porwanie cz. 3/3

377 20 10
                                    

*Kuba*
Minęły trzy dni odkąd porwali moją księżniczkę, od tego czasu nie pojawił sie filmik na youtubie. Marek napisał tylko posta na ig. Ja całymi dniami przebywam w studio albo u Łucji w pokoju i czekam na telefon z policji.
Aktualnie jest godzina 12:35 i leże na łóżku gapiąc sie w telefon, a chłopcy gdzieś na górze. Minęły tylko trzy dni a ja juz trace nadzieje na to, że sie odnajdą. Koniec tego lenistwa, podszedłem do szafy i wybrałem czarną koszulkę, randomowe białe jeansy i niebieską bluzę. Poszedłem do kuchni w celu zjedzenia czegoś bo, ostatnio nawet na to straciłem chęci.

Ł: siema.
Mar: hej.
K: cześć.
Ł: na stole masz kawę.
K: tsak dzięki.
M: Kuba nie smutaj znajdą ją.
K: nie wiem co myśleć.
Ł:  myśl o tym, że ona tu zaraz przyjdzie, przytuli i powie, że cie kocha najmocniej na świecie.
K: co mamy zamiar robić?
Ł: oglądać filmy jeść i spać.
K: to ja wybieram opcje chlanko i spanko.
M: Kuba, co jeśli znajdą ją dzisiaj, a ty bedziesz schlany w trzy dupy?
Ł: no marek ma racje.
K: no to pojade do Łucji a potem idę spać.
Ł: a możemy jechać z tobą? Bo nudzę sie za tym słodkim cukiereczkiem.
K: dobra to idź sie ubierz bo w samych gaciach nie pojedziesz.
Ł: dobra lecę

Po kilku minutach byli gotowi, więc wsiedliśmy do samochodu uprzednio zamykając dom.
Miałem ruszać, lecz Łukasz zadał pytanie.

Ł: Kuba a twoi rodzice są w domu?
K: eee no nie wiem.
Ł: to zadzwoń porcelanowy dzbanie.
K: dobra wazonie utkaj sie.

K: hej mamo jesteście w domu?
M: witaj synku niestety nie, a wiadomo coś w sprawie Martynki?
K: jeszcze nic. A kiedy mógłbym z chłopakami odwiedzić Łucję?
M: jeśli chcecie to jutro.
K: dobrze to do zobaczenia.

--------------------------------------------------

Ł: i co?
K: nie ma ich. Czyli jedziemy do sklepu po żarełko bo lodówka jest pusta  potem chlanko i spanko.
Ł: chyba sie zagalopowałeś, żadnego chlanka.
K; no tak sory.
M: żeby to był ostatni raz, pamiętasz co było jak sie najebałeś?
K: no średnio.-zaśmiałem sie nerwowo.
Ł: Moja siska przez ciebie całą noc nie mogła spać.
K: wiesz ile razy ją przepraszałem
Ł: no to masz szczęście że ją przepraszałeś...

Dojechaliśmy do sklepu i zaczęliśmy szukać potrzebnych rzeczy... Czemu oni w tym sklepie zawsze przekładają towar, jak sie naucze co gdzie jest... Ugh bez Martynki wszystko mnie wyprowadza z równowagi.
Po upływie 40 minut bylismy w domu.

Ł: to co chcecie oglądać?
K: ósmoklasiści nie płaczą albo dla ciebie wszystko. (Zajebiste filmy polecam~Aut.)-wolałbym ten pierwszy.
Ł: no spoko a oglądałeś juz?
K: trochę z Martyną.-czułem jak łzy napływają mi do oczu.
Ł: o nie Kuba żadnego płaczu...

Marek włączył film i oglądaliśmy.

*Martyna*
Siedziałam w tej hali około 4 dni, Karolina była nie za dobra bo postanowiła mi nie dawać jedzenia.

Cały czas myślałam o Kubusiu, chłopakach i Łucji. Nie chciałam sie znowu rozpłakać i skierowałam wzrok na okno, pewnie nyślicie, że jestem głupia i sie nie wydostalam przez nie. Zrobiłabym to lecz okno było małym kwadratem wiec nie było szans. Gdy patrzyłam przez nie zorientowałam sie, że może byc około 14:00.
Siedziałam i siedziałam, mając w głowie wizję, że zaraz drzwi otworzą sie z hukiem, a w nich stanie Kuba z chłopakami.
Po kilku minutach drzwi faktycznie sie otworzyły z hukiem ale w nich stanęło około 10 uzbrojonych policjantów, z czego trójka trzymała Karolinę i dwóch facetów z jej gangu.
Po chwili wyszli a do mnie podszedł jeden z nich. Skądś go kojażyłam lecz nie mogłam sobie przypomnieć skąd.

P: wszystko dobrze? Nic ci nie zrobili?
M: poza tym że siedzialam tu 4 dni, nie dawali mi jedzenia co w ciąży jest trudne i było bardzo zimno no to nic innego nie zrobili.
P: skoro mowisz, że jesteś w ciąży to zawioze cie do szpitala i potem odwioze cie do domu.
M: dobrze .

No i zawiózł mnie do tego szpitala, gdzie lekarz mnie zbadał i powiedział  to cud, że mi i dziecku nic sie nie stało.
Po upływie 20 minut byliśmy pod moją ukochaną rezydencją.
Wysiedliśmy z samochodu i podeszliśmy do drzwi, tak bardzo chciałam tam już wejść.

*Kubuś*
Oglądaliśmy już chyba trzeci film i powoli zaczynałem przysypiać, jednak przeszkodził mi w tym dzwonek do drzwi. Tym ciołkom sie nie chciało wstawać wiec zrobiłem to ja.
Przekręciłem klucz tak, że sie otwarły a tam ujrzałem osobę ktora na nowo dodała sensu do mojego życia... Tak moja ukochana Martynka.
Gdy mnie ujrzała od razu żuciła mi sie na szyje, a ja mocno ją objąłem i sie popłakałem ona z resztą też.

M: tak bardzo sie bałam
K: ja też.
P: odnaleźliśmy ją dziś w opuszczonej hali jakies 13 kilometrów stąd.
K: dziękuje. Martynka pojedziemy do szpitala dobrze?
P: juz była.
K: i co?
M: na szczęście nic złego sie nie stało.
P: ja już muszę jechać dowidzenia
K: jeszcze raz dziękuje.
P: taka moja praca.

O odjechał, a ja wkońcu mam moje skarby. Zamknąłem drzwi i poszedłem z Martynką do salonu. Łukasz gdy ją zobaczył o mało nie zemdlał.

Mar: Martyna jak dobrze że juz jesteś.
M: tez sie ciesze. Łuki? Wszystko dobrze braciszku?
Ł: tak po prostu sie bardzo martwiłem.
M: ale juz jestem.
K: chodźcie sie przytulić heh.

Tak przytulilismy sie w czwórkę a właściwie to w piątkę.

K: jesteś zmęczona?
M: raczej głodna oni mi nic nie dali.
Ł: Jezu nasze biedactwo siadaj zaraz coś wymyślimy prawda chłopaki?
K: sie wie szefowo
Ł: czy ja jestem babą?
K: eee sory to miało być do mojej księżniczki.- dałem jej buziaka w usta.
M: nie spalicie kuchni?
Mar; raczej nie.
M: a może jednak pizza?
K: w sumie może być lepsza.
Ł: to juz zamawiam.

Poszedł po telefon a ja w tym czasie wziąłem moją księżniczkę na ręce i zaniosłem ją na kanapę.

M: Kubuś idę sie umyć i przebrać.
K: dobrze a poradzisz sobie czy ci pomóc.?
M: poradze sobie, jak chcesz to możesz mi wybrać ubrania
K: okey juz lece.

Poszedłem do pokoju gdzie mała ma ubrania i wybrałem jej to.

Wszedłem do łazienki gdzie moja księżniczka patrzyła w lustro, gdy mnie zobaczyła od razu na jej twarzy pojawił sie uśmiech

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wszedłem do łazienki gdzie moja księżniczka patrzyła w lustro, gdy mnie zobaczyła od razu na jej twarzy pojawił sie uśmiech.

K: skarbie tu masz ubrania.
M: dziękuje.
K: tak sie martwiłem, jak to sie w ogóle wydarzyło?
M: pojechaliście nagrywać film, chciałam zrobić sobie śniadanie lecz nic w lodowce nie było, więc chciałam iść do sklepu no i potem pamiętam jak sie obudziłam w tej hali.- popłakała sie a ja nie pozwole aby moj skarb płakał.
K: mała nie smutaj teraz będzie już tylko lepiej

Po wyjściu Martyny z łazienki usiedliśmy w salonie by tradycyjnie oglądać filmy... Mam nadzieje, że nic nie zakłóci nam już życia...

_______________________________
No witam w kolejnym rozdziale, dziś długi w porównaniu do wczorajszego heh. Martyna sie odnalazła i wszyscy myślą, że będzie wszystko jak w bajce. Jednak nie wiadomo czy tak będzie...
Ale nie spojleruje już, lećcie czytać a ja idem w bajlando ( a tak serio to słuchać muzyki i świętować 6k wyświetlen) bajo❤🔥

Nadałaś sensu mojemu życiuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz