Rozdział 65

5.1K 123 12
                                    

Dalej w otępieniu patrzyłam na plan budynku. Vin jest miliarderem. MILIARDEREM. Pierdolonym miliarderem i jeszcze ma jeszcze więcej kasy, bo zadaje się w świecie mafiowskim. Dobra ogarnij się Sheila, weź się do roboty.

Odpaliłam tableta graficznego i czekałam aż się załączy. Przeskanowałam rozmieszczenie pomieszczeni i ich wnętrze, powoli wymyślając jak mogłoby ono wyglądać.

Czytałam uważnie wskazówki jak ma wyglądać łazienka, sypialnia. Jak ma wyglądać hol, restauracja, recepcja, basen, siłownia, windy, spa i wiele innych pomieszczeń.

Złapałam za specjalny ołówek i zaczęłam powoli rozmieszczać dane rzeczy. Wybrałam już kolor ścian i wykładzin kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.

-Proszę - powiedziałam i wyłączyłam tableta. Do pomieszczenia wszedł zadowolony pan prezes. Zamknął za sobą drzwi i zaczął do mnie podchodzić.

-Czemu pani przyjechała wcześniej? - zapytał kiedy obszedł biurko, a ja wstałam z fotela i popatrzyłam w jego oczy.

-Pomyślałam, że będę miała dużo pracy i wcale się nie myliłam. Czemu mi nie powiedziałeś, że jesteś prezesem Hiltona? - zapytałam, a jego formalny wyraz wzbudził we mnie gęsią skórkę, ale i podniecenie.

-Od kiedy jesteśmy na "ty", pani Smith? - zapytał po chwili męskim grubym głosem.

-Przepraszam, panie prezesie - powiedziałam i uśmiechnęłam się nieśmiale, a widziałam, że ledwo powstrzymywał śmiech.

-Mam coś dla pani - powiedział i wyciągnął z idealnie skrojonego garnituru, nowego Iphona 11 Pro.

Moje oczy zaświeciły się widząc taki sam sprzęt jaki miałam przed wypadkiem. Popatrzyłam z powrotem na Vin'a, który uśmiechnął się jak zobaczył moją reakcje.

-Dziękuję - powiedziałam i nie ważne, że byliśmy w pracy mocno go przytuliłam. Kiedy oderwałam się od niego na moje usta wpłynął ogromny uśmiech. - Dziękuję jeszcze raz - powtórzyłam.

-Drobiazg - powiedział i dodał po chwili. - Proszę przynieść do mojego biura kawę - wrócił do formalnego tonu, na który się zaśmiałam.

-Oczywiście - powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi, lecz na moich pośladkach wylądowała dłoń Vin'a. - Panie Adamie, jak panu nie wstyd - powiedziałam udając zdziwioną i strzepnęłam dłoń mężczyzny, na co w odpowiedzi dostałam melodyjny śmiech, który tak bardzo kocham.

-Panienko Smith, bar jest na 15 piętrze - poinstruował mnie prezes wchodząc do swojego biura przy okazji puszczając mi oczko, a ja lekko się uśmiechnęłam i zarumieniłam. Kiedy przechodziłam obok sekretarki, która miała kruczoczarne włosy popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się.

-Nie licz na nic więcej od prezesa, jest nie do zdarcia - powiedziała lekko uśmiechnięta. - Tak w ogóle to Emma jestem - powiedziała i wyciągnęła w moją stronę dłoń, którą przyjęłam z uśmiechem.

-Cheryl. Spokojnie nie lecę na niego, ale trzeba przyznać, że jest przystojny - powiedział z lekkim uśmiechem, na co Emma się zaśmiała.

Zawołałam windę, która po chwili się otworzyła i nacisnęłam przycisk z numerem 15. Po paru sekundach wysiadłam na odpowiednim piętrze i ruszyłam do baru.

-Dzień dobry, poproszę jedno latte i czarną kawę - powiedziałam uśmiechnięta do chłopaka za ladą. Miał plakietkę z napisem "John".

-Za 3 minuty będzie pani zamówienie - powiedział, a ja podziękowałam i ruszyłam w stronę okna. Tutaj też był piękny widok, ale nie taki cudowny jak na 40 piętrze.

Don't LieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz