Przetarłam zaspane oczy i rozejrzałam się. Znowu ten sam pokój, znowu sama.
Już minął tydzień odkąd jestem w Amsterdamie i mam pierwszy wolny dzień, ale oczywiście obudziłam się o 3. Dzisiaj śniło mi się jak Will i Ethan zmówili się i zaczęli mnie prać przez to co zrobiłam Cat.
Cholernie chciałam pozwolić łzom spłynąć, ale nie mogłam tego zrobić, bo bym nie przestała do południa.
Nalałam lodowatej wody do wanny i zanurzyłam się cała. Leżałam w wannie odprężając się. Widziałam i czułam, że schudłam, bo spodnie zaczęły ze mnie spadać. Spowodowane jest to tym, że albo nie mam czasu, chęci albo siły na jedzenie.
Wyszłam z wanny dopiero po paru godzinach, owinęłam się ręcznikiem, a kiedy weszłam do salonu słońce było na niebie. Ubrałam się w moją ulubioną bluzę z LV i normalne czarne rurki. Nałożyłam delikatny makijaż i wyszłam z mieszkania znowu bez śniadania, może zjem coś na mieście?
Wyszłam z wieżowca, założyłam okulary i skierowałam się w stronę metra. Kupiłam sobie bilet i pojechałam do centrum.
Czerpałam pełnymi garściami z pięknej pogody przechadzając się uliczkami. Stanęłam w kolejce do muzeum Madame Tussauds, podobno są tam zajebiście odwzorowane figury woskowe i jest tam między innymi Justin Bieber, którego uwielbiam i chciałabym kiedyś pójść na jego koncert. Może kiedyś się dorobię.
W muzeum byłam 3 godziny i jak najbardziej jestem w stanie polecić wam to muzeum. Przeszłam koło znanej "czerwonej uliczki", gdzie panie usługiwały panom. Chyba każdy słyszał o tym miejscu. Chodziłam wzdłuż jakiejś nieznanej ulicy, gdy zaczepił mnie pewien chłopak.
-To dla pięknej pani - powiedział i dał mi blanta, a ja się uśmiechnęłam i wzięłam od niego jointa.
Może sobie zapalę? Nigdy tego nie próbowałam, tak samo jak alkoholu. Pierwszy mój raz z alkoholem był tydzień temu, czy żałuję? Raczej nie, wszystko jest w końcu dla ludzi, ale czy bym się znowu upiła, nie sądzę.
Włożyłam jointa między usta, a chłopak jak gentleman zapalił go, a ja pierwszy raz się zaciągnęłam trochę mnie przyćmiło, ale nie dałam po sobie znać.
Podziękowałam chłopakowi i ruszyłam w dalszą drogę. Szłam powoli podziwiając piękno tego miejsca i popalałam sobie marihuanę.
Moje odczucia nie były jakieś spektakularne, poza tym że widziałam parę nienormalnych rzeczy jak osła, który chodził w dwóch kawałkach i przelatującego nad moją głową jednorożco-pegaza. Tak raczej nie działa marihuana. Coś więcej musiało być w tym blancie.
Stanęłam koło głównej stacji metra i oparłam się o barierkę. Patrzyłam w dal. Wyciągnęłam jeszcze jednego i zapaliłam go tym razem moją zapalniczką, którą kupiłam z 10 minut temu.
Zaciągnęłam się trucizną i poczułam jak dym zaczął rozprzestrzeniać się w moich płucach i ćmić mój mózg. O kurwa, to jest mocniejsze. Usiadłam sobie na ławce i oparłam się o nią.
Ale ten skurwiel jest mocny, zaśmiałam się i zaciągnęłam. Przede mną woda zaczęła się formować w różne kształty, niestety w kształty ludzi.
Najpierw był uśmiechający się Dylan, potem roześmiany Andy, wystraszony Grayson, wściekły Ethan, rozdrażniony Will, wystraszona Cat i mój ukochany Vin, którego tak bardzo chciałam pocałować, usłyszeć, cokolwiek.
Wstałam gwałtownie z ławki i ruszyłam w drogę powrotną.
Wsiadłam do metra i pojechałam do domu. Nic sobie nie kupiłam do jedzenia, więc czekały mnie zakupy, jej!
Po 30 minutach moja faza się skończyła, a ja brałam koszyk i wkładałam do niego produkty.
Dzisiaj przez cały dzień pracuje Kara, więc zrobie jej na kolację moje popisowe naleśniki. Poczułam ogromny smutek, bo pamiętam jak obiecałam Andy'emu i Dylan'owi moje naleśniki, ale już chyba nie jestem w stanie dotrzymać im tej obietnicy.
Westchnęłam i kontynuowałam dalsze zakupy. Kupiłam czystą, ale specjalnie dla Kary, nie dla mnie. Podeszłam do kasy samoobsługowej i zapłaciłam.
Wyszłam ze sklepu z dwiema siatami i ruszyłam do mieszkania. Kiedy weszłam do halu, podreptałam zadowolona do kuzynki.
-Zapraszam ciebie do mnie po pracy. Zrobimy sobie taką mini imprezkę - powiedziałam uśmiechnięta. Zegar wskazywał 10 wieczorem, kurwa co ja tak długo robiłam na mieście?
-Oj z chęcią do ciebie przyjdę - powiedziała uśmiechnięta, a ja ruszyłam do windy i wjechałam na 10 piętro.
Otworzyłam drzwi i zaniosłam zakupy do kuchni. Umyłam ręce i zabrałam się za szykowanie naleśników.
Idealnie z ostatnią porcją naleśników zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybko podeszłam do drzwi i otworzyłam je na oścież.
-Zapraszam - powiedziałam i zaprosiłam dziewczynę do środka.
Miałam zbyt dobry humor, więc to co mówią o narkotykach, to prawda. Okropne świństwo, ale przynajmniej działa.
-Zrobiłam nam naleśniki - powiedziałam i postawiłam przed nią górę naleśników, na co jęknęła.
-Jestem głodna jak wilk - powiedziała i zaczęła pałaszować moje naleśniki. - To jest kurwa pyszne - powiedziała i oblizała swoje usta z syropu klonowego.
-Dziękuję - powiedziałam i też zaczęłam jeść. Faktycznie, wyszły mi zajebiste naleśniki.
-Zobacz co ja mam dla nas - powiedziała i wyciągnęła 6 jointów, oho to nie wróżyło niczemu dobremu.
-Nie wiem czy to dobry pomysł, wypaliłam dzisiaj już 2 - powiedziałam.
-Ooo, nie znałam ciebie od tej strony - powiedziała uśmiechając się chytrze.
-Przestań, pierwszy raz zapaliłam - powiedziałam i zabrałam talerze.
-Nic nie szkodzi, te na pewno ci nie zaszkodzą, bo są czyściutkie - powiedziała i wyciągnęła zapalniczkę włożyła do ust marihuanę i odpaliła ją. Zaciągnęła się i uśmiechnęła. - Bierz - powiedziała, a ja uległam jej i wzięłam. Włożyłam go między usta i zacisnęłam zębami.
Wiecie o tym, że około 70% ludzi trzyma papierosy lub jointy tylko ustami? A pozostałe 30% zębami. Sheila bawi i uczy, hahahha.
Zaciągnęłam się i pierwszy raz poczułam tak gigantyczny odlot i teraz miałam pewność, że to sama maryśka.
Uśmiechnęłam się do Karoliny, która miała bardzo ogromny uśmiech. Sprawdziłam godzinę i było grubo po 12, a my się świetnie bawiłyśmy.
Tańczyłyśmy i po prostu cieszyłyśmy się głupotami, nie przejmowałam się niczym, tak jakby jutra miało nie być. Darłyśmy się na cały głos śpiewając polskie piosenki i popalałyśmy. Było cudownie.
-Ej, wiesz co to iguana? - zapytała, a ja pokręciłam głową na boki. Dziewczyna przejechała językiem po spierzchniętych ustach i pociągnęła porządnego bucha.
Nagle poczułam usta brunetki na sobie, która zaczęła wdmuchiwać mi marihuanę w usta.
Pociągnęłam całą zawartość dymu i poczułam inną galaktykę. Po chwili znowu nasze usta złączyły się tylko że na dłużej, bardziej namiętnie i z językiem. Żadna z nas nie chciała przegrać. Bardzo cieszyłam się jak to właśnie ja wygrałam.
Czy to było złe, że mi się podobało?
Maraton 4/5
CZYTASZ
Don't Lie
RomanceOna zna się na kłamstwie perfekcyjnie. Ona jest kobietą z piekła. On nienawidzi kłamstw. On jest mężczyzną z piekła.