Wracając z miłego popołudnia jakie spędziliśmy w swoim towarzystwie postanowiliśmy pójść na spacer i pobyć trochę w osamotnieniu, tylko my.
Byłam przeszczęśliwa z powodu tego, że mam Ben'a, w sumie mam tylko jego. Co prawda nigdy nie płakałam nawet przy nim, ale mogłam być sobą.
Nie wiem co bym zrobiła bez niego. Był, jest i mam nadzieję, że będzie cały czas przy mnie.
Pogrążona myślami szłam niczego nieświadoma koło magazynów i nagle usłyszałam strzały. Kurwa dlaczego ja zawsze muszę się pakować w największe bagno?!
Kucnęłam przy krzaku upewniając się, że nikt mnie nie zobaczył. Jak najciszej starałam się oddychać i wyczekiwać w spokoju na to co mnie czeka i nie musiałam czekać długo. Po chwili i magazynu wszyło paru mężczyzn. Ni chuja, nie wiedziałam co tam się działo, ale chyba nie chciałam tego wiedzieć.
Poczekałam jeszcze z 10 minut, kiedy nic nie usłyszałam, postanowiłam się wycofać, ale nie było mi to dane, ponieważ poczułam jak ktoś zakrywa mi chusteczką usta i nos chloroforem.
Nie jestem taką głupią gęsią, więc wstrzymałam powietrze i powoli udawałam, że tracę siłę w mięśniach i to było dobre zagranie, kiedy już całkiem rozluźniłam mięśnie mężczyzna odsunął ode mnie kawałek tkaniny i wziął mnie bez problemu w stylu panny młodej w stronę masywnego Van'a i postanowiłam, więcej nie udawać.
Zwinnie wyskoczyłam z jego rąk i wykorzystałam to, że był w szoku. Zadałam mu porządnego sierpowiego, który powalił go na ziemię, ale dla pewności wolałam się upewnić, że na 100% nie wstanie dałam mu takie samo uderzenie i stracił przytomność.
Biedny, będzie miał przeze mnie przejebane, posłałam mu diabelski uśmiech, naciągnęłam kaptur na moją głowę i powoli wycofałam się z miejsca "zbrodni".
#NIEZNAJOMY#
-Jak mogłeś dać się powalić jakiejś małolacie? - zapytał z chłodem w głosie.
Biedny chłopak nie był w stanie wydusić jakiegokolwiek słowa. Miał w głowie mętlik. Nie mógł pozwolić, żeby w jego gronie był taki nieudacznik, który nie jest w stanie nawet obezwładnić dziewczyny.
-Jak mogłeś dać się powalić dziewczynie? - zapytał znowu, z tą samą oziębłością i chłodem.
Cisza szumiała w uszach oby dwóch mężczyzn.
-Pytam się ostatni raz, jak to było - zadał ostatni raz to samo pytanie.
-Ona mnie pierwsza zaatakowała - odpowiedział.
Nigdy już nie usłyszymy jego głosu. Kłamstwo nie było poprawną odpowiedzią.
On nienawidzi kłamstwa.

CZYTASZ
Don't Lie
RomanceOna zna się na kłamstwie perfekcyjnie. Ona jest kobietą z piekła. On nienawidzi kłamstw. On jest mężczyzną z piekła.