Rozdział 14

7.5K 176 7
                                    

Gapiłam się w sufit, którego nawet nie widziałam. Czego oni ode mnie chcą?

Pieniędzy za mnie przecież nie dostaną, na co ja jestem im potrzebna. Jestem życiową katastrofą, po co miałby się ktoś mną interesować?

Usłyszałam otwieranie się drzwi, więc zamknęłam oczy wyczekując. To była Ariana.

Zamknęła za sobą drzwi i podeszła w stronę łóżka. Zapaliła lampkę i czekała aż otworzę oczy.

-Cześć - przywitała się cicho, a ja otwarłam oczy. Na początku była przerażona moim spojrzeniem, ale tym razem szybciej przyzwyczaiła się do mojego lodowatego spojrzenia. -Mam coś dla ciebie - powiedziała uradowana, a ja zaczęłam się zastanawiać jak to jest być tak szczęśliwą? Mieć w sobie tyle radości, pozytywnego nastawienia.

-Więc - powiedziała przeciągając posyłając mi jeden z najpiękniejszych uśmiechów jakich kiedykolwiek widziałam, był taki szczery - Mam dla ciebie małą niespodziankę - dodała i wyciągnęła zza pleców kilka przedmiotów.

To była butelka wody, opakowanie leków przeciwbólowych, jakieś cukierki i pyszny obiad, który składał się z ziemniaków, surówki i kotleta. Boże nie pamiętam kiedy ostatni raz jadłam tak apetycznie wyglądające danie.

-Nie wiedziałam czy jesteś wegatarianinką czy nie, dlatego jak ci nie będzie smakowało to zostaw, ale starałam się jak najbardziej umiałam, żeby ci smakowało - powiedziała lekko zawstydzona i z rumieńcami na policzkach.

Nie byłam w stanie uwierzyć w to, że jest dla mnie taka uprzejma i miła. Ja jestem dla niej bardzo chamska, bo nawet nie chciałam się odezwać w jej kierunku.

-Wodę jeszcze ci potem przyniosę, ale przed tym zanim zaczniesz jeść, weź tą tabletkę - podała mi jedną dużą tabletkę, która chyba była przeciw bólowa.

Pomogła mi się podnieść, bo widziała, że samej na pewno by mi się to nie udało. Wypiłam tabletkę tak jak mi radziła i położyła mnie z powrotem. Wyciągnęła jakiś kluczyk z kieszeni i zaczęła coś szperać przy zamku od kajdanek i po chwili poczułam dużą ulgę, bo do nadgarstka zaczęła dopływać mi krew, lekko poruszałam tą ręką i od razu przywróciło mi czucie, więc podparłam się ręką, żeby usiąść.

-Zwariowałaś? - pisnęła dziewczyna, a ja z zaskoczeniem popatrzyłam na nią, a ona od razu odwróciła wzrok wystraszona moją reakcją - Nie możesz wykonywać takich ruchów, bo możesz sobie coś zrobić - powiedziała przejęta i z troską, a ja byłam jeszcze bardziej zdezorientowana. Dlaczego ona się, aż tak martwi?

Odpięła mi drugą kajdankę bardzo delikatnie, nie chcąc zrobić krzywdy mojej zranionej ręce, kiedy moje ręce były już uwolnione i mogłam nimi spokojnie poruszać, przez myśl przeszła mi ucieczka, ale po pierwsze: nie mogłam uciec z powodu braku sił i po drugie i to o wiele ważniejsze, Ariana miałaby bardzo duże problemy przez to.

Pomimo zakazom Ariany podparłam się na oby dwóch nadgarstkach, przez co ona tylko westchnęła i zaczęłam powoli jeść. Po 10 minutach nic już na talerzu nie zostało, a Ariana posłała mi ogromny uśmiech.

-Cieszę się, że ci smakowało - powiedziała i zabrała mi talerz, po chwili jednak spochmurniała - Muszę cię znowu zapiąć, ale zrobię to o wiele lżej niż W... - nie dokończyła, bo zatkała sobie szybko usta rękami - Przepraszam, nie mogę ci powiedzieć imienia tego chłopaka - I zrobiła tak jak powiedziała, miałam mnóstwo luzu.

-Nawet nie wiesz jak mi jest przykro - powiedziała, a w jej oczach od razu pojawiły się łzy. Złapała mnie za rękę chcący dodać sobie otuchy - Jest mi tak przykro, że jesteś w takim stanie przez chłopaków - teraz już nie kryła łez, które leciały jej z oczu.

-Jest mi tak za nich wstyd, jesteś dziewczyną, a i tak potraktowali cię masakrycznie - łzy Ariany skapywały mi na rękę.

Dziewczyna bardzo płakała i łkała starała się robić to najciszej jak tylko mogła, żeby nie zwrócić uwagi innych domowników, jak mniemam.

-Obiecuje, że nie dowiedzą się ode mnie, że jesteś przytomna, ale wkrótce się zorientują, także musisz być na to przygotowana - powiedziała poprzez atak łkania, było mi jej tak szkoda - Nawet nie wiesz jaka jesteś silna, tak długo przed nimi uciekałaś, jestem pełna podziwu jak bardzo silną osobą jesteś, może kiedyś nauczysz mnie taką być - wyszeptała.

Po tym jak dziewczyna się uspokoiła, poprawiła wszystko, żebym miała jak najwygodniej i zgasiła lampkę. Wyszła obiecując, że wkrótce wróci. No i znowu zostałam sama w ciemności.

Don't LieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz