Rozdział 23

6.8K 167 12
                                    

Cat podła na kolana i zaczęła potrząsać ciałem Sheili. Płacząca Cat zaczęła wpadać w atak paniki. Już chciała zawołać chłopaków, ale wiedziała, że Sheila by tego nie chciała. Sprawdziła czy oddech.

Kamień spadł jej z serca jak poczuła płytki oddech. Słyszała jak chłopaki zaczęli walić w drzwi od pokoju, więc szybko wyciągnęła telefon i napisała im wiadomość licząc na to, że odpuszczą i na szczęście tak się stało, w wiadomości napisała:

Nie wzięłam dzisiaj tabletek, ale przed chwilą je zażyłam. Chcę teraz pobyć chwilę sama z Sheilą, nie martwcie się, już wszystko okey ;)

Cat zaczęły płynąć łzy szczęścia jak jej przyjaciółka otworzyła oczy i uśmiechnęła się w jej stronę, wycierając jej łzy.

#Sheila#

Poczułam jak ktoś mocno potrząsa moim ramieniem, więc leniwie otworzyłam oczy i zobaczyłam Cat całą we łzach. Uśmiechnęłam się żeby ją pocieszyć i starłam jej łzy.

-Czemu płaczesz? - zapytałam dalej leżąc na podłodze. Sekundę po tym jak zadałam pytanie Cat bardzo mocno przytuliła się do mnie.

-Tak strasznie się o ciebie bałam - powiedziała chlipiąc nad moim uchem, a ja w uciszający sposób głaskałam ją co plecach. - I... i myślałam, że mnie zostawiłaś - wyszeptała wpadając w jeszcze większy płacz.

-Nie zostawiłabym ciebie - powiedziałam poważnie wstając, czego od razu pożałowałam.

Płuca okropnie mnie piekły, głowa bolała od płaczu, a ręka niezmiernie pulsowała. Popatrzyłam w stronę drzwi, nie było go już tam.

Podniosłam płaczącą Cat i złapałam ją w stylu panny młodej i położyłam na moim łóżku.

-Co się stało? - zapytała Cat patrząc na moją dłoń.

-Potknęłam się i uderzyłam głową w wannę przy okazji rozbijając lustro- powiedziałam, a Cat nagle zaczęła oglądać mi dłoń, w której były powbijane kawałki szkła.

Dziewczyna pospiesznie ruszyła do łazienki i wróciła z apteczką zajmując się moją dłonią. Nie było to najmilsze uczucie na świecie, ale dało się wytrzymać. W niektórych miejscach musiała zszyć mi skórę co było już gorszym uczuciem. Kiedy skończyła obwiązała mi dłoń bandażem.

-Nawet nie wiesz jak się bałam - powiedziała, a w jej oczach stanęły łzy. O nie. Nie będzie już przeze mnie płakać.

-Co ty na to, żeby zrobić sobie maseczki z jednorożcem? - zapytałam z uśmiechem, a Cat zaświeciły się oczy.

-Mówisz serio? - zapytała niedowierzając, no tak poprzedni raz jak chciała porobić sobie ze mną maseczki to od razu jej odmówiłam zasmucając trochę czerwonowłosą.

-Tak, leć po te maseczki póki się nie rozmyśle - powiedziałam ostrzegawczo i już jej nie było.

~~~~~~

-To było pyszne - powiedziałam komplementując cudowną kuchnie Cat. Specjalnie dla mnie zrobiła swoją popisową sałatkę grecką.

-Dziękuję - podziękowała Cat rumieniąc się.

-Vin chcę cię widzieć - powiedział Grayson, który właśnie wszedł do kuchni i od razu wyszedł.

Od razu się spięłam na jego słowa. Wystarczyło mi to, że widziałam się z nim rano, co prawda jest już wieczór, ale w dalszym ciągu nie chciałam się już dzisiaj z nim widzieć. Jeszcze w dodatku ta ręka. Ukradkiem popatrzyłam na moją rękę i westchnęłam cicho.

Dzisiaj Cat nauczyła mnie na manekinie jak zszywa się ranę i jak zdejmuje szwy, oraz jak powinno zadbać się o taką ranę.

Powiedziała również, że bardzo szybko się nauczyłam, z czego się ucieszyłam i powiedziała że nikt nie wie o tym, że straciłam przytomność i o dłoni za co byłam jej bardzo wdzięczna.

Stoję właśnie przed drzwiami biura Vin'a i rozpatruję jeszcze odwrót, no ale wcześniej czy później będę musiała się z nim spotkać, a sama też nie mam pewności czy nie rozgniewałabym go tym, że go olałam. Może by mnie zabił jakbym nie przyszła. Zrezygnowana zapukałam do drzwi wkładając zranioną dłoń do kieszeni bluzy i czekałam na słowa, które pozwolą mi wejść.

-Wejść - powiedział lodowato, a ja już miałam ochotę spierdolić stąd na drugą stronę świata.

Złapałam za klamkę i weszłam zamykając drzwi za sobą. Vin siedział przy biurku czytając jakieś papiery.

Miał MacBook'a Pro na wprost siebie i zaglądał do niego co chwilę sprawdzając czy wszystko mu się zgadzało, przynajmniej tak mi się wydawało. Na biurku stała jeszcze szklanka whiskey.

Popatrzył w miejsce gdzie stałam w celu zobaczenia kto przyszedł. Przeskanował mnie wzrokiem odkładając papiery na bok, a ja mocniej ścisnęłam dłoń w kieszeni. Wziął łyka trunku i wskazał na fotel. Wykonałam jego polecenie i usiadłam w tym miejscu.

-Napijesz się? - zapytał, a ja chyba za szybko pokręciłam głową na nie. Trudno kurwa, chcę jak najszybciej wyjść z tego pokoju.

Sięgnął do szafki i wyciągnął jakieś pudełko i mi je podał. Serce podeszło mi do gardła jak pomyślałam co mogło być w środku. Vin intensywnie patrzył na moje poczynania, jak na razie to patrzyłam tępo na pudełko zastanawiając się co tam może być. Bomba? Pistolet?

-Otwórz - powiedział Vin swoim tonem, którego nie można było zlekceważyć. Wytarłam rękę o spodnie i lewą ręką zdjęłam wieczko i czekałam, aż coś wybuchnie, ale nic się nie stało. Zajrzałam do środka pudełka, a moje oczy zrobiły się jak spodki, nie wierzę.

W pudełku był najnowszy IPhone 11 Pro Max, wzięłam go delikatnie do rąk i obejrzałam go ze wszystkich stron, był koloru ciemnego zielonego.

-Jest dla ciebie - powiedział, a ja popatrzyłam na niego jak na wariata, który już całkowicie postradał zmysły.

-Nie mogę tego przyjąć - powiedziałam z powagą i dałam włożyłam go z powrotem do pudełka oddając właścicielowi.

-Nie podoba ci się? - zapytał.

-Jest bardzo ładny, ale też za drogi, a ja nie potrzebuję telefonu - powiedziałam szczerze, przyglądając się jego reakcji. Cicho westchnął i powiedział:

-Posłuchaj mnie, wcale nie był drogi, a ja potrzebuję mieć z tobą kontakt, rozumiesz? - wytłumaczył mi dobitnie, a ja jedyne co chciałam to wyjść z tego pokoju, więc pokiwałam głową - Także proszę, skoro ci się podoba to dobrze - powiedział i podał mi telefon, mój pierwszy w życiu telefon i to w dodatku taki ładny.

Nie wiem skąd ten nagły przypływ pewności siebie, ale wstałam i podeszłam do niego przytulając się do niego. Dopiero po chwili zrozumiałam co zrobiłam, ale jestem kurwa głupia.

Speszona szybko się od niego oderwałam i jeszcze szybciej ruszyłam w stronę drzwi, mówiąc jeszcze cicho "Dziękuję" nie patrząc w jego stronę.

Tylko ja mogłam coś takiego zrobić.

Don't LieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz