Wszyscy stoją nad grobem Sheili Cheryl Richardson i opłakują zmarłą, wszyscy poza jej rodzicami, którzy nawet nie raczyli pojawić na ceremonii ich jedynego dziecka. To było bardzo smutne. Cały gang stał nad grobem i wrzucał do środka czerwone róże, łącznie było ich ponad kilka tysięcy. Dużo osób przybyło na ceremonie, pomimo tego, że praktycznie nie znali Sheili. Na samym końcu zostało rodzeństwo i Cat, która opierała się o ramię Will'a. Nie mogli uwierzyć w to, że już jej nie ma.
~~~~~~
Pociągnęłam powietrze i otworzyłam oczy, rozejrzałam się wokoło, ale nie zobaczyłam niczego po za białym sufitem w małym pokoju.
Powoli usiadłam i rozejrzałam się jeszcze raz. Bardzo sterylny pokój, poczułam ciągnięcie na brzuchu, więc odchyliłam lekko koszulę nocną i zajrzałam co znajdowało się pod spodem, a był tam plaster. Odkleiłam go trochę i zobaczyłam niewielką szytą ranę, ale nie pamiętam dlaczego ją mam.
Dlaczego tu tak na prawdę jestem? Starałam sobie na spokojnie przemyśleć wszystko. Mam na imię Sheila Richardson, a ostatnie co pamiętam to jak upadłam na Vin'a w kuchni i wyznałam mu miłość. Kretynka, jak ja mu spojrzę w oczy, ale chwila. Dlaczego ja żyję?
Przecież ja umarłam.
Dobra, najwyraźniej to cud. Leżę sobie wpatrując się w ścianę i podziwiam jej idealność. Ja pierdole jakie nudy!
Odpięłam się od maszyny i wyciągnęłam wenflon z mojej dłoni. Bosymi stopami ruszyłam w stronę drzwi, pociągnęłam je w moją stronę i ustąpiły więc ruszyłam w dalszą podróż, po szpitalu, ale zdziwiłam się kiedy weszłam do pokoju, a tak na prawdę to do salonu. Usłyszałam jak ktoś krzątał się po kuchni, więc też tam ruszyłam w tamtym kierunku lekko kuśtykając.
Oparłam się o framugę i skanowałam wzrokiem mężczyznę krzątającego się po pomieszczeniu. Był to chudy, wysoki blondyn, który robił sobie śniadanie.
-Kim jesteś? - zapytałam bez zastanowienia, a mężczyzna odwrócił się w moją stronę łapią się za serce.
-Kurwa - jęcząc wydmuchując powietrze i przełykając po chwili ślinę. -Jestem twoim lekarzem, Scott Anderson i powiedz mi dlaczego ty nie leżysz? I jak się czujesz?- zapytał.
-Nudziło mi się, więc wstałam. I czuję się wyśmienicie - odpowiedziałam uśmiechając się, tak na prawdę czułam się chujowo.
-Usiądź - powiedział i położył mi przed twarzą jajecznicę, powoli zaczęłam ją jeść. - A teraz powiedz mi, jakim cudem wybudziłaś się z narkozy przed czasem? - zapytał podnosząc brew i usiadł na przeciwko mnie i też zaczął jeść.
-Magia - odpowiedziałam i wytarłam usta chusteczką jak już zjadłam pyszną jajecznicę. - Ile spałam dni? - zapytałam teraz ja.
-To jest niesamowite, tylko jeden, albo ja jestem zajebisty, albo ty - powiedział i sam zaśmiał się ze swojego żartu, a ja mu zafturowałam.
-Czemu miałam operację? - zapytałam, popijając wodę.
-Bo miałaś krwotok wewnętrzny - odpowiedział i zabrał mój talerz.
Włożył go do zmywarki wraz ze swoim i z powrotem posadził swoje cztery litery przede mną i zadał mi to pojebane pytanie:
-Co się stało? - zapytał.
-Spadłam ze schodów - odparłam, uśmiechając się.
-Widzę, że jesteś tak samo uparta jak twoja przyjaciółka - powiedział załamany. - Tylko że ona nic nam nie powiedziała, bo podobno tobie to obiecała i z żadnej strony nie dało się jej podejść żeby powiedziała prawdę - powiedział, a ja uśmiechnęłam się dumnie z Ariany.
-Napisałem do Will'a, zaraz tu będzie - powiedział, a ja wstałam z zamiarem klapnięcia na sofie, ale usłyszeliśmy pukanie do drzwi, a ja zdziwiona popatrzyłam w stronę drzwi. -Co się tak patrzysz powiedziałem, przecież że zaraz będzie.
-Ale nie wiedziałam, że takie szybkie "zaraz" - powiedziałam zaskoczona.
Gospodarz domu otworzył drzwi, a do salonu wbiegła czerwonowłosa i rzuciła się na mnie płacząc.
-Ej, czemu płaczesz? - zapytałam, jak oderwała się ode mnie, a ja poczułam ulgę, że nie ugniata mi boleśnie organów.
-Kurwa ze szczęścia! - krzyknęła i jeszcze raz mnie przytuliła, a ja szepnęłam:
-Dziękuję, że mnie nie zdradziłaś - a ona się odsunęła i posłała mi piękny uśmiech, a za nią stał Will, a ja nerwowo przełknęłam ślinę, denerwując się starciem z brunetem.
Podszedł do mnie i zrobił coś czego, w ogóle się nie spodziewałam. Przytulił mnie mocno i szepnął do ucha:
-Dziękuję. Dziękuję, że mi ją przywiozłaś w jednym kawałku. Jestem twoim dłużnikiem - odsunął się ode mnie i uśmiechnął się szczerze. Okey skoro on mnie nie zabił, to Vin może też mnie nie zabije za auto.
-Mogę ją zabrać? - zapytał Will Scott'a na co on potwierdził i ruszył w moją stronę.
-Wypisałem ci wszystkie leki jakie potrzebujesz i takie moje zalecenie, brak jakiegokolwiek wysiłku, żebyś miała pewność, że wszystko się idealnie wygoiło - uśmiechnął się w moją stronę i podał mi kilka recept, które zabrał mi Will i podziękował Scott'owi w męski sposób.
Poszłam do łazienki i ubrałam na siebie pierwsze lepsze ubrania jakie dała mi Cat i ruszyliśmy do wyjścia, podziękowałam chłopakowi za pomoc.
Wyszliśmy wszyscy na dwór i zobaczyłam na podjeździe Jaguara, a mi samej zrobiło się smutno, przecież ja do końca mojego popieprzonego życia się nie wypłacę, nigdy nie odkupię tego samochodu Vin'owi.
Patrzyłam uważnie w stronę Cat, która zaczęła się trząść jak zobaczyła auto. Will popatrzył zdezorientowany na Arianę, która prawie wybuchnęła płaczem gdy staliśmy przed autem. Złapałam dziewczynę za ramię i przyciągnęłam do siebie.
-Nie bój się, Will będzie prowadził i nic się nie stanie, obiecuję - powiedziałam pewnie i posadziłam ją na tylne siedzenia, a sama chciałam okrążyć auto, żeby usiąść koło niej, ale Will mi to uniemożliwił.
-Co się dzieje? - zapytał patrząc z troską na Cat, która nerwowo ściskała swoje dłonie.
-Pogadamy o tym później, Will. Proszę cie, jedź ostrożnie - dodałam cicho i usiadłam z tyłu przytulając Cat przez całą drogę, która nie była długa, bo trwała tylko 15 minut.
Jak dojechaliśmy Cat wybiegła z auta jak poparzona i pobiegła do domu. Też wysiadłam z auta i zaczęłam kierować się w stronę drzwi do domu, Will patrząc na mnie zaniepokojony.
-Co się dzieje z Arianą? - zapytał od razu, a ja popatrzyłam na niego zamyślona. Musi znać prawdę.
-Kochasz ją? - zapytałam.
-Oczywiście, że tak - powiedział od razu, a ja się uśmiechnęłam lekko.
-To bądź przy niej i znajdź dobrego psychologa - powiedziałam, a mój wyraz twarzy zmienił się na poważny, tak samo jak jego.
-Psycholog? Po co? - zapytał zaskoczony.
-Ariana, przeszła stanowczo za dużo i też za dużo widziała - powiedziałam ciszej. - I nie wyciągaj z niej informacji na siłę, bo tylko pogorszysz sytuację - dodałam i zostawiłam go za mną zdezorientowanego i przestraszonego.
CZYTASZ
Don't Lie
RomanceOna zna się na kłamstwie perfekcyjnie. Ona jest kobietą z piekła. On nienawidzi kłamstw. On jest mężczyzną z piekła.