Zostałam obudzona poprzez wstrzyknięcie kolejnej dawki leku do żył przez pielęgniarkę, która pierwszy raz się do mnie uśmiechnęła.
-Pani stan z godziny na godzinę się polepsza, jesteśmy dobrej myśli - powiedziała wyrzucając zużytą strzykawkę do specjalnego kosza na śmieci.
Podziękowałam jej i spojrzałam na nocny zegar, który wskazywał 2 rano. Co ja mam tutaj robić do świtu?
Z westchnieniem powoli wstałam i ruszyłam na korytarz. Wykonuje pierwszy raz kroki od 3 dni i moje nogi cholernie drżą. Sztywno trzymałam jeździk z kroplówką i krwią powoli wykonując kolejne kroki.
Otworzyłam drzwi i wyszłam na zewnątrz. Długi korytarz ciągnął się aż do szklanych drzwi, które oddzielały ten sektor od innego.
Poprawiłam lewego kapcia i weszłam do łazienki. Załatwiłam się i umyłam się mokrymi chusteczkami, bo nie wiedziałam czy mogę się myć z tym wszystkim pod bierzącą wodą.
Po jakiś 15 minutach wyszłam z łazienki i postanowiłam przejść się korytarzem. W lewej dłoni kurczowo trzymałam wisiorek z obrączką pocierając go nerwowo.
Może znudziła mu się? Może nie dawałam mu tego czego chciał? Może jestem beznadziejna w łóżku i zdradza mnie z pierwszą lepszą kobietą? Zagryzłam wargę, a po policzkach zaczęły mi płynąć łzy.
Zapewne jak wrócę dostanę kopa w dupe i każe mi spierdalać.
Wargi trzęsły mi się jak nienormalne, a ja poczułam jak opadam z sił. Usiadłam na plastikowym krzesełku w holu i schowałam twarz w dłonie.
Oblał mnie zimny pot kiedy przypomniałam sobie jak Vin ciągnął tą dziewczynę w stronę toalety. Nie powinnam im wtedy przeszkadzać.
Ale ja jestem kurwa głupia. Jak mogłam się zakochać!? To tak boli! Nagłym przypływem energii wstałam z miejsce i postanowiłam wrócić do pokoju.
Kiedy stałam przed drzwiami usłyszałam uderzenie w szklane drzwi na końcu korytarza. Spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam jakiegoś mężczyznę w czapce adidasa, bluzie adidasa, dresach adidasa i superstarach.
Osunęłam się na ścianę i patrzyłam na to jak mężczyzna wali w szybę dopóki nie pęka. Łzy znowu zaleciały mi w oczy, a mi zaczęło robić się słabo.
Może to Gonzalez? Może ojciec? Może ktoś jeszcze inny? Kurwa ja nawet nie wiem ile mam wrogów!
Przyglądałam się uważnie jak mężczyzna jest odciągany przez ochroniarzy siłą i po chwili go już nie było.
Nagle zza drzwi wychyliła się ciocia i podbiegła do mnie. Złapała moją twarz między swoje dłonie i zaczęła mi świecić w oczy latarką, a ja wtedy odzyskałam świadomość.
-Co to było? - zapytałam cicho i spojrzałam na wystraszony wyraz twarzy cioci.
-Nie wiem, pewnie z piętra niżej jakimś cudem wymknął się pacjent, spokojnie jesteś tutaj bezpieczna - zapewniła i położyła mi dłoń na dole pleców.
Weszłyśmy razem do mojego pokoju, a ja zobaczyłam świecące się niebieskie światła na dworze, wiec podeszłam do okna.
Mężczyzna sponsorowany chyba przez adidasa był skuty kajdankami, a na prawej dłoni miał bandaż. Szarpał się z funkcjonariuszami policji, ale bezskutecznie, bo po chwili już siedział na tyle radiowozu.
Odwróciłam się do cioci, która patrzyła na mnie pocieszającym wzrokiem.
-Czemu nie śpisz? - zapytała, a ja wzruszyłam ramionami. -Spróbuj jednak znowu usnąć - poleciła.
-Dobrze - powiedziałam, żeby ją uspokoić. -Kiedy ciociu wychodzisz? - zapytałam, w końcu za chwile kończy dyżur.
-O 4 - wyjaśniła,a ja pokiwałam głową. -Ale nie martw się, zostawiam cię w bardzo dobrych rękach, poza tym na pewno przyjdę do ciebie razem z wujkiem i Calum wziął wolne, żeby lepiej się z tobą poznać - powiedziała z uśmiechem, który odwzajemniłam.
Wyszła zamykając za sobą drzwi, a ja wbrew sobie znowu wróciłam do rozmyślania o tym mężczyźnie, który chciał wtargnąć na ten oddział. Mam złe przeczucie, że to był ktoś do mnie.
Oczywiście, że już nie usnęłam zamiast odpoczywać zadręczałam się tym facetem i Vin'em.
Czy ja mu na prawdę nie wystarczam?
Wylałam w nocy kolejne litry łez pomimo, że nie chciałam, tak bardzo nie chciałam rozpaczać. A co jak on specjalnie puścił do mediów to, że jesteśmy małżeństwem po to, żeby mnie potem zniszczyć jeszcze bardziej. Przełknęłam gorzko ślinę, ale poczułam nagłą chęć wymiotowania.
Podniosłam się szybko z łóżka i zawiesiłam głowę nad zlewem. Cała kolacja, czyli rozmoknięte parówki połączone z kwasami żołądkowymi były teraz w zlewie.
Opłukałam zlew i usta z moich wymiocin i ochlapałam swoją twarz. Westchnęłam tylko i podeszłam do okna.
Usiadłam na parapecie i oparłam głowę o ścianę. Spojrzałam na niebo, które nabierało powoli jawnych barw. Usłyszałam pukanie do drzwi, wiec spojrzałam w tamtym kierunku. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, kiedy zobaczyłam wujka, który niósł plastikowy pojemnik.
Podszedł do mnie i położył mi go na kolanach. Ku mojemu zdziwieniu było bardzo ciepłe, a jak je otworzyłam para z racuchów buchnęła mi prosto w twarz, a ja poczułam jak odżywam.
Wujek usiadł na fotelu i przyglądał mi się miłym wzrokiem.
-Tak myślałem, że nie śpisz - przyznał kiwając głową. -Zawsze byłaś porannym ptaszkiem, w przeciwieństwie do Karolci - dodał i zaśmiał się.
-No tak - potwierdziłam i włożyłam jednego racucha do ust. -A pro po Kara bardzo dobrze sobie radzi w pracy - przyznałam z uznaniem, a Henrykowi aż zaświeciły się oczy. Uwielbiał słyszeć komplementy o swojej córeczce, Boże co ja bym dała za takiego tatę...
-Ooo, słyszałem właśnie, że daje sobie radę w tej korporacji - pokiwał energicznie głową. -O 8 przyjdzie Calum i może chodź trochę się lepiej poznamy, bardzo głupio z tym wszystkim wyszło - przyznał i podrapał się po karku.
-To nie twoja wina wujku - powiedziałam pocieszająco i złapałam jego dłoń zaczynając głaskać. - To że twoja stara miłość uciekła nie było twoją winą - zapewniłam, a on popatrzył na mnie smutnymi oczami.
-Jesteś taka cudowna dziecko - szepnął i ze łzami odgarnął za moje ucho kosmyk włosów, a następnie przytulił mnie. -Jakim cudem odprowadziłaś się do takiego złego stanu? - zapytał niedowierzając.
-Mam po prostu dużo stresu - powiedziałam co nie za bardzo tłumaczyło dlaczego jest tak jak jest, ale wujek nie drążył tematu, tylko mnie mocniej przytulił.
Kołysał mnie na swoich kolanach uspokajająco, a ja czułam się tak bardzo bezpiecznie, że nawet nie wiem kiedy zapadłam w sen.
CZYTASZ
Don't Lie
RomanceOna zna się na kłamstwie perfekcyjnie. Ona jest kobietą z piekła. On nienawidzi kłamstw. On jest mężczyzną z piekła.