-Już po krzyku - powiedziała Lissa wyrywając mnie ze wspomnień, które były moją zmorą - Słuchaj kochanie, powiedz mi co się tak na prawdę wydarzyło - położyła ręce na moich kolanach patrząc w moje oczy.
-Ja na prawdę wywróciłam się na to szkło - powiedziałam najwiarygodniej jak tylko potrafiłam, ale słabo mi to wyszło.
-A to? - wskazała na moje ramiona całe w siniakach - To też tylko szkło? - zapytała bardziej dobitnie.
Naciągnęłam na rękę bluzę i zagryzłam wargę. Między nami zaczęła brzęczeć nieprzyjemna cisza.
-Kochanie, wiem jaki jest twój ojciec dlatego możesz mi zawsze powiedzieć to co ci leży na sercu - powiedziała łagodnie patrząc na mnie ze współczuciem i bólem. Tylko że ja nie mam serca powiedziałam sama do ciebie w myślach.
-To na prawdę nic - powiedziałam pocieszająco i wysiliłam się na uśmiech, który na pewno nie był tak szczery jak poprzedni, a Lissa zrezygnowana wstała - To ja tylko posprzątam i już mnie nie ma - dodałam i wstałam chcąc posprzątać bałagan jaki zrobiłam moją krwią.
-Absolutnie nie będziesz tego sprzątać i nigdzie nie pójdziesz - powiedziała ostrzej, chcąc wyrzucić mi ten pomysł z głowy.
-Ale proszę pa... Lissa - poprawiłam się - Naszłam ciebie w środku nocy, usyfiłam dom i ty jeszcze chcesz, żebym została? - zapytałam.
-Kochanie, jesteś dla mnie jak córka, nie będziesz tego sprzątać tylko się położysz i odpoczniesz. Poza tym zawsze jak do nas przychodziłaś wymigiwałaś się od spania u nas i bardzo dobrze wiem, że to było spowodowane twoim pożal się Boże ojcem, ale tym razem nie dam ci stąd wyjść - powiedziała twardo, ale nie w taki sposób w jaki odzywa się moja matka do mnie. To był ton jakby komuś na mnie zależało - Dlatego zaraz zaprowadzę cię do pokoju gościnnego i tam sobie odpoczniesz.
-Ale ja naprawd... - nie dokończyłam, bo przerwała mi Lissa.
-Bo zacznę krzyczeć i chłopcy na pewno przybiegną i na 100% cię nie puszczą. Więc twój wybór - dodała i już chciała zacząć krzyczeć, ale zatrzymałam ją gestem ręki.
-Dobrze, dobrze zostanę - powiedziałam, a Lissa uśmiechnęła się zwycięsko.
-No i bardzo dobry wybór - dodała dalej się uśmiechając - A teraz choć, zaprowadzę cię do twojego pokoju - dodała, a mi do chuja tak burknął brzuch, jestem pewna, że słyszała to Lissa i się nie myliłam.
Zszedł jej uśmiech z twarzy i popatrzyła na mnie ze współczuciem, ale zaraz zagościł na jej twarzy uśmiech.
-A więc kierunek kuchnia - szepnęła i odwróciła się na pięcie i zaczęła schodzić ze schodów kierując się w kierunku kuchni, miałam ochotę zabić się za to burczenie.
-No nie, nie mogę wyżerać jedzenia, które jest wasze - powiedziałam zirytowana tym, że Lissa tak skakała wokół mnie.
-Sheila, jeszcze raz powiesz, coś takiego będę na ciebie obrażona. Zasługujesz na to co najlepsze, mój dom jest również twoim domem - rzekła poważnie - To na co masz ochotę? - zapytała jak już byłyśmy w kuchni.
Mogłam zjeść nawet konia z kopytami, byłam okropnie głodna, bo nie jadłam już dobę.
-Naleśniki? - zapytała, a ja nawet nie zdążyłam odpowiedzieć, bo Lissa zrobiła to za mnie i wyciągnęła odpowiednie składniki na zrobienie ciasta.
Muszę przyznać, że Lissa jest aniołem, jakbym ja poprosiła moją mamę, żeby mi zrobiła naleśniki o 2 w nocy wyśmiałaby mnie i uderzyła. Ben ma ogromne szczęście.
Po zjedzeniu przepysznych naleśników i podziękowaniu za nie Lissie, wciąż byłam pogrążona w moich wspomnieniach. Chyba Lissa domyśliła się o czy myślę, bo usiadła zaraz obok mnie i mnie przytuliła, czego się w ogóle nie spodziewałam, ale odwzajemniłam przytulenie.
-Sheila, ty na prawdę zasługujesz na dobre życie. Jesteś cudowną dziewczyną ze złotym sercem, ale bardzo skrzywdzona przez życie, mogę sobie jedynie wyobrażać jak masz trudno w domu, ja na prawdę chce dobrze dla ciebie - powiedziała łamiącym się głosem i pociągnęła nosem - Ellen była dobrą osobą, ale Joseph ją zmienił na gorsze, nie wiem nawet co mogę dla ciebie zrobić, żebyś miała lepsze życie - teraz to już płakała na całego, kołysząc nas obie, a mi się zrobiło na prawdę smutno.
-Mi się nie da pomóc - powiedziałam szczerze, bo to była prawda.
-Błagam cie, nie mów tak - powiedziała, a ja odsunęłam się od niej, żeby popatrzeć w jej w oczy, które były bardzo smutne, przepełnione bólem i współczuciem.
-Ale ja mówię tylko prawdę - odpowiedziałam wstają, nie mogąc wytrzymać na płaczącą kobietę, odeszłam zostawiając ją samą sobie.

CZYTASZ
Don't Lie
RomanceOna zna się na kłamstwie perfekcyjnie. Ona jest kobietą z piekła. On nienawidzi kłamstw. On jest mężczyzną z piekła.