To nie jest prawda....

230 7 1
                                    

Time skip: dwa miesiące później
Pov. Martyna
Od dwóch miesięcy się dziwnie czułam bo bolał mnie brzuch,  Kuba nic o tym nie wiedział w sumie jak reszta. Dziś gdy obudzilam się o 8;18 znowu mnie bolał brzuch i było mi niedobrze co skończyło się tym, że wylądowałam w łazience.
Nie dawało mi to spokoju ale jak przypomniałam sobie o tym, że wtedy gdy Kuba mnie zaciągnął do łóżka to się nie zabezpieczaliśmy. Dla pewności postanowiłam iść do lekarza, oczywiście sama. Kubie powiedziałam, że idę do Olki, ubrałam jasne spodenki jeansowe, czarną krótką koszulkę do tego jakieś trampki włosy związałam, wzięłam telefon i klucze, pożegnałam się z dzieciakami i tatusiem poczym skierowałam się do budynku gdzie był lekarz. Mega się bałam ale odsuwałam od siebie te najgorsze myśli. Po dotarciu na miejsce i pokazaniu się w recepcji usiadłam na krześle i czekałam na swoją kolej. W końcu po paru minutach usłyszałam swoje nazwisko. Weszłam do gabinetu i tam pani doktor poprosiła bym jej powiedziała co się dzieje, gdy to zrobilam kazała mi zdjąć bluzkę i położyć się na tym łóżku. Zrobiłam to i lekarka usiadła na krześle obok poczym nałożyła mi na brzuch taki żel i zaczęła badanie.

-no to gratuluje jest pani w ciąży to drugi miesiąc
-pani doktor ale to pewne?
-tak niech pani spojrzy.-wskazała cos na monitorze i zaczęła mówić
- dobrze rozumiem
-moze sie pani ubrać.-powiedziała co tez uczyniłam po wytarciu  żelu.-tutaj ma pani zdjęcie.-podała mi kartkę
-dziękuje pani doktor
-dowidzenia

Wyszłam na zewnątrz i patrząc na to zdjęcie się popłakałam jak ja sobie dam rady z trójka dzieci. Wróciłam do domu cały czas płacząc, weszłam do środka gdzie w salonie siedział Kuba a dzieciaki widocznie spały. Chłopak gdy mnie zobaczył odrazu wstał

-Martynka co się stało, ej.-powiedział podchodząc do mnie
-Kuba ja jestem w ciąży.-powiedziałam podając mu zdjęcie i jeszcze bardziej płacząc.
-nie płacz to wspaniale
-a jak sobie nie damy rady? Jak się nie uda?-spytałam siadając na kanapie
-nie płakusiaj damy sobie rade będzie wszystko dobrze, nawet nie wiesz jak się cieszę
-ty tak a ja co mam powiedzieć? Ja sama nie wiem czy chciałam tego dziecka
-chcesz je urodzić?
-nie wiem...ale no tak
-skarbie to jest nasz mały smyk i będziemy go kochać tak jak tą małą dwójkę

Ja juz nic nie mówiłam tylko przytuliłam się do niego a z moich oczu dalej lały się łzy.

-nie płacz wiem, że będzie dobrze
-sama nie wiem
-ale ja wiem uwierz mi
-czemu ty masz taką kurewską pewność co?
-bo cie znam, bo znam siebie i wiem, że radziliśmy sobie w gorszych sytuacjach a ta jest cudowna wiec

No tak on zadowolony bo zrobil to co chciał zrobić udało mu się i spoko.
Postanowiłam zadzwonić do Łukasza no bo on jako mój brat powinien wiedzieć. Wybrałam jego numer i czekalam az odbierze

-hej młodziaku co tam?
-Hej Łuki bo jest sprawa
-stary będę tatusiem!-wtrącił mi się Kuba
-mówisz poważnie?!
-tak stuprocentowo
-no to wspaniale, przyjedziemy za dziesięć minut
-okey to pa

-Musiałeś się odezwac?
-tak, ej weź wstań na chwile i podwiń bluzkę
-po co?
-no wstań

Wstałam i zrobiłam to o co prosił, a on jedynie sie uśmiechnął

-no skarbie powiem ci, że coś tam delikatnie widać i ja nie wiem jak mogłem tego wcześniej nie zauważyć
-a ja co mam powiedzieć
-ty to masz być szczęśliwa
-nie wiem czy dam radę
-kotku ale ja ci juz powiedziałem
-ej a dzieciaki śpią?
-Niki tak ale młoda to nie wiem idę zobaczyć

Pov. Kuba
Serio gdy usłyszałem, że ona jest w ciąży to się naprawdę ucieszyłem. Marta uważa, że sie nie uda i sobie nie poradzimy co jest absurdalne bo znam ją, znam siebie i wiem, że będzie dobrze. Poszedłem sprawdzić czy maluchy śpią no i spały wiec wróciłem na dol gdzie juz siedzieli chłopcy

-No Kubuś gratulacje.-powiedział Łukasz przytulając mnie
-no dzięki, dzięki
- ale będzie zabawa z trójką.-ucieszył się Marek
-tsa będzie
-Martyna chodź na chwilę.-powiedział Łukasz który zauważył ze cos jest nie tak
-Marek popatrz czasem na dzieci czy śpią jeszcze
-spoko
-mam iść z wami?
-tak chodź bo z nią to nie wiem czy się z nią dogadam

Wyszliśmy na balkon i usiedliśmy na krzesłach

-no to Martyna powiesz mi co się dzieje?
-nic
-okey Kuba to moze ty
-odkąd wróciła od lekarza to jest smutna i mówi, że sobie nie poradzimy a ja wiem, że tak nie będzie
-siska czemu ty uważasz, że nie dacie sobie rady? Ja to wiem, że się uda i będzie dobrze bo wy jesteście wspaniali i macie jeszcze nas
-dziękuje Łukasz.-powiedziała przytulając go poczym wróciła do domu.
-Łukasz coś czuje że ona szybko się nie przyzwyczai
-nie martw się wrazie czego pogadasz z nią albo ja to zrobię o będzie dobrze
-ona się serio musiała trochę podłamać bo do domu wróciła całą we łzach.
-no nie dziw się tu przy Łucji takie cos się odwalało tu przy Nikodemie ją porwali wiec stary teraz jak to mówią do trzech razy sztuka i pilnuj jej najbardziej jak się da bo jak jej się coś stanie to ja cie zabije nie mówiąc już i tym co ci zrobi Marek
-dobrze musze jej pilnować i o nią dbać obiecuje.

Witam dziś tak bez zakończenia a to oznacza, że albo nie miałam pomysłu ns końcówkę albo szykuje się mega bombastyczny rozdział. W tym przypadku raczej to drugie ale nie będę wam za dużo zdradzać, piszcie czy wam się podoba i jak myślicie czy będą jakies akcje bo chętnie sobie poczytam wasze teorie bajo❤ czekam na komentarze

Nadałaś sensu mojemu życiuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz