M: dziękiJuż miała wychodzić, ale przytuliłem sie do niej od tyłu, kładąc ręce na jej uwydatnionym brzuszku.
Ł: jak tam mały?
M: no nawet dobrze. Kuba chce kupić apartament
Ł: po co?
M: twierdzi, że będziemy wam przeszkadzać.
Ł: wybij mu to z głowy.
M: wiesz powiedział to po pijaku wiec może nie myślał racjonalnie.
Ł: a czy on myśli racjonalnie?
M: no raczej tak.
Mar: o czym tak słodko rozmawiacie?
Ł: o niczym ciekawym.
M: Kuba chce kupić apartment, żebyśmy wam nie przeszkadzali.
Mar: masz mu to wybić z głowy. Przecież ja i Łukasz bez was sie zanudzimy.
M: no zobacze co sie da zrobić. Idę do nich.
Ł: okey, sis pamiętaj
M: pamiętam.*Martyna*
Po rozmowie z Łukaszem było mi sie lepiej, zeszłam do studia gdzie spały moje skarby. Była godzina 7:10, nie chciało mi sie już spać więc usiadłam na łóżku i głaskałam Kubę po głowie. Myślałam że śpi ale tylko udawał, za to Łucja urządziła sobie dzień śpiocha.
W końcu mój królewicz dokładnie sie rozbudził.K: hej cukiereczku.-powiedział cmokając mnie w usta.
M: hej.
K: co robimy?
M: hm jedziemy do sklepu po niebieską farbę?
K: okey. Ale czemu niebieską, gdyby miał biały pokój nic by sie nie stało.
M: ale nie ładniej wyglądałby jasno niebieski?
K: nie.
M: musimy sie kłócić o byle głupotę?
K: nie, przepraszam.
M: zrobimy jedną ścianę niebieską i dwie białe.
K: no bedzie ładnie.Wtem dostałam wiadomość.
Od: Mama Kubusia❤
Witaj Martynko, rozmawiałam z tatą Kuby i pomyśleliśmy, że moglibyście przywieźć do nas Łucję na tydzień lub dwa. Pod nieobecność małej ty odpoczęłabyś sobie a Kubuś zająłby sie urządzaniem pokoju dla dzidziusia. Jeśli chcecie to dziś jesteśmy w domku od 12:00. Buziaki.M: Kuuuubuś?
K: czego moja piękność potrzebuje?
M: narazie niczego. Twoja mama do mnie pisała.
K: coś sie stało?
M: nie nic, tylko twój tata wpadł na pomysł abyśmy zawieźli Łucję do nich na tydzień lub dwa i pod jej nieobecność odpoczniemy sobie i urządzimy pokój dla małego rapera.
K: no dobry pomysł, to spakuj jej rzeczy, zawieziemy ją do moich rodziców, a potem pojedziemy po farby i tak dalej.
M: dobra, a może wieźmiemy Łukasza?
K: no dobra czekaj zawołam go.
M: okey.Otworzył drzwi i zaczął sie drzeć na całą rezydencje.
K: Łuuuukasz!!, Warzywo!, Wawrzyniak kurwiu!!
Ł: czego strzępisz ryja?
M: braciszkuu jedziesz z nami odwieść Łucję do rodziców Kuby a potem po farby do pokoju Nikosia?
Ł: spoko, Marek za ten czas posprząta.
K: hahah spoko
Ł: kiedy jedziemy?
M: no ja sie ubiore, spakuje rzeczy dla małej i pojedziemy czyli jakieś pół godziny.
Ł: okey. To idę sobie coś zjesc i powiedzieć Markowi co ma zrobić.
M: spoczko.I poszedł...
M: Kochanie, pobawisz sie z małą a ja pójdę sie ubrać i znaleźć Jakieś ubrania dla niej.
K: no to leć.Weszłam na górę do pokoju Łucji, postanowiłam z Kubańczykiem, że narazie mała będzie u dziadków na tydzień. Po odnalezieniu torby z kotkami wyjęłam siedem par spodni, tyle samo bluzek, trzy bluzy dresowe i dwie sukienki. Potem sobie przypomniałam o zabawkach, butelkach i jedzonku.
Gdy to wszystko umieściłam w torbie, skierowałam sie do sypialni, w celu ubrania się.
Wybrałam tradycyjnie dres.Makijaż to tylko tusz do rzęs i lekko różowa pomadka.
Wzięłam torbę dla Łusi i wróciłam do studia gdzie Kubuś sie przebierał, weszłam tak cicho, że mnie nie zauważył, oparłam sie o biurko i czekałam aż sie odwróci.K: Jezu Martynka nie Strasz mnie.-powiedział wystraszony.
M: przepraszam.
K: masz wszystkie rzeczy dla niej.
M: tak.
K: to wołaj tego jełopa i jedziemy.Nie chciało mi sie wracać na górę wiec mu napisałam SMS-a
Do: Uki braciszek❤🔥
Łukasz cepie gupi przychodź tutaj.Od: Uki braciszek❤🔥
Już idem.Po paru sekundach wparował do studia.
Ł: jestem.
K: no wujku ile na ciebie można czekać.
Łucja: wuj..ek.
M: brawo. Czyli już mamy tak: Ubuś i wujek.
K: no to teraz czekamy na mamusie.
M: dobra jedziemy.~u rodziców Kuby~
Weszłam z Kubą do środka a Łuki z małą chwile po nas.MK: witajcie dzieci.
M: witam
Ł: dzień dobry.
K: cześć mamo.
MK: A ty Łukasz kim dla nich jesteś?
Ł: mieszkam z nimi a Martynka to moja siostra.
MK: naprawdę ?to wspaniale.
M: tak.
K: dobra mamuś w tej torbie są ubrania, zabawki, butelki i jedzenie.
MK: dobrze a na ile ten cukiereczek u nas zostaje?
K: jeśli wam to nie sprawia problemu to na tydzień.
MK: tydzień z takim aniołkiem to sama przyjemność.
K: to my będziemy sie juz zbierać.
MK: dobrze, do zobaczenia.
M: do widzenie, pa malutka.
K: cześć mamo, pa dziubasku.Po 20 minutach byliśmy w sklepie, gdzie kupiliśmy farby, obrazki i różne ozdoby do pokoju naszego małego rapera.
W domu czekał na nas Marek, ewidentnie zadowolony z efektu sprzątania. Jesteście ciekawi co sprzątał? Otóż Łukaś zagonił go do ogarnięcia pokoju obok sypialni ktora należy do mnie i Bubusia.
Chłopcu stwierdzili, że za malowanie, skręcanie mebli i ozdabianie pokoju zabiorą sie od jutra. Postanowiłam ich nie męczyć i zgodziłam sie na jutro. Oni pomalują ściany i złożą meble a ja udekoruje ten pokój wszelkimi dodatkami które kupiłam. Z racji, że nadeszła godzina 21:45 zaczęliśmy oglądać filmy. Oglądaliśmy do 00:56 a później zasnęliśmy wszyscy na kanapie ktora swoja drogą dobrze, że jest duża.
Hejo, dziś takie cos myśle, że jest nawet w granicach tolerancji. Ogólnie to dziewczyny dobrze wiecie które piszą mi, że jak mi spuszczą łomot za brak rozdziału i powiem wam, że pisane pod presją czasu wychodzą ładniejsze. Więc to co one pisza jest dł mnie w pewnym sensie motywacją heh. Miłego czytanka❤
CZYTASZ
Nadałaś sensu mojemu życiu
Fanfiction22 letni Kuba występuje jako ochroniarz u Marka Kruszwila. Wraz z Łukaszem czyli kamerzystą tworzą muzykę. Pewnego dnia gdy Kamerzysta robił casting na tancerke do mamy to coś. Zgłosiła sie pewna 20 letnia Martyna która uważana jest przez wszystkic...