22 letni Kuba występuje jako ochroniarz u Marka Kruszwila. Wraz z Łukaszem czyli kamerzystą tworzą muzykę. Pewnego dnia gdy Kamerzysta robił casting na tancerke do mamy to coś. Zgłosiła sie pewna 20 letnia Martyna która uważana jest przez wszystkic...
*Martyna* Wstałam o 8:35, chłopców pewnie męczy kac... Aha miałam racje.
K: daj mi coś na ból głowy.-jęknął Kuba. M: może jakieś proszę na wstępie. K: pierdol sie. M: okey jesteś na kacu wiec to zrozumiem.
Przyniosłam mu tabletki i szklankę wody.
M: wypij może ci przejdzie. K: tsaa.
Łucja sie obudziła, więc nakarmiłam ją i poszłam się ubrać.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
(Włosy uczesałam tak jak na zdjęciu) Postawiłam na taki makijaż
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Łusia międzyczasie bawiła sie grzechotką na łóżku. Gdy wszystko skończyłam, wzięłam tą łobuziarkę na ręce i zeszłam na śniadanie.
Ł: hej Mar: hejołka. M: siema. K: jak ty sie ubrałaś.!? M: o co ci chodzi? K: wyglądasz jak... M: powiedz co o mnie myślisz.! K: jak jakaś lafirynda.
Łzy napłynęły mi do oczu, jak on mógł tak powiedzieć.
Ł: ty gnoju coś powiedział.?! K: pierdol sie. M: co ci do chuja jest? K: Jezu co ja w tobie widziałem... Rozwiódłbym sie z tobą gdyby nie te dwa bachory. M: sam marzyłeś o dwójce. K: no z inną tak. M: Marek weź Łucje błagam. Mar: daj ją.
Położyłam mu ją na ręce a sama pobiegłam do łazienki zamykając drzwi na klucz. Usiadłam pod drzwiami i dałam upust łzom... Dlaczego on tak powiedział. Rok małżeństwa, Łucja, teraz prawdopodobnie Nikodem. Przypomniałam sobie gdzie Łukasz trzymał żyletki, wzięłam jedną i przyłożyłam do ręki robiąc ślad przypominający literę K. Polała sie krew wiec zabandarzowałam to i płakałam dalej... Po paru minutach usłyszałam kroki jednak przy wejściu do pomieszczenia w którym byłam ucichły.
K: Martynka otwórz przepraszam.-mówił Kuba szlochając. M: po co?! K: chce ci wyjaśnić moje zachowanie.
Otworzyłam mu te przeklęte drzwi, wpadł do środka z prędkością światła.
K: Łukasz z Markiem i Łucją poszli na spacer. M: wiem i co? K: skarbie przepraszam za to co mówiłem. M: czemu... Czemu to powiedziałeś? K: Gdy jestem na kacu coś mi odpierdala. zachowuje sie jak nie ja. M: powiedziałeś że gdyby nie dzieci to byś sie ze mną rozwiódł. K: w życiu bym tego nie zrobił. Ja cie kocham jak nigdy nikogo. M: ja ciebie tez, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.
Gdy to wypowiedziałam złożył namiętny pocałunek na moich ustach.
K: Kotek? M: niom? K: poszukamy jakiś rzeczy dla małego? M: eee ale będzie musiał mieć pokój z Łucją. K: czemu ? M: no przecież wszystkie pokoje są zajęte. K: aaaa bo ty nie wiesz. M: czego? K: przecież obok łazienki są jeszcze dwa pokoje M: ale fajnie. K: to co ja sie ubiore i pojedziemy. M: Kubuś najpierw to mnie zawieziesz do ginekologa. K: a no tak spoko.
Po 50 minutach Bubuś był gotowy, jednak ostatnie chwile kaca gdzieś dają sie we znaki.
M: Kochanie na pewno dasz rade prowadzić? K: spokojnie dam rade. Co ci sie stało w rękę? M: nieważne. K: skarbie pokaż proszę.
Odwinęłam bandarz z ręki a w oczach Kubańczyka można było dostrzec zbierające sie łzy.
M: misiek nie płacz.-powiedziałam łamiącym sie głosem. K: to... To przeze mnie? M: nie przez ciebie K: kiedy to zrobiłaś?-zapytał z troską. M: dziś rano. K: czyli jednak przeze mnie. M: zrobiłam to pod wpływem emocji po prostu zabolało mnie to co powiedziałeś. K: ja sam nie wiedziałem co mówię, dopiero Łukasz mi przywalił z liścia i zacząłem rozumieć co zrobiłem. M: pewnie cie zabolało bo mój braciszek ma niezłą siłę. K: uderzył cie? M: nie. Po prostu wiem jak ostatnio podniósł mnie i Marka naraz. K: no to nieźle. Jesteśmy już. M: super, tam po drugiej stronie jest MacDonald mógłbyś ? K: dla dwóch słodziaków wszystko.
On skierował sie w stronę jedzonka a ja weszłam do budynku w którym znajdowała sie lekarka.
Po około pół godziny wyszłam a Kubuś czekał w aucie z żarełkiem (XD~).
K: wcinaj.-powiedział z uśmiechem Kubuś. M: za 9 miesięcy zabierasz mnie na siłownie. K: no jak chcesz. Co tam u lekarza. M: narazie zajebiście. Kubuuuś? K: sądząc po twoich oczkach chcesz na zakupy? M: no tak K: masz do wydania 15 tysięcy. M: to przepraszam my jedziemy do normalnej galerii czy kurde do Gucci? K: gdzie chcesz. Ja proponuje Gucciego. M: no dobra...
ileś godzin później: nasze zakupy skończyły sie tak: Kuba kupił sobie pasek, portfel i torbę ja wybrałam dwa paski, torebke, portfel i w Adidasie bluzę dla siebie i Kubusia.
M: gwiazdy Gucci to my.-parsknęłam śmiechem. K: no raczej. M: Kubuusiek nagramy coś razem? K: nie głupi pomysł... Ale nie dziś M: spoczko. K: Martynka, jeszcze raz cie przepraszam za to co rano odjebałem.- w jego oczach znów można było dostrzec łzy. M: ale ja ci już wybaczyłam, bo wiedziałam że na kacu możesz robić różne rzeczy. K: nawet nie wiesz jak się cieszę.-złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
Wróciliśmy do domu, wzięłam Łucję i razem z Kubą zeszliśmy do studia gdzie dałam małej jeść i zasnęła. A my dokończyliśmy oglądanie zdjęć. Poszliśmy spać po północy.
___,_,_,_,_,,_,_,__,,_,_,_,_,_,_,,_,_,_,,_ Siema małolaciki! Xdd Mam nadzieje, że wam sie rozdział spodoba, co myślicie o tym naszym Kubusiu? Taki trochę mistrz dram.