Rozdział 34

6.4K 148 21
                                    

Bardzo cieszę się ze szczęścia Cat i Will'a. Jestem tu dopiero miesiąc, ale widać było kipiącą od nich miłość.

Dzisiaj Mike uczył mnie jak dostać się do ważnych dokumentów wroga. Mniej więcej wszystko rozumiałam, tą większą część.

Kolacje zjedliśmy w miłej atmosferze, bo nie było Ethan'a, który od rana robił coś na mieście. Vin'a też nie było.

-Co wy na to? - zapytał Dylan, wyciągając zza pleców, flaszkę i joinciki, oj to nie skończy się dobrze. Wszyscy hucznie potwierdzili, poza mną, sorry nie mój świat, ja nawet nie jestem pełnoletnia, mam dopiero 18 lat.

Wszyscy wzięli od Dylana po joincie i odpalili go, a ja sprytnie schowałam narkotyk do kieszeni i zaciągnęłam się e-papierosem. Wypuściłam dużą chmurę dymu, ale nikt na to nie zwrócił uwagi. Nie za bardzo byłam fanką palenia z moimi dusznościami.

Wszyscy śmigali poza mną i Mike'em, pewnie Dylan dał mu śpioszka, a nie pobudzacz na co się zaśmiałam.

Usłyszałam jak nadjeżdżają dwa auta, więc wstałam i wyjrzałam za okno, zobaczyłam jak Vin i Ethan kierują się do domu i po chwili było słychać otwieranie się głównych drzwi. Wyjrzałam na korytarz gdzie byli obaj i popatrzyłam na Ethan'a, nie dostał tak mocno jakby dostał ode mnie, ale miał śliwę pod okiem. Popatrzył na mnie nienawistnym wzrokiem, a ja podeszłam do niego i dałam mu jointa do ręki.

-Miłego latania - powiedziałam beznamiętnie i skierowałam się na górę. Przebrałam się w dres i wyszłam na balkon, na zewnątrz było już ciemno.

Rozejrzałam się po całej posesji, ale nikogo nie było, usłyszałam jak ktoś gwałtownie wszedł do pokoju. Popatrzyłam do środka, żeby zobaczyć co za narąbaniec wszedł do mojego pokoju, okazało się że to był Vin. Był w mgnieniu oka obok mnie i zaczął mnie zachłannie całować, o nie. Rzucił mnie na łóżku na nie, co w ogóle nie było przyjemne.

Włożył mi ręce pod koszulkę sunąc wzdłuż mojej talii, nie ja nie chce tego przeżywać tego jeszcze raz.

-Vin, ale ja mam okres - powiedziałam odpychając go lekko, ale on przywarł do mojego ciała jak pijawka.

-Nie boję się krwi - no to jestem w dupie.

-Vin, ja nie chcę, nie jestem jeszcze gotowa - wybłagałam, jeżeli to nie zadziała to mnie zgwałci.

-Dobrze maleńka, zaczekam - wyszeptał i usnął [?]. Tak, usnął. Co za szczęście.

Odsunęłam się od niego i przykryłam go kocem, a sama wstałam zobaczyć co się dzieje z resztą, odpowiedź dostałam od razu poprzez niezamknięte drzwi. Zamknęłam je od razu, bo jakby przechodził tędy Dylan, to by pomyślał, że darmowe porno. Na dole był tylko Mike, który spokojnie spał, no nie mogę go tak zostawić. Złapałam młodego Brown'a za nogę i podrzuciłam go w taki sposób, żebym mogła go zanieść do pokoju.

Przechodząc obok pokoju Dylana wywnioskowałam, że on też zadzwonił po jakąś dziewczynę, tak samo Ethan, Grayson. Czy ja kurwa mieszkam z samymi sexoholikami?

Gdy wreszcie dotarłam do pokoju chłopaka starałam się jak najdelikatniej położyć chłopaka, przykryłam go i zeszłam na dół, żeby się napić, ale zobaczyłam coś obok bramy. Weszłam do składziku i wzięłam pierwszego lepszego glocka i schowałam go za tył spodni.

Wyszłam na dwór kierując się w miejsce gdzie coś się poruszało.

-Proszę wyjść z tych krzaków - powiedziałam pewnie, a zza krzaka wyłonił się pies, był śliczny, no właśnie był, bo chwilę potem pies leżał martwy na podjeździe. Podbiegł w moim kierunku jakiś facet i wsadził mnie do bagażnika Van'a. Ja pierdole, co znowu kurwa?

Swoją drogą są to ogromni amatorzy, bo nawet nie zobaczyli, że mam broń. Jechaliśmy chyba długo, albo czas mi się w chuj dłużył.

Wreszcie jak dojechaliśmy byliśmy w jakimś starym młynie. Pomimo moich protestów przywiązali mnie do młyna i zaczęli mnie podduszać w wodzie, dobry sposób na wyciągnięcie informacji z mięczaka.

-Co wiesz na temat, akcji Kruk? - zapytał.

-O chuj ci chodzi, człowieku? - zapytałam z wyrzutem, ale to była błędna odpowiedź więc zostałam podtopiona.

-Zapytam jeszcze raz - powiedział podchodząc w moją stronę. -Co wiesz o akcji Kruk?

Nie odezwałam się ani słowem tylko głośno kaszlałam starając się pozbyć wody z płuc.

-Ja nic nie wiem - powiedziałam, nie chcąc się rozpruć. Zła odpowiedź, znowu byłam pod wodą, ale już dłużej.

-Co wiesz o tej akcji - krzyknął drugi.

-Nic kurwa nie wiem - odkrzyknęłam czując jak zbiera mi się na wymioty od ilości wody w brzuchu i płucach.

-Nie szkoda ci takiej pięknej buźki? - zapytał pierwszy i przyłożył mi nóż do lewego policzka, po chwili przejechał po nim i poczułam jak zaczęła mi spływać krew, a świeża rana zaczęła piec.

Młyn zaczął się znowu kręcić, a ja byłam pod wodą. Rana zaczęła mnie jeszcze bardziej piec od brudnej wody, lecz za chwilę znów byłam na powierzchni.

-Kochanie, zacznijmy od początku

Don't LieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz