Rozdział 43

6.2K 165 35
                                    

Wszyscy stoją nad grobem Sheili Cheryl Richardson i opłakują zmarłą, wszyscy poza jej rodzicami, którzy nawet nie raczyli pojawić na ceremonii ich jedynego dziecka. To było bardzo smutne. Cały gang stał nad grobem i wrzucał do środka czerwone róże, łącznie było ich ponad kilka tysięcy. Dużo osób przybyło na ceremonie, pomimo tego, że praktycznie nie znali Sheili. Na samym końcu zostało rodzeństwo i Cat, która opierała się o ramię Will'a. Nie mogli uwierzyć w to, że już jej nie ma.

~~~~~~

Pociągnęłam powietrze i otworzyłam oczy, rozejrzałam się wokoło, ale nie zobaczyłam niczego po za białym sufitem w małym pokoju.

Powoli usiadłam i rozejrzałam się jeszcze raz. Bardzo sterylny pokój, poczułam ciągnięcie na brzuchu, więc odchyliłam lekko koszulę nocną i zajrzałam co znajdowało się pod spodem, a był tam plaster. Odkleiłam go trochę i zobaczyłam niewielką szytą ranę, ale nie pamiętam dlaczego ją mam.

Dlaczego tu tak na prawdę jestem? Starałam sobie na spokojnie przemyśleć wszystko. Mam na imię Sheila Richardson, a ostatnie co pamiętam to jak upadłam na Vin'a w kuchni i wyznałam mu miłość. Kretynka, jak ja mu spojrzę w oczy, ale chwila. Dlaczego ja żyję?

Przecież ja umarłam.

Dobra, najwyraźniej to cud. Leżę sobie wpatrując się w ścianę i podziwiam jej idealność. Ja pierdole jakie nudy!

Odpięłam się od maszyny i wyciągnęłam wenflon z mojej dłoni. Bosymi stopami ruszyłam w stronę drzwi, pociągnęłam je w moją stronę i ustąpiły więc ruszyłam w dalszą podróż, po szpitalu, ale zdziwiłam się kiedy weszłam do pokoju, a tak na prawdę to do salonu. Usłyszałam jak ktoś krzątał się po kuchni, więc też tam ruszyłam w tamtym kierunku lekko kuśtykając.

Oparłam się o framugę i skanowałam wzrokiem mężczyznę krzątającego się po pomieszczeniu. Był to chudy, wysoki blondyn, który robił sobie śniadanie.

-Kim jesteś? - zapytałam bez zastanowienia, a mężczyzna odwrócił się w moją stronę łapią się za serce.

-Kurwa - jęcząc wydmuchując powietrze i przełykając po chwili ślinę. -Jestem twoim lekarzem, Scott Anderson i powiedz mi dlaczego ty nie leżysz? I jak się czujesz?- zapytał.

-Nudziło mi się, więc wstałam. I czuję się wyśmienicie - odpowiedziałam uśmiechając się, tak na prawdę czułam się chujowo.

-Usiądź - powiedział i położył mi przed twarzą jajecznicę, powoli zaczęłam ją jeść. - A teraz powiedz mi, jakim cudem wybudziłaś się z narkozy przed czasem? - zapytał podnosząc brew i usiadł na przeciwko mnie i też zaczął jeść.

-Magia - odpowiedziałam i wytarłam usta chusteczką jak już zjadłam pyszną jajecznicę. - Ile spałam dni? - zapytałam teraz ja.

-To jest niesamowite, tylko jeden, albo ja jestem zajebisty, albo ty - powiedział i sam zaśmiał się ze swojego żartu, a ja mu zafturowałam.

-Czemu miałam operację? - zapytałam, popijając wodę.

-Bo miałaś krwotok wewnętrzny - odpowiedział i zabrał mój talerz.

Włożył go do zmywarki wraz ze swoim i z powrotem posadził swoje cztery litery przede mną i zadał mi to pojebane pytanie:

-Co się stało? - zapytał.

-Spadłam ze schodów - odparłam, uśmiechając się.

-Widzę, że jesteś tak samo uparta jak twoja przyjaciółka - powiedział załamany. - Tylko że ona nic nam nie powiedziała, bo podobno tobie to obiecała i z żadnej strony nie dało się jej podejść żeby powiedziała prawdę - powiedział, a ja uśmiechnęłam się dumnie z Ariany.

-Napisałem do Will'a, zaraz tu będzie - powiedział, a ja wstałam z zamiarem klapnięcia na sofie, ale usłyszeliśmy pukanie do drzwi, a ja zdziwiona popatrzyłam w stronę drzwi. -Co się tak patrzysz powiedziałem, przecież że zaraz będzie.

-Ale nie wiedziałam, że takie szybkie "zaraz" - powiedziałam zaskoczona.

Gospodarz domu otworzył drzwi, a do salonu wbiegła czerwonowłosa i rzuciła się na mnie płacząc.

-Ej, czemu płaczesz? - zapytałam, jak oderwała się ode mnie, a ja poczułam ulgę, że nie ugniata mi boleśnie organów.

-Kurwa ze szczęścia! - krzyknęła i jeszcze raz mnie przytuliła, a ja szepnęłam:

-Dziękuję, że mnie nie zdradziłaś - a ona się odsunęła i posłała mi piękny uśmiech, a za nią stał Will, a ja nerwowo przełknęłam ślinę, denerwując się starciem z brunetem.

Podszedł do mnie i zrobił coś czego, w ogóle się nie spodziewałam. Przytulił mnie mocno i szepnął do ucha:

-Dziękuję. Dziękuję, że mi ją przywiozłaś w jednym kawałku. Jestem twoim dłużnikiem - odsunął się ode mnie i uśmiechnął się szczerze. Okey skoro on mnie nie zabił, to Vin może też mnie nie zabije za auto.

-Mogę ją zabrać? - zapytał Will Scott'a na co on potwierdził i ruszył w moją stronę.

-Wypisałem ci wszystkie leki jakie potrzebujesz i takie moje zalecenie, brak jakiegokolwiek wysiłku, żebyś miała pewność, że wszystko się idealnie wygoiło - uśmiechnął się w moją stronę i podał mi kilka recept, które zabrał mi Will i podziękował Scott'owi w męski sposób.

Poszłam do łazienki i ubrałam na siebie pierwsze lepsze ubrania jakie dała mi Cat i ruszyliśmy do wyjścia, podziękowałam chłopakowi za pomoc.

Wyszliśmy wszyscy na dwór i zobaczyłam na podjeździe Jaguara, a mi samej zrobiło się smutno, przecież ja do końca mojego popieprzonego życia się nie wypłacę, nigdy nie odkupię tego samochodu Vin'owi.

Patrzyłam uważnie w stronę Cat, która zaczęła się trząść jak zobaczyła auto. Will popatrzył zdezorientowany na Arianę, która prawie wybuchnęła płaczem gdy staliśmy przed autem. Złapałam dziewczynę za ramię i przyciągnęłam do siebie.

-Nie bój się, Will będzie prowadził i nic się nie stanie, obiecuję - powiedziałam pewnie i posadziłam ją na tylne siedzenia, a sama chciałam okrążyć auto, żeby usiąść koło niej, ale Will mi to uniemożliwił.

-Co się dzieje? - zapytał patrząc z troską na Cat, która nerwowo ściskała swoje dłonie.

-Pogadamy o tym później, Will. Proszę cie, jedź ostrożnie - dodałam cicho i usiadłam z tyłu przytulając Cat przez całą drogę, która nie była długa, bo trwała tylko 15 minut.

Jak dojechaliśmy Cat wybiegła z auta jak poparzona i pobiegła do domu. Też wysiadłam z auta i zaczęłam kierować się w stronę drzwi do domu, Will patrząc na mnie zaniepokojony.

-Co się dzieje z Arianą? - zapytał od razu, a ja popatrzyłam na niego zamyślona. Musi znać prawdę.

-Kochasz ją? - zapytałam.

-Oczywiście, że tak - powiedział od razu, a ja się uśmiechnęłam lekko.

-To bądź przy niej i znajdź dobrego psychologa - powiedziałam, a mój wyraz twarzy zmienił się na poważny, tak samo jak jego.

-Psycholog? Po co? - zapytał zaskoczony.

-Ariana, przeszła stanowczo za dużo i też za dużo widziała - powiedziałam ciszej. - I nie wyciągaj z niej informacji na siłę, bo tylko pogorszysz sytuację - dodałam i zostawiłam go za mną zdezorientowanego i przestraszonego.

Don't LieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz