Bez niej moje życie nie ma sensu

286 15 18
                                    

*Kuba*
Dzwoniłem do niej 50 razy napisałem 40 wiadomości, byłem u jej mamy ale ona też nic nie wie. Bez Martyny moje życie nie ma sensu. Ostatnia rzeczą jaką mi pozostaje to poprostu że sobą skończyć, przed tym zadzwoniłem jeszcze raz do dziewczyny. Nie odebrała a ja wiedziałem, że to koniec. Telefon zostawiłem w pokoju i poszedłem do łazienki, z szafki wziąłem żyletke, usiadłem na ziemi i zacząłem myśleć nad swoim życiem z Martyną. Przeżyłem z nią tyle dobrych jak i złych rzeczy. Teraz nie mam nic, poza pewnością, że dzieci będą pod dobra opieką. Przyłożyłem żyletke do ręki robiąc litery KxM to był ship stworzony przez Łukasza na początku mojej znajomości z Martyną. Po zrobieniu tego przyłożyłem żyletke jeszcze raz tymrazem od strony wewnętrznej. Wbiłem ją w skórę wiedząc, że to koniec. Zrobiłem 4 grube kreski, krew zaczęła się lać a mi zaczęło się robić słabo. Potem już nie pamiętam...

*Łukanio*
Wróciłem z Marusiem z zakupów a po drodze byliśmy na jakieś jedzonko. Gdy wszedłem do domu zawołałem Kubańczyka dla niego też mieliśmy jedzenie bo biedak nic nie jadł od dwóch dni.

Ł: Kuba!
Mar: idź do niego bo coś mi tu nie gra.
Ł: dobra Maruś idę.

Wbieglem po schodach, pierwsze co zrobiłem to sprawdziłem łazienkę i zamrłem. Na ziemi siedział Kubańczyk a obok niego kałuża krwi.

Ł: Marek! Dzwoń po pogotowie
Mar: co jest... O cholera już dzwonię.

Po kilku minutach przyjechali ratownicy i zabrali chłopaka do szpitala.
Ja stwierdziłem, że najpierw trzeba powiadomić Martyne. Wziąłem telefon i zadzwoniłem do Olki.

O: hej Łukasz co jest?
Ł: daj mi Martynę muszę jej coś powiedzieć.
O: dobra
Mart: hej co chcesz?
Ł: Kuba w szpitalu jest
Mart: matko co on narobił?
Ł: próbował pociąć sobie żyły
Mart: za godzinę tam będę
Ł: daj mu szansę proszę.
Mart: dobrze.

*Martyna*
Gdy tylko usłyszałam, że Kuba trafi do szpitala serce mi prawie stanęło, a łzy cisnęły się do oczu.

O: co jest?
Mart: Kuba jest w szpitalu chciał się zabić.
O: musisz mu dać szansę.

*Łukasz*
Pojechałem do szpitala i na recepcji zapytałem gdzie leży Kuba, dowiedziałem się, że jest to sala 38. Pobieglem tak najszybciej jak się dało, gdy tam dotarłem z sali wyszedł lekarz.

L: Pan do?
Ł: Kuby Flasa co z nim?
L: to ten chłopak po próbie samobójczej?
Ł: tak co z nim?
L: udało nam się go uratować ale narazie jest bardzo osłabiony. Może Pan do niego wejść.
Ł: dziękuję

Wszedłem do sali i szczerze gdy zobaczyłem Kubańczyka na tym szpitalnym łóżku żal mi się zrobiło tego chłopaka. Niepotrzebnie go tak znienawidziłem.
Usiadłem na krześle obok łóżka i miałem żal do Kuby za to co zrobił mojej siostrzyczce. Siedziałem tak z 20-30 minut poczym zadzwoniła Martyna, i powiedziała, że za chwilę tu będzie.
Wyszedłem z sali a następnie że szpitala, wsiadlem do Audi i odjechałem w stronę domu.
Gdy byłem na miejscu wysiadłem z auta i wszedłem do domu gdzie na kanapie w salonie siedział Marek.

M: co z nim?
Ł: powoli się wybudzal ale tak wiesz jak to jest.
M: wiem, za chwilę ma tu być Ola z dzieciakami.
Ł: wiem.

~chwilę później ~
Siedzimy z Markiem, Olą i dziećmi w salonie. Nikodem śpi a Łucja siedzi obok mnie i ogląda bajkę.

Mar: ciekawe czy się pogodza
Ł: oby bo to była taka słodka rodzinka
Mar: dalej jest słodka
O: no wiadomo

*Kuba*
Obudziłem się na łóżku i po tych maszynach mogłem wnioskować, że jestem w szpitalu. Popatrzyłem na swoją rękę i wiedziałem dlaczego. Patrzyłem chwilę w ścianę lecz przerwał mi lekarz mówiący, że ktos do mnie przyszedł. Byłem ciekawy kto to, więc powiedziałem lekarzowi, żeby ta osobę wpuścił.
Moim oczom ukazała się....

Eluwina jak myślicie kto przyszedł do naszego Kubusia?
Wgl piosenka Marusia to cudo.
Zapraszam do czytanka i to tyle❤️

Nadałaś sensu mojemu życiuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz