No to lecimy

311 18 10
                                    

Time skip: Dzień wylotu na Malediwy
*Kuba*
O godzinie 5:45 zadzwonił mój piekielny budzik, za trzy godziny wylatujemy na Malediwy. Moje dwa szkraby zostają w Polsce niestety.
Zwlokłem sie leniwie z łóżka i otworzyłem szafe w celu wybrania ubrań. Za godzinę mamy być u moich rodziców. Gdy znalazłem ubrania poszedłem do łazienki, umyłem się założyłem wczesniej przygotowane rzeczy i wróciłem do sypialni by obudzić Martynke.

K: skarbie wstajemy
Mart: dobrze
K: daj buziaka
Mart: serio?
K: mhm.
Mart: no dobra.- usiadła na moich kolanach i pocałowała mnie w usta.
K: a teraz skarbie leć sie przygotować a ja posprawdzam czy wszystko mamy spakowane i ubiore dzieci.
Mart: oki to za 15 minut będę.

*Martyna*
Mam 15 minut żeby sie przygotować no to lecimy wybierać ciuszki

Miałam szczęście bo pan Kubuś wczoraj mnie zawiózł do mojej koleżanki która zrobiła mi piękne paznokietki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Miałam szczęście bo pan Kubuś wczoraj mnie zawiózł do mojej koleżanki która zrobiła mi piękne paznokietki

Miałam szczęście bo pan Kubuś wczoraj mnie zawiózł do mojej koleżanki która zrobiła mi piękne paznokietki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Makijaż to tylko maskara i bezbarwna pomadka. Po wyjściu z łazienki wróciłam do sypialni gdzie nie było nikogo, mojej torebki z telefonem i innymi pierdołami tez nie było wiec zamknęłam drzwi i zeszłam na dół.

K: o moja księżniczka przyszła.
Mart: tak
Ł: siska ale masz kozackie pazury kiedy robiłaś?
Mart: wczoraj mnie Kuba zawiózł do koleżanki która robiła mi zawsze.
Ł: ma dziewczyna talent
Mart: znaczy sie wiesz ja sama sobie tez robilam no ale wczoraj mi sie nie chciało z tym bawić
Mar: ile mamy czasu?
K: no wypadałoby sie powoli zbierać.
Ł: kto jedzie którym autem?
K: ja z moją księżniczką i dwoma szkrabami jedziemy jej Audi
Mart: no
Ł: to my twojego golfa dobra Kuba?
K: no spoko i tak sie któreś zostawi u moich rodzicow w garażu.
Ł: no i git to się zbieramy.

Ubrałam moje dwa małe skarby i jednemu większemu pomogłam ułożyć włosy bo coś mu nie wychodziło.

K: moja uzdolniona piękność
Mart: bierzesz Łucję czy ukochanego raperka?
K: Łucja tez jest moją ukochaną raperką.
Mart: wez ją a ja biore Nikodema i potem wrocimy po rzeczy
K: dobrze
Ł: jak tam słodziaczki co?
Mart: genialnie tylko pewien ciołek nie mógł sobie poradzić z włosami i musialam mu pomagac.
K: ty mi zawsze potrafisz pomóc nawet w sprawie ułożenia włosów.
Mar: dobra nie gadamy tylko jedziemy

Wyszliśmy z domu, ja otworzyłam samochód i zapięłam Łucję w foteliku a Kuba zapinał w tym czasie Nikodema.
Następnie wróciliśmy do domku po rzeczy. Łukasz postanowił, że on i Marek pojadą za nami zgodziłam sie bo to ja prowadziłam, Kubuś dzisiaj za nawigację robił.
Wyjechałam z podjazdu a za mną chłopaki, mój brat jeszcze sprawdzał czy wszystko było zamknięte. Kiedy już był pewny ruszyliśmy do rodzicow mojego księcia.

K: skarbie?
M: co?
K: kochasz mnie?
M: dobrze wjesz, że tak i to bardzo.
K: ja ciebie tak samo.
M: wiem
K: masz już pomysł na pierwszy wieczór na Malediwach?
M: coś juz mam wymyślone ale jak będziesz grzeczny
K; a nie jestem?
M: nie no dobrze ty jesteś grzeczny a ja cię ostatnio zaniedbałam przepraszam
K: ej nie mów tak niby w jaki sposób ty mnie zaniedbałaś?
M: dobrze wiesz
K: ale ja rozumiem przy tych szkrabach to tak średnio a potem wieczorem albo Marek coś chce albo Łukasz.
M: no racja
K: wiec sie nie przejmuj ja cie do niczego nie będę zmuszał.
M: dobrze, ile jeszcze mamy do przejechania?
K: no 10 minut.
M: dobrze.

To 10 minut przejechaliśmy w ciszy tyle, że Kuba położył swoja dłoń na moim udzie. Nie miałam nic przeciwko temu. Gdy dojechaliśmy do jego rodziców postanowiliśmy, że na lotnisko jedziemy moim Audi.  Wzięłam Łucje na ręce a Kuba naszego synka i weszliśmy do domu .

K: cześć mamo!
MK: cześć dzieci  
Mart: dzień dobry.
MK: maluchy jesteście z nami przez dwa tygodnie.
Mart: na pewno nie będą wam przeszkadzać?
MK: oczywiście, że nie nawet tak nie myśl.
K: dobrze mamo ich rzeczy są w tych dwóch torbach.-wskazał palcem na torby przy drzwiach.
MK: dobrze to maluszki ze mną do salonu a wy już jedźcie i bawcie sie dobrze.
Mart: to do zobaczenia.
K: pa.

Wyszlismy z domu trzymając sie za ręce. Gdy chciałam wsiąść do samochodu Kuba popchnął mnie tak, że stałam oparta o drzwi. Byłam ciekawa co chłopak chciał zrobić a jednocześnie przypomniałam sobie, że w aucie siedzi mój brat z Markiem. Nie zbyt sie tym przejelam bo Kubuś wbił sie w moje usta i zaczął namiętnie całować. Ja oczywiście oddawałam każdy pocałunek.
W pewnej chwili jednak odezwał sie mój zjebany braciszek Łukasz.

Ł: ej będziecie sie ze sobą miziać w hotelu teraz jedziemy na lotnisko.
K: oj no dobrze już
Mart: Kubuś ty prowadzisz czy ja?
K: jak chcesz możesz ty.
Mart: oki.

Time skip: Malediwy (nie chce mi sie opisywać lotu)

Nareszcie jesteśmy, Maruś podczas lotu spał mój brat podobnie a Kuba? Kubuś cały czas sie do mnie tulił. Gdy pytałam co sie stało to odpowiadał, że poprostu brakowało mu przytulania sie. No dobra nie miałam nic przeciwko ale czuje, że jest smutny bo ostatnio z nim mało czasu spedzam. Dziś  chce aby pierwszy wieczór na wyspie był dla niego niezapomniany. Jeszcze nie jestem pewna co będziemy robić ale coś wymysle napewno. aktualnie siedzimy w swoich pokojach. Łukasz ma z Markiem a ja jak wiadomo z moim skarbem.

Mart: Kuubuuuuś
K: co kochanie
Mart: dziekuje ci
K: za co ty mi dziekujesz?
Mart: za wszystko
K: miśku ty mi nie musisz dziękować ważne, że cie mam.
Mart: choć sie przytulić
K: z przyjemnością.

Jeszcze dziś pojawi sie druga część wiec wyczekujcie

Nadałaś sensu mojemu życiuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz