Rozdział 60

5.5K 117 3
                                    

Otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Zegar pokazuje 5, a obok mnie śpi mój mąż. Jak to dziwnie brzmi, ale zarazem pięknie. Wstałam szybko i sięgnęłam po szlafrok. Weszłam do garderoby i założyłam strój kąpielowy. Czerwone bikini idealnie opinało moje ciało.

Wymknęłam się z sypialni i zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi i wyszłam na taras. Powoli zanurzyłam się w ciepłej wodzie basenu. Lampki w basenie załączyły się automatycznie, a ja włączyłam po cichu muzykę.

Do moich uszy doleciała pierwsza nuta mojej ulubionej piosenki Havana - Camila Cabello.

Zaczęłam nucić tą piosenkę i relaksowałam się w parującej ciepłej wody. Zaczęłam zastanawiać się czemu dzisiaj nie miałam koszmaru, oczywiście cieszyłam się z tego faktu, ale było to zastanawiające.

Pierwszy raz od 2 miesięcy nie miałam nocnych wspomnień o rodzicach. Na samą myśl poczułam zimny dreszcz przechodzący po kręgosłupie. 

Otworzyłam oczy, kiedy poczułam, że tafla wody się poruszyła nie z mojego powodu. Zobaczyłam, że Vin wszedł do basenu i podpłynął do mnie. Złapał mnie za pośladki, a ja oplotłam jego biodra. Pocałowałam go delikatnie w usta i włożyłam ręce w jego włosy i delikatnie masowałam skórę głowy.

-Dzień dobry - powiedziałam uśmiechając się do mężczyzny.

-Dzień dobry, maleńka - przywitał się całując mnie w nos, na co się zaśmiałam uroczo.

Leżeliśmy w basenie, ciesząc się swoim towarzystwem. Poczułam burknięcie z brzucha Vin'a, na co się uśmiechnęłam.

-Widzę, że jesteś głodny. Chodź pojedziemy na śniadanie - powiedziałam i wyszłam z basenu, ale Vin nie wychodził z niego, a gapił się na mnie. - No co? - zapytałam w końcu.

-Nic, po prostu mam piękną żonę - powiedział uśmiechnięty, a ja zarumieniłam się.

-No chodź - powiedziałam i wróciłam do domu. Założyłam na siebie bieliznę, krótkie spodenki, czerwoną hiszpankę i trampki tego samego koloru. Już chciałam wyjść z garderoby, ale wpadłam na klatkę piersiową Vin'a.

-Długo tu stoisz? - zapytałam i popatrzyłam mu w oczy. Niebieskie oczy zabłyszczały, a usta rozeszły w uśmiech.

-Wystarczająco długo - powiedział i podszedł do mnie, składając mi pocałunek. Oderwałam się od mężczyzny i powiedziałam:

-Kochanie, ubierz się i jedźmy na to śniadanie.

On stał chwile koło mnie i wpatrywał się we mnie zamyślony.

-Hej, wszystko w porządku? - zapytałam pocierając palcami jego policzek.

-Pierwszy raz mnie tak nazwałaś - szepnął zakładając kosmyk moich włosów za ucho. Ma racje. Pierwszy raz nazwała go „kochaniem". Wyszło to jakoś z automatu. Nawet o tym nie myślałam. -Moja maleńka - dodał uśmiechając się delikatnie i przyciągnął mnie bliżej.

Zaciągnęłam się jego zapachem i przymknęłam oczy. Jego dotyk był jak lekarstwo. Lekarstwem na cały ból.

Po pewnym czasie pocałował mnie w czoło, a ja cicho wyszłam z garderoby zastanawiając się w jaki sposób nasza relacja wskoczyła na całkowicie inny pułap.

Usiadłam na kanapie i przymknęłam oczy odpływając w myśli.
Po niecałych 5 minutach zszedł na dół, a ja otworzyłam oczy. Miał na sobie granatową koszulę i czarne spodenki. Wyglądał cudownie. Zagryzłam wargę i popatrzyłam mu w oczy.

-Maleńka, ile razy mówiłem, żebyś nie zagryzała wargi? - powiedział z seksowną nutką, a ja puściłam wargę. Miałam bardzo spierzchnięte usta, więc przejechałam po nich językiem.

Vin przyglądał mi się uważnie. W końcu nie wytrzymał i wbił się w moje usta gwałtownie. Zdjął moją bluzkę i rzucił gdzieś w nieznanym kierunku.

-Ale kierowca czeka - powiedziałam, ale on uciszył mnie pocałunkiem.

-To niech czeka - powiedział i zdjął moje spodenki. Tak nie może być, że jestem cała rozebrana, a on jest całkowicie ubrany. Złapałam za koszule i rozerwałam ją, a guziki poleciały we wszystkich kierunkach.

Zrzuciłam jego ubranie na podłogę i złapałam za jego pasek. Siłowałam się w tym cholernym paskiem, aż w końcu rozbawiony mężczyzna mi pomógł. Kiedy spodnie spadły mu z tyłka zostaliśmy tylko w bieliźnie.

Vin złapał mnie za dupę i posadził na stoliku. Zdjął ze mnie stanik i od razu przyssał się do piersi. Wplątałam ręce w jego bujne włosy i mocno je szarpnęłam, na co głowa chłopaka odleciała do tyłu. Wbiłam się w jego usta i zdjęłam jego bokserki, a on nie został mi dłużny i zdjął moje stringi.

Bez ostrzeżenia wszedł we mnie i zaczął się poruszać. Nasze jęki roznosiły się po całym domu, a ja w duchu modliłam się, żeby kierowca niczego nie słyszał.

Vin ostro przyspieszył czym mnie pozytywnie zaskoczył. Obydwoje ledwo wytrzymywaliśmy, chcieliśmy dojść jak najszybciej. Po kilku sekundach przyszedł nasz upragniony orgazm.

Zeskoczyłam ze stoły i schyliłam się po moje ciuchy. Poczułam pieczenie pośladka, więc szybko się wyprostowałam. Założyłam majtki i biustonosz, ale zakradłam się do mężczyzny kiedy on się schylał i dałam mu soczystego klapsa w dupę. On odwrócił się i jak zobaczył na mojej twarzy uśmiech westchnął i pocałował mnie.

-No co? Kto wypina jego wina - odpowiedziałam uradowana zakładając spodenki.

-Ożeniłem się z dzieckiem - przyznał, a ja zbulwersowana dodałam.

-Sam chciałeś żebym została twoją żoną.

-Chciałem i dalej chce. Chce mieć przy sobie taką niegrzeczną dziewczynkę - dodał uśmiechając się łobuzersko, a ja tylko pokręciłam głową i założyłam koszulkę.

Vin szybko pobiegł do sypialni po nową koszulę, bo ta stara nie nadawała się do użytku. Oparłam się o drzwi i czekałam na męża. Dalej nie mogę się przyzwyczaić i raczej długo mi to zajmie.

A kiedy był już na dole otworzył drzwi i ruszyliśmy do samochodziku. Poczułam rękę mężczyzny na moim pośladku, którą szybko strzepnęłam i przeprosiłam kierowcę, że musiał tak długo czekać. Vin tylko się zaśmiał z mojego gest, ale posłusznie usiadł obok mnie i ruszyliśmy w stronę restauracji.

Don't LieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz