22 letni Kuba występuje jako ochroniarz u Marka Kruszwila. Wraz z Łukaszem czyli kamerzystą tworzą muzykę. Pewnego dnia gdy Kamerzysta robił casting na tancerke do mamy to coś. Zgłosiła sie pewna 20 letnia Martyna która uważana jest przez wszystkic...
*Kuba* Minęły trzy dni odkąd porwali moją księżniczkę, od tego czasu nie pojawił sie filmik na youtubie. Marek napisał tylko posta na ig. Ja całymi dniami przebywam w studio albo u Łucji w pokoju i czekam na telefon z policji. Aktualnie jest godzina 12:35 i leże na łóżku gapiąc sie w telefon, a chłopcy gdzieś na górze. Minęły tylko trzy dni a ja juz trace nadzieje na to, że sie odnajdą. Koniec tego lenistwa, podszedłem do szafy i wybrałem czarną koszulkę, randomowe białe jeansy i niebieską bluzę. Poszedłem do kuchni w celu zjedzenia czegoś bo, ostatnio nawet na to straciłem chęci.
Ł: siema. Mar: hej. K: cześć. Ł: na stole masz kawę. K: tsak dzięki. M: Kuba nie smutaj znajdą ją. K: nie wiem co myśleć. Ł: myśl o tym, że ona tu zaraz przyjdzie, przytuli i powie, że cie kocha najmocniej na świecie. K: co mamy zamiar robić? Ł: oglądać filmy jeść i spać. K: to ja wybieram opcje chlanko i spanko. M: Kuba, co jeśli znajdą ją dzisiaj, a ty bedziesz schlany w trzy dupy? Ł: no marek ma racje. K: no to pojade do Łucji a potem idę spać. Ł: a możemy jechać z tobą? Bo nudzę sie za tym słodkim cukiereczkiem. K: dobra to idź sie ubierz bo w samych gaciach nie pojedziesz. Ł: dobra lecę
Po kilku minutach byli gotowi, więc wsiedliśmy do samochodu uprzednio zamykając dom. Miałem ruszać, lecz Łukasz zadał pytanie.
Ł: Kuba a twoi rodzice są w domu? K: eee no nie wiem. Ł: to zadzwoń porcelanowy dzbanie. K: dobra wazonie utkaj sie.
K: hej mamo jesteście w domu? M: witaj synku niestety nie, a wiadomo coś w sprawie Martynki? K: jeszcze nic. A kiedy mógłbym z chłopakami odwiedzić Łucję? M: jeśli chcecie to jutro. K: dobrze to do zobaczenia.
Ł: i co? K: nie ma ich. Czyli jedziemy do sklepu po żarełko bo lodówka jest pusta potem chlanko i spanko. Ł: chyba sie zagalopowałeś, żadnego chlanka. K; no tak sory. M: żeby to był ostatni raz, pamiętasz co było jak sie najebałeś? K: no średnio.-zaśmiałem sie nerwowo. Ł: Moja siska przez ciebie całą noc nie mogła spać. K: wiesz ile razy ją przepraszałem Ł: no to masz szczęście że ją przepraszałeś...
Dojechaliśmy do sklepu i zaczęliśmy szukać potrzebnych rzeczy... Czemu oni w tym sklepie zawsze przekładają towar, jak sie naucze co gdzie jest... Ugh bez Martynki wszystko mnie wyprowadza z równowagi. Po upływie 40 minut bylismy w domu.
Ł: to co chcecie oglądać? K: ósmoklasiści nie płaczą albo dla ciebie wszystko. (Zajebiste filmy polecam~Aut.)-wolałbym ten pierwszy. Ł: no spoko a oglądałeś juz? K: trochę z Martyną.-czułem jak łzy napływają mi do oczu. Ł: o nie Kuba żadnego płaczu...
Marek włączył film i oglądaliśmy.
*Martyna* Siedziałam w tej hali około 4 dni, Karolina była nie za dobra bo postanowiła mi nie dawać jedzenia.
Cały czas myślałam o Kubusiu, chłopakach i Łucji. Nie chciałam sie znowu rozpłakać i skierowałam wzrok na okno, pewnie nyślicie, że jestem głupia i sie nie wydostalam przez nie. Zrobiłabym to lecz okno było małym kwadratem wiec nie było szans. Gdy patrzyłam przez nie zorientowałam sie, że może byc około 14:00. Siedziałam i siedziałam, mając w głowie wizję, że zaraz drzwi otworzą sie z hukiem, a w nich stanie Kuba z chłopakami. Po kilku minutach drzwi faktycznie sie otworzyły z hukiem ale w nich stanęło około 10 uzbrojonych policjantów, z czego trójka trzymała Karolinę i dwóch facetów z jej gangu. Po chwili wyszli a do mnie podszedł jeden z nich. Skądś go kojażyłam lecz nie mogłam sobie przypomnieć skąd.
P: wszystko dobrze? Nic ci nie zrobili? M: poza tym że siedzialam tu 4 dni, nie dawali mi jedzenia co w ciąży jest trudne i było bardzo zimno no to nic innego nie zrobili. P: skoro mowisz, że jesteś w ciąży to zawioze cie do szpitala i potem odwioze cie do domu. M: dobrze .
No i zawiózł mnie do tego szpitala, gdzie lekarz mnie zbadał i powiedział to cud, że mi i dziecku nic sie nie stało. Po upływie 20 minut byliśmy pod moją ukochaną rezydencją. Wysiedliśmy z samochodu i podeszliśmy do drzwi, tak bardzo chciałam tam już wejść.
*Kubuś* Oglądaliśmy już chyba trzeci film i powoli zaczynałem przysypiać, jednak przeszkodził mi w tym dzwonek do drzwi. Tym ciołkom sie nie chciało wstawać wiec zrobiłem to ja. Przekręciłem klucz tak, że sie otwarły a tam ujrzałem osobę ktora na nowo dodała sensu do mojego życia... Tak moja ukochana Martynka. Gdy mnie ujrzała od razu żuciła mi sie na szyje, a ja mocno ją objąłem i sie popłakałem ona z resztą też.
M: tak bardzo sie bałam K: ja też. P: odnaleźliśmy ją dziś w opuszczonej hali jakies 13 kilometrów stąd. K: dziękuje. Martynka pojedziemy do szpitala dobrze? P: juz była. K: i co? M: na szczęście nic złego sie nie stało. P: ja już muszę jechać dowidzenia K: jeszcze raz dziękuje. P: taka moja praca.
O odjechał, a ja wkońcu mam moje skarby. Zamknąłem drzwi i poszedłem z Martynką do salonu. Łukasz gdy ją zobaczył o mało nie zemdlał.
Mar: Martyna jak dobrze że juz jesteś. M: tez sie ciesze. Łuki? Wszystko dobrze braciszku? Ł: tak po prostu sie bardzo martwiłem. M: ale juz jestem. K: chodźcie sie przytulić heh.
Tak przytulilismy sie w czwórkę a właściwie to w piątkę.
K: jesteś zmęczona? M: raczej głodna oni mi nic nie dali. Ł: Jezu nasze biedactwo siadaj zaraz coś wymyślimy prawda chłopaki? K: sie wie szefowo Ł: czy ja jestem babą? K: eee sory to miało być do mojej księżniczki.- dałem jej buziaka w usta. M: nie spalicie kuchni? Mar; raczej nie. M: a może jednak pizza? K: w sumie może być lepsza. Ł: to juz zamawiam.
Poszedł po telefon a ja w tym czasie wziąłem moją księżniczkę na ręce i zaniosłem ją na kanapę.
M: Kubuś idę sie umyć i przebrać. K: dobrze a poradzisz sobie czy ci pomóc.? M: poradze sobie, jak chcesz to możesz mi wybrać ubrania K: okey juz lece.
Poszedłem do pokoju gdzie mała ma ubrania i wybrałem jej to.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Wszedłem do łazienki gdzie moja księżniczka patrzyła w lustro, gdy mnie zobaczyła od razu na jej twarzy pojawił sie uśmiech.
K: skarbie tu masz ubrania. M: dziękuje. K: tak sie martwiłem, jak to sie w ogóle wydarzyło? M: pojechaliście nagrywać film, chciałam zrobić sobie śniadanie lecz nic w lodowce nie było, więc chciałam iść do sklepu no i potem pamiętam jak sie obudziłam w tej hali.- popłakała sie a ja nie pozwole aby moj skarb płakał. K: mała nie smutaj teraz będzie już tylko lepiej
Po wyjściu Martyny z łazienki usiedliśmy w salonie by tradycyjnie oglądać filmy... Mam nadzieje, że nic nie zakłóci nam już życia...
_______________________________ No witam w kolejnym rozdziale, dziś długi w porównaniu do wczorajszego heh. Martyna sie odnalazła i wszyscy myślą, że będzie wszystko jak w bajce. Jednak nie wiadomo czy tak będzie... Ale nie spojleruje już, lećcie czytać a ja idem w bajlando ( a tak serio to słuchać muzyki i świętować 6k wyświetlen) bajo❤🔥