Rozdział 87

4.3K 84 31
                                        

Otworzyłam oczy, ale nie mogłam się ruszać. Przejechałam wzrokiem po podłodze i naliczyłam 6 butelek po wódce walających się po podłodze, no to dałam w palnik, jeszcze ta rozjebana o szybę. Moja głowa była bardzo ciężka, ale ostatkiem sił złapałam się za biurko i wstałam.

Miałam lekkiego buja, ale nie przejmowałam się tym. Odsunęłam nogą szklane butelki i otworzyłam drzwi. Wyszłam na korytarz i wolnym krokiem skierowałam się do mojej sypialni. Popatrzyłam na zegar, który pokazywał 3 rano i weszłam do łazienki. Popatrzyłam w moje odbicie w lustrze i jak mam być szczera nie przeraziłam się.

Widywałam się taką przez całe życie, więc już przywykłam do takiego widoku. Podkrążone oczy, które były wyprane z jakichkolwiek emocji. Wyglądałam tak jak mieszkałam z rodzicami, o ile w ogóle da się tak ich nazwać. Powoli zdjęłam z siebie brudne i śmierdzące wódką ubrania wchodząc pod prysznic. Umyłam porządnie włosy i ciało, starając się pozbyć okropnego zapachu wódki, którego nienawidziłam całym moim pierdolonym sercem.

Po chuja ja to zrobiłam? Nie czułam żadnej satysfakcji poza tym, że kolejny raz się wygłupiłam przed samą sobą. Chociaż tyle, że kaca nie mam, jedyny plus tej sytuacji. Wyszłam spod prysznica i poślizgnęłam się, ale w ostatniej sekundzie złapałam równowagę.

Rozczesałam zaplątane włosy i zaczęłam je suszyć. Kiedy moje włosy były suche odłączyłam suszarkę z prądu i włożyłam ją do szafki. Związałam włosy w wysokiego kucyka i zaczęłam robić makijaż, który przykrywał moje wory i opuchnięte oczy.

Nigdy nie miałam po płaczu przekrwionych oczu, więc chociaż tym nie musiałam się martwić. Kiedy moja twarz wyglądała nieskazitelnie, zerknęłam na zegar. Już jest 4. Nałożyłam na usta błyszczyk i weszłam do garderoby. Wyciągnęłam ze środka czarne rurki, bordową koszulę i szpilki. Postanowiłam zmyć błyszczyk i nałożyć na usta bordową szminkę, która pasuje do koszuli i zeszłam na dół.

Zgarnęłam kluczyki do Jaguara i odpaliłam samochód. Podróż na lotnisko zajęła mi 40 minut, więc miałam jeszcze 30 minut do przylotu Karoliny. Postanowiłam zajść do jakiegoś fast food'a i się nażreć. Miałam ogromną ochotę na coś niezdrowego.

Zamówiłam sobie kubełek i zaczęłam go pochłaniać. Dobra przeceniłam się. Zjadłam 12 kawałków z 30 i chce mi się żygać, jednak to prawda, że oczy jedzą, a nie żołądek. Usłyszałam komunikat, który informował o tym, że samolot mojej kuzynki wylądował.

Wstałam biorąc kubełek, może ona zechce. Stanęłam przy bramkach oddzielających i patrzyłam bacznie na wyjście. Oczywiście pierwsza osoba jaka wyszła to moja kuzyneczka, która zrobiła furorę wychodząc. Wszyscy mężczyźni patrzyli na nią jak na 8 cud świata i wcale się nie dziwie, bo tak wyglądała.

Przefarbowane na rudo włosy opadały falami na jej ramiona, piękny uśmiech gościł na jej ustach, a w oczach były świecące iskierki. Miała na sobie obcisłą koszulkę, która uwydatniała jej piersi, a na nogach miała obcisłe dresy, w których wyglądała lepiej niż wiele modelek. Jej nogi były odziane w sportowe buty. Ciągnęła ze sobą aż 4 ogromne walizki, a ja cieszyłam się, że nie przyjechałam kurwa Lamborghini.

Odepchnęłam się od kolumny i ruszyłam do niej, ale wyprzedził mnie jakiś facet i podszedł do niej uśmiechając się zalotnie.

-Mogę pani jakoś pomóc? - zapytał namiętnie, a ja się zaśmiałam z tyłu przez co się odwrócił i posłał mi zdziwiony wzrok. Przeskanował mnie całą i uśmiechnął się w taki sam sposób jak do Karoliny. -Może mogę paniom jakoś pomóc? - zapytał patrząc na nas.

-Wie pan co, dziękujemy za propozycję, ale sądzę że poradzimy sobie, prawda skarbie? - zapytałam Karolinę wysyłając jej porozumiewający wzrok, a ona szeroko się uśmiechnęła.

Don't LieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz