Rozdział 53

6.2K 144 5
                                    

Obudziłam się gdy poczułam zmiany ciśnień co oznaczało, że lądowaliśmy. Usiadłam na łóżku i szturchnęłam Vin'a, żeby też się obudził i wstał.

-Chodź na fotele, bo lądujemy - powiedziałam i pocałowałam go szybko w usta wstając i zakładając szpilki. Usiadłam na fotelu i zapięłam pasy. Zobaczyłam, że zaraz obok mnie usiadł uśmiechnięty Vin i pocałował mnie przelotnie.

Po 20 minutach poczułam jak samolot zaczął hamować, co oznaczało, że byliśmy już na ziemiach Kalifornii. Pilot poinformował nas, że już jesteśmy na miejscu i podziękował za udany lot. Odpięłam pasy i sięgnęłam po plecach, ale Vin szybko mi go zabrał z rąk.

Puścił mnie pierwszą. Podziękowaliśmy załodze samolotu i skierowaliśmy się w stronę schodów. Rozejrzałam się, ale zdziwiłam się jak byliśmy na małym lotnisku. Popatrzyłam niezrozumiale na Vin'a, a on popchnął mnie lekko do przodu i założył okulary. Też nacisnęłam okulary na nos i zaczęłam powoli schodzić, starając się nie zabić na tych kurewsko niewygodnych szpilkach.

Kiedy stanęłam na płycie spojrzałam znowu na mężczyznę, a on się tylko uśmiechnął. On coś knuł za moimi plecami.

-Gdzie my jesteśmy? - zapytałam się, a on w odpowiedzi tylko pociągnął mnie w stronę helikoptera, a ja otworzyłam szeroko oczy.

-Nie wsiądę do tego - powiedziałam od razu i pokręciłam głową. Mężczyzna zaśmiał się ze mnie i pocałował przelotnie w usta.

-Ufasz mi? - zapytał, a ja niepewnie pokiwałam głową. - No to chodź - dodał i złapał mnie za rękę.

Wsiadłam do tego pudełka i założyłam słuchawki, które miały obok mikrofon. Vin usiadł obok mnie na miejscu pilota i założył słuchawki.

-Możesz do mnie mówić, będę cie słyszał - powiedział i odpalił silnik.

-Ty umiesz latać? - zapytałam z niedowierzeniem, a on przytaknął.

-No to już całkowicie jak w Grey'u - powiedziałam, a Vin zaśmiał się ukazując szereg pięknych białych zębów. Właśnie w takim nim się zakochałam. Po chwili lecieliśmy już w powietrzu, a ja oglądałam piękne widoki.

-Wszystko dobrze? - zapytał, a ja przytaknęłam uśmiechając się, co odwzajemnił. 

Nigdy nie widziałam czegoś takiego. Wymarzone miejsce do nurkowania, widziałam rafę koralową, ale to jest bardzo drogie. Nagle przypomniałam sobie, że w Amsterdamie zarobiłam ogromną sumę, więc jeszcze bardziej się wyszczerzyłam, co nie uszło uwadze Vin'a.

-Co się tak uśmiechasz? - zapytał z uśmieszkiem.

-Po prostu jest tutaj pięknie - odpowiedziałam. Nie pamiętam kiedy byłam tak szczęśliwa. Chyba nigdy, czułam się jak w niebie.

Nasz lot trwał godzinę, a gdy zobaczyłam literkę "H", uśmiechnęłam się jeszcze bardziej. Po chwili ogromne pudełko uderzyło w ziemię. Vin odpiął mi mój pas, a potem swój wysiadł i obszedł helikopter tylko po to aby otworzyć mi drzwi. Już chciałam wysiąść, ale Vin złapał mnie za biodra i posadził powoli na ziemii.

Zarzuciłam mu ręce na szyję i pociągnęłam go w dół, żeby złączyć nasze usta. Uśmiech nie mógł zejść z twarzy, więc cały czas gościł na niej. Złapałam dłoń Vin'a i ruszyliśmy do uśmiechniętych tubylców, którzy zaprowadzili nas do specjalnego samochodu. Jechaliśmy nim tak z 10-15 minut, gdy nagle zatrzymaliśmy się przed jakimś pięknym domem.

Vin wysiadł z samochodziku, więc ja zrobiłam to samo. Vin ruszył do domu z moim plecakiem, a ja z kieszeni wyciągnęłam 5 dolarów i dałam mężczyźnie. W jego oczach stanęły łzy, a na ustach ogromny uśmiech.

-Dziękuję ma'am - powiedział i chuchnął na banknot, a ja się uśmiechnęłam w jego stronę i ruszyłam w stronę domu. 

Vin czekał na mnie w otwartych drzwiach, więc przyspieszyłam kroku. Kiedy weszłam do środka zaparło mi dech. Boże jak tu pięknie. Przestronny salon i balkon z widokiem z morze. Od razu ruszyłam w kierunku ogromnych okien otwierając szklane drzwi i wyszłam na taras. Oparłam się o barierkę i wzięłam duży wdech. Vin stanął za mną i oparł swoją brodę o moją głowę i wiem, że musiał się schylić, żeby zrobić coś takiego.

-Podoba ci się? - zapytał, a ja odwróciłam się w jego stronę.

-Tutaj jest przepięknie, ale nie zasłużyłam na to wszystko po tym co zrobiłam - powiedziałam szczerze i popatrzyłam na niego. Złapał mnie za uda i posadził na barierce, pilnując żebym nie spadła.

-Zasługujesz na wszystko co najlepsze. Rozumiem, że musiałaś w jakiś sposób odreagować - przyznał zakładając kosmyk moich włosów z ucho. - Co prawda nie powinnaś tego robić, ale cóż zrobiłaś to trudno, ważne że teraz jesteś ze mną - dodał i pocałował mnie w czoło.

Zeskoczyłam z barierki i oparłam się o nią.

-W jaki sposób mnie znalazłeś? - zapytałam będąc ciekawa odpowiedzi.

-Panienka Cheryl Smith, nowa recepcjonistka w Amsterdamie, która zatrudniła się w mojej firmie - powiedział z uśmiechem, a ja otworzyłam usta ze zdziwienia. - I teraz będziesz pracowała w Los Angeles, w głównej siedzibie firmy na stanowisku asystentki prezesa - dodał bestialsko się uśmiechając.

-A masz jakąś wolną posadę panie prezesie? - zapytałam i wplątałam mu ręce we włosy, lekko pociągając.

-Do czego zmierzasz? - zapytał, a ja mocniej pociągnęłam go za włosy przez co jęknął, a ja wiedziałam że jestem na wygranej pozycji.

-Pytałam czy ma pan jakąś wolną posadę? - zapytałam znowu, ciągnąc za włosy.

-Na pewno coś się znajdzie - powiedział i wbił się w moje usta. Całowaliśmy się zachłannie, namiętnie i obydwoje chcieliśmy, więcej ale nie byłam jeszcze na to gotowa.

-Przepraszam - powiedziałam i oderwałam się od niego.

-Nic się nie dzieje. Poczekam maleńka - powiedział i pocałował mnie w czubek nosa. - A teraz chodź, oprowadzę cie - dodał i pociągnął mnie w nieznaną stronę. 

Ze szczegółami pokazał mi dom i na koniec zostawił sypialnię. Otworzył drzwi, a mnie zatkało. Piękny pokój z ogromnym łóżkiem na środku i z balkonem. Widok był idealnie na morze. Słońce powoli zachodziło, no tak jet lag, super.

Vin pociągnął mnie w drzwi po boku gdzie była garderoba z mnóstwem damskich i męskich ubrań. A zaraz garderoby były drzwi do łazienki, oczywiście nie mogło zabraknąć jacuzzi z widokiem na morze. Popatrzyłam na Vin'a, a on dwuznacznie poruszył brwiami przez co dostał ode mnie w brzuch, ale pewnie nawet nie poczuł przez warstwę mięśni.

-Chcesz się umyć? - zapytał, a ja pokiwałam głową. - Jakby co możesz mnie wołać, to ci pomogę - powiedział uśmiechnięty, a ja wypchnęłam go z łazienki zamykając drzwi. Nalałam zimnej wody do jacuzzi i dodałam jakiś olejków, po całej łazience rozniósł się piękny zapach róż.

Wskoczyłam do środka i rozluźniłam się. Włączyłam bąbelki, które zaczęły biczować moje plecy na co się lekko skrzywiłam, ale po chwili czułam już tylko przyjemność. Myłam się z pół godziny i wyszłam. Oplotłam się ręcznikiem i ruszyłam do garderoby.

Rozejrzałam się po wszystkich półkach i odnalazłam tą moją ulubioną, czyli z dresami, a obok niej były koszulki. Założyłam szybko to zestawienie i wyszłam na balkon. Kurwa jak tu pięknie. Sorry, że się powtarzam, ale taka już jestem. Jaram się za bardzo.

Niby spałam w samolocie, ale to nie to samo co spać na lądzie. Rzuciłam się na łóżko i ostatnie co pamiętam, to szum wody, w której Vin brał prysznic.

Don't LieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz