Księżniczko co ci jest?

365 17 21
                                    

*Kuba*
Nadszedł kolejny dzien naszego pobytu na wyspie. Aktualnie jest godzina 10:26 i dopiero wstałem, mojej księżniczki narazie budzić nie bede bo wczoraj zasnęła bardzo późno. Nie wnikajcie czemu...
Wstałem z łóżka i ubrałem sie w białą koszulke patriotic i jeansowe szorty. Będąc gotowy postanowiłem zadzwonić do moich rodziców.
Wydobyłem telefon spod łóżka, wogóle nie wiem co on tam robil ale ok. Po około 3 sygnałach odebrała moja mama.

K: hej mamo
M: hej synku.
K: co u was?
M: wspaniale dzieciaczki są naprawde grzeczne
K: po mamusi
M: właśnie a co u Martynki?
K: no teraz akurat śpi bo wczoraj zasnęliśmy bardzo późno.
M: mhm nie wnikam czemu.
K: mamuś przepraszam ale musze konczyc bo mi sie Łukasz do drzwi dobija.
M: to pa.
K: pa

Odłożyłem telefon na łóżko i poszedłem otworzyć temu pacanowi.

K: czego?
Ł: wieczorem idziemy na impreze powiedz Martynie.
K: dobra cos jeszcze?
Ł: tak do wieczora macie byc grzeczni.
K: sie wie Łukaszku.

Chłopak wyszedł a ja po zamknięciu drzwi wróciłem do mojej pani Flas, która sie obudziła.

K: heeeej.-rzuciłem sie na łóżko.
M: hej Kubuś jakie plany na dzisiaj?
K: wieczorkiem na impreze z Łukaszem i Markiem.
M: ok, dzwoniłeś do mamy?
K: tak, dzieciaki są grzeczne.
M: to dobrze
K: księżniczko ci ci jest?

Zacząłem sie martwić bo mój skarb zbladł i wyglądał jakby miała zaraz zemdleć.

M: czekaj zaraz mi przejdzie.
K: połóż sie a ja ide po Łukiego.
M: musisz?
K: tak

*Martyna*
Nie chciałam aby Kuba szedł po mojego brata bo tylko on wiedział o co może chodzić albo zapomniał jeden chuj...
Po chwili kubańczyk wrócił w towarzystwie mego ukochanego braciszka.

Ł: siska co ci jest?
K: pogadajcie a ja ide do Marka.

I wyszedł... A ja zostałam zalana pytaniami Łukaszka

Ł: wiec siostra słucham co ci jest?
M: a skąd mam wiedzieć?
Ł: w ciąży to ty czasem nie jesteś?
M: to jest możliwie niemożliwe.
Ł: na tabletkach jesteś?
M: no
Ł: ja rezerwuje bilety i wracamy pojutrze ok?
M: nie Łukasz nie po to sie wykosztowaliście aby teraz wracać wcześniej z powodu tego, że mi sie słabo zrobiło.
Ł: pewna jesteś?
M: tak
Ł: eh wiem, że nie mam sie co z tobą sprzeczać wiec dobrze ale jeśli coś to mów.
M: dobrze
Ł: a na impreze nie idziemy.
M: pójdziemy.
Ł: napewno?
M: tak braciszku napewno.

W tym momencie do pokoju wparował Kubuś

K: jak tam moja księżniczka.
M: no lepiej
K: to dobrze.
Ł: co Marusieńka robi.
K: Marusieńka prosi abyś do niego przyszedł bo nie może znaleść perfumy Armanii
Ł: ten dzieciak nigdy nie pamięta co mowie., uprzedzałem go, ze bedzie u mnie w walizce.
K: coz leć bo bedzie zły.
Ł: to do wieczorka baj.
M: pa

Łukiś wyszedł a ja zostałam z Kubusiem.

K: Martynko napewno chcesz isc?
M: nio tak. Dasz mi telefon
K: dobrze.-podałem jej telefon.-swój znalazłem pod łóżkiem.
M: aha ja nic nie wiem o tym.

~Wieczór~
Nadszedł wieczór, mieliśmy wychodzić na balety. Byliśmy gotowi, ja ubralam

 Byliśmy gotowi, ja ubralam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Makijaż był lekki ponieważ nie chcialo mi sie mocnego robić

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Makijaż był lekki ponieważ nie chcialo mi sie mocnego robić.
Kubuś ubrał sie w czarną koszulke i jeansowe szorty do tego czapka Gucci. Łukiś ubrał sie podobnie do Kuby tylko zamiast czapki z Gucci miał z Balenciagi. Maruś jak to on wiadomo czarne rureczki i niebieska bluza z Ck.

K: to jak gotowi.
Mart: no.- kurwa czemu ja znowu smutna jestem. Musze iść do lekarza jak wrocimy
Ł: pewna jesteś?
Mart: tak
Ł: dobra chodź do przodu to pogadamy, Kuba nie bądź zły.
K: dobra to ja z Marusieńką porozmawiam.

Łukasz złapał mnie za nadgarstek i pociągnął do przodu.

Mart: no wiec co chcialeś.
Ł: ile razy juz mialas takie omdlenia.?
Mart; tylko dziś.-skłamałam
Ł: powiedz prawde.
Mart: dobra z trzy razy i do tego...
Ł; co?
Mart: krew z nosa
Ł: Martyna po powrocie idziemy do lekarza.
K: do jakiego lekarza?
Mart: Łukasz glośniej sie nie dało.
Ł: przepraszam.
K: kochanie o co chodzilo?
Mart: Łukasz możesz powiedzieć.
Ł: przyznała mi sie, że z trzy razy miala omdlenia i krwotok z nosa.
K: czemu nic nie wiedzialem?
Mart: nie chcialam cie martwić.
Mar: chodźcie
K: dobra.
Mart: misiek ja cie naprawde przepraszam.
K: spierdalaj.
Ł: eee typie grzeczniej.
K: chcialem sie dobrze bawić to nic nie wyszlo.
Mart: wiecie co ja zostaje w pokoju.
K: znowu ci słabo?
Mart: to też ale chce, żebyście sie dobrze bawili
Ł: ale bez ciebie to nie bedzie to samo.
Mart: dla ochroniarza bedzie lepiej.- mówiłam na niego ochroniarz gdy było mi smutno.
Mar: Kubanczyk ochujałeś?

*Kuba*
Po tym co powiedziała Martyna zacząłem podejrzewać, ze ona jest na coś chora.
Jeśli by tak było ona sie załamie, ale bohater Kubuś przy niej bedzie do konca naszych dni.

K: księżniczko...
Mart: tak?
K: przepraszam cie ale sie wkurzylem bo wiesz, że sie martwie.
Mart; a ja przepraszam, że nic nie powiedzialam poprostu sie balam.
K: czego?
Mart: że bedziesz krzyczał i ogólnie.
K: na ciebie nigdy.
Mart: przepraszam.
K: nie musisz to ja zawaliłem.
Mart: nie.
K: idziemy czy nie?
Mart: pójde mamy sie dobrze bawić.
K: ej skarbie ale jak sie źle czujesz to bedziemy sie dobrze bawić w pokoju ogladając filmy.
Ł: Kuba ma racje.
Mart: czekaj chwile.- oparła sie o drzwi. I wiedzialem, ze to kolejny raz.
K: Martyna zostajemy w pokoju bo nam tam jeszcze zemdlejesz a wtedy kolorowo nie bedzie.
Mar: dokładnie.

*Martyna*
Ja nic nie powiedziałam lecz poczułam naplywające łzy do oczu.

K: nie płakuj prosze.
Ł: gdyby sie okazalo, że jesteś na cos chora to my obiecujemy zajmować sie tobą i dzieciakami.
Mart: ja nie wytrzymam psychicznie wtedy.
K: miśka damy rade.
Mart: wątpie.
K: przy Łucji tez tak mówiłaś.
Mart: ale teraz to nie to samo.

Wróciliśmy do pokoju, ja przebralam sie w jakiś dres z adidasa i wróciłam do reszty.
Stwierdziliśmy, że bedziemy oglądać film u nas w pokoju.
Usiadłam obok Kuby a on objął mnie bardzo mocno.

Mart: przepraszam, że zniszczyłam wam wyjscie.
K: nic nie zniszczylaś.
Ł: dokładnie
Mar: zgadzam sie z resztą.
Mart: co oglądacie?
K: szybcy i wściekli.
Mart: a spoko oglądne też.

Dwie godziny później zasnęłam wtulona w Kubusia a on o Łukasza ktory przytulał Mareczka...

Cześć siema elo dziś macie ode mnie takie cudo.❤ A TERAZ PRZECZYTAJCIE TO NA DOLE.

Kocham moich wszystkich czytelników, dziękuje wam za każdy komentarz, kazdy follow i ogólnie za to, że jesteście❤😘
Zaczynając pisanie tej ksiązki nie spodziewalam sie, ze ktokolwiek to przeczyta a co dopiero pogwiazdkuje. Czytając swoje wszystkie rozdziały i komentarze pod nimi nieraz łzy napływały mi do oczu. Dziękuje wam z całego serca za te 9k wyświetleń❤😘
Już niedługo specjał na prawie
4-5 TYSIĘCY SŁÓW
Wyczekujcie, kocham was ❤



Nadałaś sensu mojemu życiuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz