Rozdział 12

7.3K 173 4
                                    

Miałam się nie zatrzymywać.

Stanął przede mną najwyższy jak do tej pory mężczyzna i w dodatku w płaszczu. Obróciłam się na pięcie i już chciałam uciec (o ile to w ogóle możliwe z mało sprawną nogą), ale zobaczyłam, że za mną stoi 4 muskularnych facetów.

To są chyba jakieś kurwa kpiny, w jaki sposób mam uciec przed 5 facetami, w dodatku z chorą nogą i ręką.

-5 na jednego? - zapytałam i zaśmiałam się pod nosem bez jakiegokolwiek entuzjazmu.

Kiedy nie usłyszałam odpowiedzi przełknęłam ślinę i ponownie przyjrzałam się mężczyznom.

Pomimo mojej beznadziejnej sytuacji w ciągu dalszym nie chciałam poddać się bez walki. Rozejrzałam się w okół szukając jakiegoś miejsca ucieczki.

Jedynym możliwym wyjściem było zeskoczyć z altanki, która wcale nie była niska. Ja pierdole! Jak ja się nie zabiję to będzie zajebiście.

4 mężczyzn stojących w rządku ruszyła w moją stronę, a ja ruszyłam jak najszybciej w stronę stromego spadu i nawet się nie zorientowałam kiedy już leciałam w dół. Spadłam na tą zdrową nogę, ale ku mojemu ogromnemu szczęściu rozszarpałam sobie łydkę o jakieś szkło, czy chuj wie co.

Krzyknęłam w myślach i padłam łapiąc się za łydkę, ja pierdole! Czułam jak ciecz rozlewa się pode mną. Popatrzyłam na miejsce rozcięcia i byłam w stanie powiedzieć, że prawie widać mi kość.

Poczułam jak pot zaczyna pojawiać się na czole, ale wiedziałam że nie mogę tu zostać. Miałam mroczki przed oczami, nie nie mogę teraz odlecieć, pomimo że bardzo chciałam.

Rozejrzałam się w okół za miejscem ucieczki, ale nic nie było wystarczająco bezpieczne, albo blisko gdzie mogłabym się schować. Usłyszałam szelest z góry, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że miałam bardzo mało czasu. Ostatnią kryjówką jaką mogłam wymyślić to była kanciapa ogrodnika, która znajdowała się ode mnie zaledwie 3 metry.

Zaczęłam się do niej czołgać za pomocą rąk, co trochę bardzo bolało moją zszytą rękę i czułam jak rana zaczęła mi się z powrotem otwierać.
Muszę się doczołgać do tej kanciapy.

Już został tylko metr, a dźwięki zaczęły się coraz bardziej zbliżać. Zostało tak mało.

Zadowolona dotarciem pod mały domek, czekała mnie jeszcze tylko jedna rzecz do zrobienia. Otworzenie drzwi.

Złapałam się za ścianę konstrukcji i na kulejącej nodze starałam się podnieść, co spowodowało kolejną falę bólu.

-Spokojnie jeszcze raz - mówiłam sobie w myślach i za trzecim razem udało mi się otworzyć drzwiczki i wpadłam do środka z wielkim łupnięciem, mam nadzieję, że nie usłyszeli.

Zamknęłam drzwi krwawiącą nogą i zaczęłam się czołgać w stronę półek ze sprzętem ogrodniczym. Kiedy już doczołgałam się pod jakąś półkę, nie widziałam już nic. Przegrałam?

#NIEZNAJOMY#

Wszyscy zaczęli panikować jak zobaczyli, że dziewczyna spadła z altany. Wszyscy poza nim. On wiedział, że nic jej nie jest.

Dlatego potrzebował jej w swoim gronie i musiał się dowiedzieć kto ją nasłał. Reszta mężczyzn pobiegła okrężną drogą, żeby złapać dziewczynę, a on stanął w miejscu z którego ona skoczyła.

Zobaczył ją jak wpadła do jakiejś komórki zamykając za sobą drzwi.

I już wiedział gdzie znajdzie dziewczynę.

Don't LieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz