Podczas pobytu w szpitalu przez trzy dni odwiedzali mnie Kubańczyk z małą i warzywo z kruszelem.
Dziś już wychodze, jest godzina 9:02 czyli za 10 minut dadzą mi wypis. Spakowałam swoje rzeczy i gdy miałam wychodzić do sali wszedł mój ukochany ale bez Łucji.M: hej kochanie gdzie Łusia.?
K: została z Markiem i Łukim.
M: dlaczego?
K: Marek stwierdził, że za mało czasu spędzamy sami, a foka powiedziała żebym zostawił z nimi Łucje oni sie nią zajmą.
M: no dobra a my co?
K: z tego co wiem to kochasz wesołe miasteczka prawda?
M: Tak! uwielbiam.
K: no to właśnie tam jedziemy. Przywiozłem ci ubrania.Były to czarne legginsy z adidasa, koszulka z Levis'a i bluza Kubusia.
M: serio twoja bluza?
K: tiak wiem, że je uwielbiasz
M: no i to bardzo. Właśnie jak wstałam to przeszłam mi przez głowę myśl, że nie mam żadnej bluzy.
K: widzisz mam dar jasnowidzenia.
M: mój Kubuś jasnowidz.
K: ubieraj sie i jedziemy.Zrobiłam to co Kubuś powiedział, zeszliśmy na dół przed szpital.
M: Kochanie gdzie jest twoje auto?
K: no to właśnie druga niespodzianka.
M: co?
K: odwróć sie w lewo
M: no dobra.Spojrzałam w lewą stronę i moim oczom ukazało sie piękne niebieskie Audi.
M: Kubuś jest cudowne.
K: cieszę sie.
M: ty prowadzisz ja sie po tym wypadku jeszcze boje.
K: spokojnie. cholera zaczęło padać a mieliśmy jechać w twoje ukochane miejsce.
M: to nic pojedziemy kiedy indziej, a teraz możemy jechać do domu a tam...
K: cóż to za złe myśli?
M: ty gupku (napisane specjalnie) Nie to miałam na myśli. Chociaż nie jest to głupi pomysł.
K: no to co miałaś na myśli?
M: zostawimy rzeczy i przypomnisz mi jak sie jeździ ulubioną marką naszego Lorda.
K: dobra. A jesteś pewna, że już dziś chcesz jechać.
M: tak. Kuuubuś?
K: No?
M: dziękuje Ci.
K: za co?
M: to że mam Ciebie, Łucję i chłopaków.
K: ja też dziękuje. Kotek dasz buziaka?
M: jeszcze sie pytasz. No jasne.On jak całuje to siódme niebo.
Time skip: 20 minut później
Wróciliśmy do domu gdzie Łukasz bawił sie z małą, a Maruś robił obiad.Ł: cześć Martynka.
Mar: eluwa.
Mart: cześć. Hej Łusia.
jak to mam w zwyczaju wzięłam ją na ręce i wycałowałam.
K: ja nie miałem takiego przywitania.
Mart: od dziś będziesz miał. Łukasz widzisz on jest zazdrosny nawet o to, że Łucja ma takie przywitanie.
Ł: mąż i tatuś na medal.
Mart: ty szmulu miałeś być po mojej stronie.
Ł: ups... nie wiedziałem.
Mart: dobra wybaczam. Nie mówiłam wam tego ale w szpitalu Kaśka chciała do mnie wejść.
K: Że co?
Ł: Kaśka chciała do niej wejść.
Mar: i co ?
Mart: powiedziałam lekarzowi co zrobiła a on zadzwonił na policje i ją zagarnęli.
K: dobra.
Ł: i co podoba sie autko?
Mart: jest piękne.
Ł: mi i Markowi odwdzięczysz sie w sposób taki, że będziesz nam robiła obiady. A Kubie to już w inny sposób.
Mart: już wiem o co ci chodzi.
K: czy to jest to co ja myślę?
Mar: cepie zależy o czym myślisz bo każdy ma inne skojarzenia.
K: ja myślę o tym aby Łucja miała rodzeństwo.
Ł: jaki chujek rozszyfrował mnie.
Mar: kurna ja też o tym myślałem, a ty Martynka?
Mart: ...
K: Martynka?
Ł: ej co jest?
Mart: sorka zamyśliłam sie. Zajmiecie sie Łucją? Ja jade do Justyny.
K: po co?
Mart: zabronisz mi?
K: nie ale mieliśmy spędzić czas razem
Mart: trzeba było nie zaczynać tematu rodzeństwa Łucji. Nie wiem kiedy wrócę pa.Wsiadłam do mojej nowej audisi i skierowałam sie w stronę parku fakt miałam jechać do Justyny ale nie mam ochoty z nikim gadać.
*Kubańczyk pov.*
O co mogło chodzić ? Przecież ja tylko powiedziałem, że myślę o tym aby Łucja miała rodzeństwo. Czy ja serio jestem takim zjebem ?
A może Martyna zasługuje na kogoś takiego jak Łukasz a nie ja. Co ona we mnie widzi? Mam okulary nie jestem tak zabójczo przystojny jak Wawrzyn, nie byłem modelem. Eh nie wiem.K: Łukasz czy ja serio jestem takim idiotą?
Ł: Kuba nie jesteś.Może Martyna jeszcze nie jest gotowa na rodzeństwo dla małej.
K: być może tak.
Mar: po tym co przeszła, jak usłyszała, że może nie przeżyć porodu, potem jak ten lekarz zadzwonił, że Łucja nie żyje. Kuba nie dziw jej sie.
K: macie racje. Iść jej szukać ?
Ł: zostaw sama wróci.W tym samym momencie rozległ się po domu dźwięk otwieranych drzwi.
Była to mój ukochana Martynka.
Podszedłem do niej i objąłem najmocniej jak sie dało, po chwili dało sie usłyszeć cichy szloch.K: ej miśka co jest?
M: Kuba ja nie chce już żyć
K: kurwa dlaczego tak mówisz?
M: spotkałam... Starych kolegów ojca u których.... Nie no nie mogę ci powiedzieć bo mnie zostawisz.
K: obiecałem, że zawsze przy tobie będę więc proszę powiedz.
M: no dobrze ale chodź na dół.
K: chłopcy patrzcie na małą
Ł: spoko idź.Zszedłem z nią do studia i usiedliśmy na kanapie.
K: mała powiedz prosze.
M: zanim przyszłam na casting przez 3 lata pracowałam w klubie nocnym u znajomych tego potwora. nie mogłam stamtąd odejść ponieważ zagrozili mi, że jeśli ich zostawie oskarżą mnie o liczne kradzieże pieniędzy czego oczywiście nie zrobiłam. Dziś spotkałam sie z przeszłością. Ponieważ byłam w parku a oni do mnie podeszli i powiedzieli, że mam wrócić albo mój chłopaczek w sensie ty o wszystkim sie dowiesz.K: kochanie wiesz ze nie zostawiłbym cie. A nimi sie nie przejmuj. kocham cie i nikt nigdy cie nie skrzywdzi.
Potem każdy sie wykąpał i poszliśmy spać.
No witam jak tam zdrowie?
Rozdział być może dla niektórych krotki ale dla mnie zajebisty pod względem tekstu.
To tyle papa
CZYTASZ
Nadałaś sensu mojemu życiu
Fanfiction22 letni Kuba występuje jako ochroniarz u Marka Kruszwila. Wraz z Łukaszem czyli kamerzystą tworzą muzykę. Pewnego dnia gdy Kamerzysta robił casting na tancerke do mamy to coś. Zgłosiła sie pewna 20 letnia Martyna która uważana jest przez wszystkic...