Uga buga densy 2

342 14 15
                                    

*Martyna*
Po przebudzeniu od razu popatrzyłam na telefon 10:36 a Kuby nie ma. Cóż trzeba go poszukać, z racji iz maluchy spały zeszłam na dół a tam mój upośledzony foczkowaty brat i Kubuś.

K: hejo
Ł: no witam moją piękna siostrę.
Mart: hej? Łukasz co ty taki wesoły.
Ł: zaraz sie do wieś z
K: lecimy na Malediwy
Mart: serio?!
Ł: tak
Mart: Jezu jak sie cieszę
K: Łukasz na to wpadł
Mart: chodź do siostrzyczki
Ł: a ostatnio to sie nie chciałas przytulić
Mart: no przepraszam.
K: Łukasz widzisz te oczka
Ł: oj no dobrze.-podszedł to mnie o mocno przytulił.
Mart: a maluchy to co?
K: zostają z moimi rodzicami.
Mart: a na ile lecimy?
K: dwa tygodnie
Mart: oki a kiedy?
Ł: no jakby ci to powiedzieć za trzy dni.
Mart: aha a wy mam rozumieć jestescie już spakowani?
K: no nie i myśleliśmy, że nam pomozesz
Mart: no dobrze to pierwsze zrobimy porządek z wami a potem maluchy i ja

Poszłam z tymi ulańcami na górę i zaczęłam im pomagać sie pakować

~2 godziny poźniej~
W ciągu dwóch godzin spakowałam Łukasza i Kubę oni tylko dotrzymywali towarzystwa. Maruś był dla mnie tak dobry, że spakował sie sam. Walizki chłopaków zostawiłam w salonie i zaciągnęłam Kubusia do sypialni by pomógł mi wybrać ubrania.

~1,5godziny później~
przy pomocy Kubusia wybrałam najładniejsze rzeczy, a on wysłał Łukasz do galerii zeby kupił mi coś jeszcze. Mój brat powiedział, że za te ubrania on zapłaci ale ja jak to ja sie nie zgodziłam i chciałam dać mu pieniądze to sie nie zgodził o pojechał. No cóż dam mu potem.
Teraz czas na ubrania moich dwóch szkrabów.

Nie bylo trudno bo tylko dwie torby. Dołożyłam je do naszych walizek i wróciłam do sypialni i ujrzałam Kubusia śpiącego między Łusią i Nikosiem. Stwierdziłam, że nie bede go budzić, z szafy wyjęłam

Po ubraniu sie zeszłam do mojego ukochanego braciszka ktory wraz z Markiem był w kuchni

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po ubraniu sie zeszłam do mojego ukochanego braciszka ktory wraz z Markiem był w kuchni

Ł: sis ale ty jesteś ładniutka
Mart: no dzieki braciszku ja tez cie kocham.
Mar:  a mnie?
Mart: Maruś ciebie to uwielbiam
Ł: gdzie reszta wesołej rodzinki?
Mart: śpią
Mar: to idź tez sie prześpij
Ł: właśnie
Mart: nie oni niech śpią a ja zrobie obiad
Ł: chyba cie pogięło spadasz spać a ja z Marusiem robimy obiadek
Mart: napewno?
Mar: tak nie gadaj tyle tylko idź do nich
Mart: no dobrze

Poszłam do sypialni i położyłam sie obok Nikosia. Mój ukochany chyba nie spał jakoś mocno bo zaczął otwierać oczka

K: hej kicia
Mart: hej
K: zmęczona ?
Mart: tak troche. Chciałam zrobić obiad to chlopaki mnie z kuchni wywaliły i kazały iść spać
K: no i dobrze zrobili bo ty mało śpisz
Mart: no co ja poradze
K: śpij jak Łucja albo Niko sie obudzą to ja sie nimi zajme a ciebie prosze żebys poszła spac
Mart: dobrze a ty z nami jeszcze poleżysz?
K: tak tylko wezme telefon
Mart: ale nie patrz w niego tak długo bo bedzie to co przed świętami, że cie oczy tak bolały az nie mogłeś ich. otworzyć.
K: dobrze skarbie bede pamietac.
Mart: kocham was
K: ja was też.

I zasnęłam...

~20:40~
Obudziłam sie sama na łóżku pewnie maluchy sie obudziły i Kuba wziął je na dół. Postanowiłam wyjść na balkon
I sie przewietrzyć,

Stałam tak już z dobre 10 minut i zaczęłam sie zastanawiać czy ja sobie wogóle zasłużyłam na takie życie jak mam teraz.. Chciałam myśleć dalej jednak nie bylo mi to dane gdyż poczułam dotyk Kubusia co mnie bardzo ucieszyło.

K: stoimy na dworze jak obcy ty patrzysz w te gwiazdy i chociaż nie wiedziałem gdzie mały wóz ty mi tłumaczysz
Już dawno nie poznałem takiej wariatki, mała ja wiem, że masz ciarki gdy na twojej szyi zostawiam ci ślady. Tylko gdy na mnie tak patrzysz. Jakbys powiedziała robimy ten napad to kazałbym wybrać ci bank gdzies ej. Martini na stole my wiemy co wydarzy sie miedzy nami

Mart: nie mija minuta i łapiemy kontakt ustami

Razem: bielizna Calvin Clein nic nie braliśmy na euforii stan

K:  w tle moje nuty to pieknie nam gra mówisz zakochaj sie we mnie od tak i pytasz czy nie bede zly na twą przeszłošć, skarbie to tylko jest przeszłość oboje byliśmy juz na dnie więc jebać problemy weź zostań na zawsze tu. Bo twój zapach to pobudza moje zmysły wole ciebie ćpać i od dragów byc czysty. Moge pisac wiersze prozą albo listy zakręciłaś w mojej głowie tak jak whisky.

Mart: kocham cie
K: ja ciebie skarbie tez.
Mart: gdzie nasze szkraby?
K: u Marka bo Łukasz sie skapnął, że fajek nie ma i pojechał
Mart: aha no to cały Łukasz wszystko na ostatnią chwile
K: no idziesz dać jedzenie maluchom i idziemy w spanko?
Mart: dobra ale Kubunio ty jesteś ciągle śpiący o co chodzi?
K: no dobra od tygodnia nie śpie do jakiejś 3:40 bo jak ty zaśniesz to schodze do studia i kończe wszystkie piosenki.
Mart: skarbie ale dziś tak nie rób dobrze?
K: dobrze kochanie.

Zeszłam z moim księciem na dół gdzie nakarmiłam moje szkraby poprzytulałam sie do mojego brata ktory juz wrócil i wróciłam z Kubą i dziećmi do sypialni. Maluszki zasnęły a ja poszłam pod prysznic. Kiedy wróciłam do pokoju Kuba czekał na mnie z perfidnym usmieszkiem chyba wiem o co mu chodzi.

K: skarbie...
Mart: no
K: jak bedziemy na tych Malediwach to co bedziemy robic wieczorkami?
Mart: ty juz dobrze wiesz.
K: to superkowo

Położyłam sie obok chłopaka bo maluchy spały w łóżeczku i zasnęłam po kilku minutach czując jedynie jak Kubunio całuje mnie w czoło a nastepnie mocniej mnie obejmuje.

Siemandero to pierwszy dłuższy rozdział po powrocie wiec sie cieszcie hah. Nastepny postaram sie dodać jutro ewentualnie we wtorek. I mała zapowiedź, że rozdział w sobote może sie nie pojawić albo jak sie pojawi to wcześnie rano wiec wyczekujcie a ja zapraszam was jeszcze na moją książke z KxŁ ktorą znajdziecie na moim profilu więc wpadajcie i zostawiajcie cos po sobie a tym czasem miłego czytanka i do zobaczenja❤🔥

Nadałaś sensu mojemu życiuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz