Rozdział 20

7.5K 169 22
                                        

Minął już tydzień odkąd mieszkam pod dachem tej dziennej rodziny, lecz powoli zaczęłam się przyzwyczajać do panującej tu atmosfery i częstych kłótni, co nie było dla mnie nowością.

Zrobiłam śniadanie dla wszystkich, czyli moje popisowe naleśniki z syropem klonowym. Robienie tych jebanych naleśników zajęło mi godzinę, bo musiałam zrobić śniadanie dla każdego domownika tego domu.

Cat była przeszczęśliwa, że nawiązała ze mną dobry kontakt. Podczas gdy ja robiłam Cat opowiedziała mi trochę o każdym mężczyźnie.

Mike, czyli Michael Brown, brunet o wzroście 1,85 i brązowych oczach, ma 18 lat co robi go najmłodszym z całego rodzeństwa, jest z tego samego rocznika co ja, tylko że z 17 marca. Dowiedziałam się, przy okazji, że on pomagał temu chłopakowi który przyłożył mi chloroform do ust i nawet nie wiem kiedy mu zajebałam, ale zrobiłam to porządnie, bo ciagle ma ślady na twarzy.

Ethan Brown, brunet o wzroście 1,88 i brązowych oczach, ma 20 lat, jest tym młodszym bliźniakiem.

Grayson Brown, brunet o wzroście 1,89 i o tym samym kolorze oczu co jego bliźniak, urodziny obchodził się 16 grudnia, wraz ze swoim popapranym bliźniakiem.

William Brown, brunet o wzroście 1,90, miał trochę jaśniejsze oczy od większości rodzeństwa, 21 lat urodzony 24 stycznia.

Dylan Brown, brunet o wzroście 1,85, ma brązowe oczy, 21 letni, urodziny obchodzi 31 grudnia, mężczyzna który dźgnął mnie nożem.

Andrew Brown, brunet prawie szatyn, tak jak duża część jego rodzeństwa ma brązowe oczy ma 23 lata i urodziny 30 lipca, czyli już niedługo. Je pierdole, nawet nie wiem skąd mam wytrzasnąć kasę na prezenty.

No i Vincent Brown, białowłosy o lodowatych jasno niebieskich oczach, które zamrażają, był najwyższy ze wszystkich bo miał aż 2 metry. Ma 24 lata i jest najstarszy ze wszystkich. Urodził się 6 listopada i był szefem ich interesu, to był ten facet w płaszczu.

Nakładałam już na talerze naleśniki, gdy nagle zza kolumny wychylił się Dylan uśmiechnięty od ucha do ucha, patrząc na naleśniki jak na kochankę, którą zaraz miał wyruchać...co? STOP!!! Kurwa, mam zrytą banię przez Ethan'a dzisiejszej nocy.

-Mogę? - zapytał Dylan gwałcąc wzrokiem naleśniki, które polewałam syropem.

-Są dla ciebie - powiedziałam uśmiechnięta, podsuwając mu talerz pod nos, a on się rzucił na niego jakby nie jadł tydzień. Cat zaczęła się śmiać i powiedziała:

-Tego zapomniałam ci powiedzieć. Naleśnikami jesteś w stanie przekupić Dylana i And... - nie skończyła dokończyć, bo już obok był Andy i patrzył takim samym wzrokiem na naleśniki jak jego brat. - No właśnie - dokończyła Cat.

Dałam mu naleśniki i już je pałaszował razem z Dylanem, jakim cudem oni tak szybko zjedli te cholerne naleśniki?!

Po chwili do kuchni wszedł Mike i wziął swoją porcję jako jedyny dziękując, zaraz po nim w kuchni był jeszcze Will, Ethan, który niechętnie wziął ode mnie porcję, Greyson też wziął swoją porcję.

Nie przyszedł tylko Vin, a mi się zrobiło tak dziwnie. Nie że smutno, tylko było mi szkoda, że nie zobaczył jaka jestem wdzięczna, że przygarnął mnie pod swój dach.

Patrzyłam tępo w talerz z ostatnią stertą naleśników, które już stygły. W jaki sposób mogę się mu odwdzięczyć, że zabrał mnie z rąk tyrana, jakim był mój ojciec. Położyłam stosik na blacie, a sama popatrzyłam za okno, piękna pogoda jest dzisiaj. Świeci słońce i na pewno jest wysoka temperatura.

-To dla mnie? - zapytał ktoś za mną, tym kimś był Vin, więc od razu się spięłam.

Odwróciłam się w jego stronę, nie zdając sobie sprawy jak blisko mnie był.

Popatrzyłam w jego niebieskie oczy i po karku przeleciał mi prąd, czułam jakby ktoś poraził mnie paralizatorem.

-Mhmmm - tylko tyle byłam w stanie powiedzieć. Polałam jego porcję syropem klonowym i podałam mu ją skanując go wzrokiem.

Miał na sobie czarną koszulę i tego samego koloru spodnie.

-Dziękuję - powiedział, cały czas bacznie mi się przyglądając. -Ty nie jesz? - zapytał swoim twardym głosem.

-Już jadłam - skłamałam i odwróciłam się w stronę okna. Po chwili poczułam jak łapie mnie za ramię obracając przodem niego.

-Zawsze jak mi odpowiadasz masz patrzeć mi prosto oczy - powiedział spokojnie, a ja myślałam, że zaraz umrę na zawał.

Pokiwałam głową, że rozumiem, a on posłał mi ostateczny wzrok i wyszedł z kuchni zostawiając mnie samą. Kurwa co się ze mną dzieje?!

Przeglądam właśnie moją garderobę. Nigdy nie miałam tylu ubrań, w dodatku takich drogich.

Od Tommy'ego Hilfinger'a do Louis Vuitton, poprzez Gucci, Guess'a i wielu innych drogich marek, o których istnieniu nawet nie wiedziałam.

Buty sportowe, szpilki, koturny, o których mogłam tylko pomarzyć. Torebki, plecaki były takie ładne, że bałam się ich dotykać. Bielizna z Victorii Secret która odkrywała, więcej niż zakrywała, ale też była prześliczna, była również taka tylko do sexu. Patrzyłam na to wszystko jakby to było pięknym snem, moim pierwszym pięknym snem.

-Mam nadzieje, że ci się podoba - usłyszałam za sobą, aż mnie serce zakuło. Kurwa, jak się wystraszyłam. Odłożyłam szybko skąpą bieliznę na miejsce zamykając szufladę przy okazji czerwieniąc się na całej twarzy-Nie musisz się mnie bać, maleńska - szepnął, a mnie zamurowało.

Jak on mnie nazwał? Maleńka?

Zapomniałam w tym momencie jak się oddycha. Vin był strasznie blisko mnie, za blisko. Poczułam jego mocne perfumy, które zaatakowały dogłębnie moje nozdrza pozbawiając zdrowego rozsądku.

Cały czas patrzyliśmy na siebie w kompletnej ciszy, żadne z nas nawet nie oddychało. Jego oczy wypalał we mnie dziurę, ale ja nie byłam mu dłużna.

Ale jego wzrok był mocniejszy od mojego, więc znowu przegrałam odsuwając się od niego. I ponownie ten jego przeklęty wyraz twarzy, który krzyczał „wygrałem".

-Chodź, opowiem ci co będziesz robić - powiedział zostawiając mnie samą w garderobie.

Don't LieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz