-Ale jak to? - zapytałam nie dowierzając.
-Dowiesz się wszystkiego jak obudzi się reszta - odpowiedziała i złapała mnie za rękę. - No chodź już, muszę ci pokazać cały dom - powiedziała uradowana.
-To jak już wiesz, tutaj jest mój pokój - pokazała palcem. - Te drzwi które są przed nami to pokoje gościnne - tym razem wskazała na drzwi przed nami. - Idziemy dalej - powiedziała radośnie i złapała mnie za rękę.
Przeszłyśmy koło schodów i ruszyłyśmy w korytarz po prawej.
-Tutaj są pokoje chłopaków - wskazała na wiele par drzwi. -Ale pokaże ci kogo one są dopiero jak się z nimi poznasz na śniadaniu - dodała i już pociągnęła mnie w inną stronę.
Zeszłyśmy po schodach i weszłyśmy do salonu, który tak jak wczoraj mi się wydawało był kurewsko duży.
Ogromny telewizor, kanapa która jest w stanie pomieścić ze 20 osób. Główną rzeczą jaka przyciągnęła mój wzrok to przeogromne okno z widokiem na ogród. Złapałam za klamkę, żeby wyjść na teras, ale Cat wybiła mi ten pomysł z głowy.
-A ty gdzie? - zapytała mnie z udawanym gniewem. -Jeszcze nie pokazałam ci reszty domu, potem przyjdzie ci czas na oglądanie ogrodu - dodała i pociągnęła mnie w nieznaną mi jeszcze stronę. Po chwili byłyśmy w przepięknej kuchni, gdzie przeważała biel.
Na środku kuchni stała wyspa kuchenna, a nad nią były powieszone patelnie. Cała kuchnia wyglądała jak milion dolarów i pewnie tyle kosztowała.
Po chwili byłyśmy nie wierzę, w prywatnej siłowni! Oj już wiem gdzie będę spędzała dużą ilość czasu.
Odwiedziłyśmy jeszcze salon gier, bibliotekę, salę kinową, "małe spa", kurwa jak to jest małe spa, to jak wygląda duże?
Byłyśmy też zobaczyć podziemny basen i ostatnią atrakcją jaką pokazała mi Cat to był garaż.
Był pełen ścigaczy, suv'ów, combi, sportowych, van'ów, terenowych i wielu innych. To był raj dla moich oczu.
-Widzę, że lubisz motoryzację - powiedziała uśmiechnięta Cat. - Jaki jest twój wymarzony samochód? - zapytała w dziwny sposób.
-Mercedes g63 AMG klasy G lub Audi RS 8 - odpowiedziałam po chwili, a Cat zamyśliła się na chwilę, ale pare sekund później rozpromieniła. - A twój? - zapytałam.
-Różowy! - krzyknęła od razu, a ja się zaśmiałam pod nosem. - A teraz choć do ogrodu - pisnęła i już nas nie było.
Siedziałam z Cat na kocu w ogrodzie i ucztowałyśmy cudowną pogodą do czasu. Cat zawibrował telefon. Dziewczyna odblokowała telefon i przeczytała czego dotyczyła treść. Poczułam w powietrzu rosnące napięcie, a ja zastanawiałam się co się stało.
-Cat, wszystko okey? - zapytałam łapiąc ją za ramię.
-Musisz teraz pójść ze mną - powiedziała poważnie, a ja znowu przybrałam poważna mimikę twarzy.
Wróciłyśmy do domu i zaprowadziła mnie na piętro pukając dwa razy w drzwi czekając na pozwolenie.
-Wejść - usłyszałyśmy zza drzwi mocny głos.
-Wejdź - powiedziała i posłała mi uśmiech, który miał mi dodać otuchy. Ale jej się niezbyt kurwa udało.
Weszłam do środka zamykając drzwi za sobą. Na środku pokoju stało masywne biurko, na przeciwko biurka były dwa skórzane fotele, a za fotelami była skórzana kanapa.
Za biurkiem siedział jakiś mężczyzna, ale nie byłam w stanie określić jak wyglądał, bo był odwrócony tyłem do mnie i wpatrywał się w ogromne okno z podobnym widokiem jak z mojego balkonu.
-Usiądź - odezwał się, a mnie przeszedł dreszcz. To będzie ciężka rozmowa z nieznajomym.
Wykonałam jego polecenie nie chcąc wyprowadzić go z równowagi. Odsunęłam jeden skórzany fotel i na nim usiadłam wyczekując na jego kolejny rozkaz lub słowa.
Po chwili mężczyzna odwrócił się w moją stronę skanując moją twarz, zresztą ja zrobiłam to samo.
Miał białe włosy, na pewno farbowane, przerażająco nieskazitelną twarz, jego głównym atutem jest żuchwa, bardzo wyraźna żuchwa, nos prosty, mocne kości policzkowe, duże usta i mój wzrok wreszcie poleciał na jego oczy.
Niebieskie jak kolor błękit oceanu k zimne jak lód. Jasno niebieski kolor tęczówek wypalał we mnie dziurę, a ja zagryzłam mocno wargę. Toczyliśmy walkę na wzrok, o ile tak to można nazwać. Jego obojętny wyraz twarzy, zarazem tak agresywny i lodowaty jak góry lodowe oczy były niemalże martwe, chyba bardziej niż moje.
-Jak się nazywasz? - zapytał, a mnie przeszły ciarki.
-Nazywam się Cheryl - odpowiedziałam.
-Nie kłam - powiedział ostro, ale skąd on wiedział, że kłamię.
-Ja nie kłamię - powiedziałam pewnie, a on z gracją ruszył w moim kierunku. W porównaniu do mnie był bardzo wysoki, co dodawało mi większej niepewności. Pewność biła od niego z kilometra, a u mnie coraz bardziej malała.
Zgrabnie obszedł swoje biurko i oparł się o biurko kładąc dłoń na oparciu fotel, na którym siedziałam, a drugą o biurko zakleszczając mnie.
Strach przeszedł mnie przez całe ciało, dlaczego tak reaguję na tego mężczyznę?
Jest taki sam jak bliźniacy, a moja reakcja organizmu jest całkowicie inna.
Patrzył na mnie tym swoim wyżerającym wzrokiem, a ja zagryzam policzek od środka zaczynając czuć metaliczny posmak krwi.
Niespodziewanie złapał mnie za żuchwę, a w moim gardle urosła wielka gula. Nie mogłam oddychać, bałam się go jak cholera.
-Nienawidzę jak ktoś kłamie, zwłaszcza jak patrzy mi prosto w oczy - wysyczał wrogo, a ja tylko potrząsnęłam głową, że zrozumiałam. - Więc powtórzę ostatni raz, jak się nazywasz? - zapytał.
-Sheila - powiedziałam cicho.
-Sheila Richardson - powiedział oddalając się ode mnie. -Urodzona 2 lutego 2003 roku, blondynka z zielonymi oczami, 165 wzrostu, matka - Ellen West-Richardson, ojciec - Joseph Richardson, świadectwo 5.60. Najlepszy przyjaciel - Bennet Johnson. Mam dalej wymieniać? - zapytał ze złogowrogim wzrokiem i opadł na fotel w dalszym ciągu wpatrując się we mnie.
Nie byłam w stanie ukryć zdziwienia, skąd on o mnie on to wszystko wiedział?
-Kim ty do diabła jesteś? - zapytałam jak otrząsnęła się z szoku.
-Twoim nowym szefem lub twoim największym koszmarem - odpowiedział nachylając się nad splecionymi na biurku rękami.
Patrzyłam na siedzącego przede mną mężczyznę i odruchowo zagryzłam wargę co nie uszło jego uwadze, bo niebieskie oczy poleciały na moje usta.
-Nie sądzę żebyś chciał abym tutaj została - powiedziałam, a jego wzrok powrócił do moich oczu.
Poczułam nagły wzrost pewności siebie, wiec zamierzałam to wykorzystać.
-A to niby dlaczego? - zapytał opierając się o oparcie.
-Bo to ja będę twoim koszmarem - wyznałam ciszej, a na ustach mężczyzny pierwszy raz pojawił się jakikolwiek wyraz.
Kąciki ust poleciały mu niemalże niewidocznie do góry formując zadziorny pół-uśmiech.
-A to się jeszcze okaże - przyznał po chwili.

CZYTASZ
Don't Lie
RomanceOna zna się na kłamstwie perfekcyjnie. Ona jest kobietą z piekła. On nienawidzi kłamstw. On jest mężczyzną z piekła.