Rozdział 57

5.8K 137 29
                                    

Kiedy dopłynęliśmy do brzegu, już nie miałam na sobie pianki tak samo jak Vin. Usłyszeliśmy gwizd z łódki obok, okazało się że to był ten sam chłopak co wczoraj. Uśmiechnął się w moją stronę i puścił oczko.

Odwróciłam wzrok od chłopaka i popatrzyłam ukradkiem na Vin'a, który gotował się ze złości. Diego coś krzyknął do chłopaka po Seszelsku i machnął ręką. Wyskoczyłam z łódki i pobiegłam do Vin'a, który już szedł żeby obić tego chłopaka, ale skutecznie go zatrzymałam pocałunkiem.

-Teraz już wiesz jak czułam się z tą czarnowłosą wiedźmą - powiedziałam uśmiechnięta i pociągnęłam go z powrotem do naszej łódki, nie chciałam zostawiać Diego samego z tymi rzeczami.

Dałam Vin'owi jego butle tlenową ze sprzętem i piankę. Ja zrobiłam to samo tylko, że z moim sprzętem, a Diego wziął resztę rzecz.

-Dziękujemy i do zobaczenia po jutrze - powiedziałam i pożegnałam się z Diego. Zeskoczyłam z platformy na piasek i podeszłam do mojego zazdrośnika, który prawdę mówiąc był zajebiście wkurwiony.

-Chodź - złapałam go za rękę i ruszyliśmy do restauracji, żeby zjeść obiad. 

Zajęłam nasze stałe miejsce i popatrzyłam na morze. Może zapiszę się jeszcze na kitesurfing? Z zamyśleń wyrwał mnie Vin, który usiadł i zaczął jeść, nie odzywając się. Oho, czyli wkurwienie jeszcze mu nie minęło.

Po 10 minutach wróciłam do stolika, a tam znowu siedziała czarnowłosa, a we mnie zaczęło się gotować. Tym razem podeszłam do stolika i uśmiechnęłam się w jej kierunku, a mój wzrok mówił "Wypierdalaj stąd szmato", a ona jedynie uśmiechnęła się w moją stronę i wyciągnęła rękę.

-Jestem Jessica - powiedziała, a ja uścisnęłam jej rękę. Imię warte suki pomyślałam, ale w ciągu dalszym uśmiechałam się.

-Sheila - odpowiedziałam.

-Dobra czas na mnie, do zobaczenia Vin - powiedziała wstając i pocałowała siarczyście Vin'a w policzek. 

No nie ty głupia pizdo, zaraz wyszarpię cie za te kudły i wkręcę w silnik motorówki. I sobie poszła, nawet się ze mną kurwa nie pożegnała.

Usiadłam na miejscu gdzie wcześniej siedziała ona i zaczęłam jeść. Starałam się uspokoić, ale nie bardzo mi to wychodziło, jeszcze była tak skąpo ubrana jak panna lekkich obyczajów. Między nami panowała napięta atmosfera i każdy był zamyślony.

-Idziemy? - zapytałam, kiedy widziałam że już skończył. Ja sobie przemyślałam wszystko i postanowiłam nie psuć sobie humoru tą lampucerą.

Wstałam od stołu i dosunęłam krzesło, Vin zrobił to samo. Przeszliśmy przez restaurację i ruszyliśmy do samochodziku. Podróż minęła nam spokojnie, gdyby nie to że Vin się jeszcze nie odezwał.

-Wszystko okey? - zapytałam po tym jak zapłaciłam kierowcy za przejazd. W odpowiedzi usłyszałam tylko szelest liści palmy nad głową. - Vin? - złapałam go za ramię, ale wyrwał mi się. Poszedł na górę zostawiając mnie w osłupieniu, co ja złego zrobiłam? Po chwili usłyszałam jak zbiegł na dół, więc spróbowałam jeszcze raz do niego podejść, ale tym razem łagodniej.

-Vin, proszę porozmawiaj ze mną - poprosiłam, ale on jedynie ominął mnie i szturchnął barkiem przez co prawie się wywaliłam. 

Popatrzyłam niedowierzając na niego, a on tylko otworzył główne drzwi i trzasnął nimi zostawiając mnie samą. Kurwa co to było?

Nie wiedziałam co zrobiłam źle, ale poczułam się podle. Chciałam mu zrobić przyjemność tym nurkowaniem, a może zjebałam?

Wyszłam na balkon i wzięłam duży wdech. Wróciłam do domu i przebrałam się. Założyłam to samo białe bikini i poszłam na plażę, wzięłam jeszcze ze sobą tylko ręcznik. Powolnym krokiem posuwałam nogami o piasek. Była 3, więc słońce będzie teraz najmocniej grzać. Rozłożyłam się na ręczniku i zdjęłam okulary żeby przypadkiem nie odcisnęły się na mojej twarzy.

Leżałam sobie wygrzewając się i zaczęłam myśleć. Dzisiaj jest ostatni dzień sierpnia, a ja nawet nie wiem kiedy te 2 miesiące minęły. Przewróciłam się na brzuch i wystawiłam mój tyłek w stronę słońca. Słońce było coraz niżej, więc też zaczęło się schładzać. Otrzepałam się z piasku i weszłam do wody, chcąc wykorzystać jeszcze odrobinę słońca tego dnia.

Po pływałam może ze 20 minut aż słońce całkowicie się schowało za horyzontem. Wyszłam z wody i owinęłam się ręcznikiem. Zerwał się silniejszy wiatr, który spowodował gęsią skórkę na moim ciele.

Otrzepałam stopy i weszłam do domu, Vin'a jeszcze nie było, a ja zaczęłam się martwić. Jest już po 8, a on wyszedł przed 3. Wzięłam szybki prysznic zmywając z moich włosów sól morską. Wysuszyłam je i ubrałam na siebie krótkie spodenki, sandałki i koszulkę z długim rękawem, bo było już chłodno.

Wróciłam na taras i rozejrzałam się po plaży szukając Vin'a, ale go tam nie było. Kurwa mać, gdzie on jest?! Wyszłam przed dom i już chciałam ruszyć niewiadomo gdzie, ale podjechał samochodzik, a w nim siedział Vin. Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się w ramiona.

-Przepraszam maleńka - powiedział i gładził mnie po plecach. Oderwał mnie od siebie i wysiadł z pojazdu.

-To ja przepraszam, nie wiedziałam, że nurkowanie ci się nie spodoba. Myślałam, że się ucieszysz - dodałam od razu.

-Nurkowanie było cudowne, bardzo mi się podobało. Dziękuję za wspaniały prezent - powiedział całując mnie w nos. - Po prostu Jessica pokrzyżowała mi plany - dodał, a ja zacisnęłam dłonie w pięści.

-Ale nie masz się już czym złościć, odesłałem ją z kwitkiem do domu - wyjaśnił po tym jak zobaczył moją minę, a ja odruchowo się uśmiechnęłam. Ta pizda już nam nie będzie zepsuć wyjazdu. - A teraz chcę ciebie zabrać na kolację - powiedział lekko zdenerwowany.

-Mogę tak iść? - zapytałam pokazując na swój ubiór.

-Wyglądasz pięknie - dodał i złączył nasze usta. Wsiedliśmy do samochodziku, a ja czułam że coś jest nie tak, bo Vin był bardzo spięty.

-Ej, na pewno wszystko w porządku? - dopytałam łapiąc go za trzęsącą się rękę, kurwa nigdy tak nie miał.

-Tak - odpowiedział szybko nie patrząc mi w oczy, czyli kłamał. Postanowiłam już go nie męczyć, jak będzie chciał to sam mi to powie. Jechaliśmy dłużej niż zazwyczaj i zatrzymaliśmy się na końcu uliczki.

Vin złapał mnie za rękę i zaczął kierować w nieznanym mi miejsce.

-A teraz zamknij oczy maleńka - powiedział szeptem, a po moim karku przeszedł dreszcz. Zamknęłam oczy, a on wziął mnie w stylu panny młodej i niósł mnie w nieznanym kierunku. Kiedy postawił mnie na piasku i kazał otworzyć oczy, zaniemówiłam.

Przede mną stał stolik przy zdobiony płatkami róż i świeczkami, a wzdłuż brzegu były powbijane pochodnie, które się paliły i kołysały na wietrze. Oczywiście byliśmy wokół palm, które były ozdobione białymi światełkami.

Zatkałam usta z zaskoczenia i obróciłam się w stronę Vin'a, żeby powiedzieć mu że to co zrobił jest przecudowne, ale to co zobaczyłam odebrało mi mowę i logiczne myślenie.

Klęczący na jednym kolanie Vin z trzęsącymi się dłońmi trzymał pudełeczko z pierścionkiem.

-Wiem, że na pewno to nie będzie to co chciałabyś usłyszeć w takim momencie, ale przynajmniej będzie ogrinalnie - powiedział i zaśmiał się nerwowo. -Jesteś kobietą, którą znam bardzo krótko, ale w tym krótkim czasie nauczyłaś mnie kochać. Przy tobie czuję się sobą i czuję się kochany. Ty mnie nauczyłaś tego pięknego uczucia jakim jest czuć do osoby coś więcej niż tylko chłód. Zawsze byłaś taka inna, nigdy nie płakałaś, umiałaś skrywać wszystko w sobie tylko po to, żeby inni czuli się dobrze. Masz złote serce, które tak kurewsko kocham. Znamy się 2 miesiące, a widzisz do czego doprowadziłaś, klęczę przed tobą prosząc, żebyś już nigdy nie uciekała przede mną i była przy moim boku dopóki nie umrzemy. Dlatego Sheilo Cheryl Richardson, czy zrobisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną - skończył swój monolog, a ja miałam oczy jak spodki.

Vin z wyczekiwaniem czekał na moją odpowiedź, która była oczywista.

-Wyjdę za ciebie, Vincent'cie John'ie Brown - powiedziałam z ogromnym uśmiechem i uklęknęłam obok niego. Białowłosy złapał moją dłoń i włożył na moją lewą rękę i włożył na serdeczny palec piękny pierścionek. Wbiłam się w usta mojego narzeczonego i zapiszczałam ze szczęścia.

-Kocham Cię - powiedział Vin, a ja uśmiechnęłam się.

-Ja ciebie też.

Don't LieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz