Rozdział 38

6.5K 161 9
                                    

Siedzę na łóżku i mam opartą głowę o kolana, nie mogę usnąć po tym co powiedział mi Vin. Po prostu to jest nadto.

Chłodny wiatr z otwartego balkonu uderzał mnie powiewając moimi włosami na wietrze. Mam zamknięte oczy i wsłuchuję się w szum liści, który jest na dworze.

Starałam się wymyślić jakiś dobry plan, który go przekona, ale na pewno mi nie uwierzy. Jestem załamana, nie chcę wracać do tego wszystkiego, wystarczy mi to że nawiedzają mnie w nocy. Po co to w ogóle wiedzieć Vin'owi?

Przecież nic z tym nie zrobi tylko uzna mnie za wariatkę i wypierdoli mnie z domu, albo wyśmieje. Jestem po prostu pod ścianą i nie wiem co zrobić.

Otworzyłam oczy i znowu go tam zobaczyłam, uśmiechający się ojciec gapił się na mnie opierając się o framugę garderoby.

-Co ja z tobą mam, księżniczko - powiedział podchodząc do mojego łóżka chwiejnym krokiem, szybko wstałam i zeskoczyłam po drugiej stronie, a jego śmiech rozległ się po całym pomieszczeniu.

-Nigdy przede mną nie uciekniesz - powiedział, a ja poczułam przeszywający ból w nadgarstku.

Popatrzyłam na niego i zobaczyłam krew, dużo krwi. Złapał mnie za tą samą rękę i położył na łóżku, łapiąc mnie mocno za pierś i wyszeptał:

-Nigdy nie uciekniesz - i zdjął moje spodnie.

Otworzyłam i rozejrzałam się dookoła, cały czas miałam podwinięte nogi, a jak je wyprostowałam poczułam charakterystyczne mrowienie. Czy te koszmary mnie kiedykolwiek opuszczą?

Rozdygotana wstałam i wzięłam prysznic. Po umyciu się i wysuszeniu włosów, zrobiłam makijaż który maskował moje wory pod oczami i zeszłam na dół, weszłam do biblioteki i rozejrzałam się. Mam!

Nie wiedziałam, że znajdę tutaj mojego ulubionego twórcę. Harlan Coben, mistrz nad mistrzami w pisaniu trillerów.

Czytanie trillerów pomagało mi zapomnieć o przykrych zdarzeniach z danego dnia i czytałam o ludziach, którzy mieli gorzej, w sumie to ktoś mógłby napisać książkę, na mój temat.

Usiadłam w wygodnym fotelu i otworzyłam książkę na pierwszej stronie i zaczęłam zaczytywać się w jej treści oraz zapoznawać z jej obsadą.

-O tutaj jesteś - usłyszałam za sobą, więc spojrzałam na której stronie jestem i odłożyłam na miejsce książkę.

-Cześć Cat - powiedziałam przyjaźnie, a dziewczyna odpowiedziała mi tym samym.

Była ubrana w różową sukienkę trochę przed kolano i z uroczą torebką tego samego koloru. Ja wyglądałam całkowicie inaczej dusza czarna bluza i czarne rurki.

-A ty się gdzieś wybierasz? - zapytałam zaciekawiona.

-Nie ja, a my. Chodź muszę pojechać do centrum handlowego, bo dawno nie byłam i nigdy z tobą! Trzeba to zmienić - powiedziała podekscytowana i pociągnęła mnie w stronę drzwi do garażu.

-A gdzie reszta? - zapytałam.

-Dzisiaj załatwiają dużo rzeczy na mieście, czym chcesz jechać? - zapytała Cat stojąc koło szafeczki z kluczykami.

-A czym mogę? - zapytałam.

-Możesz jeździć wszystkim, głuptasie - dodała uśmiechając się. Dzisiaj był zimny i deszczowy dzień, więc wybrałam Jeep Grand Cherokee. Piękna bestia.

Wsiadłyśmy do samochodu i ruszyłyśmy w stronę galerii. Śpiewałyśmy do różnych piosenek drąc się na całe gardło. Cat ma przepiękny głos, byłabym w stanie postawić na nią milion dolarów, jakby występowała w Mam Talent.

Po 40 minutach wjechałyśmy na parking podziemny, a ja wypatrywałam jakiegoś wolnego miejsca. Po paru rundkach wokół całego parkingu znalazłam wolne miejsce. Czy ludzie w ogóle nie pracują?

Zamknęłam auto z pilota i ruszyłyśmy razem do galerii. Pierwszym sklepem do jakiego weszłyśmy był LV Ariana jest miłośniczką zakupów, a ja wręcz przeciwnie. Ona z każdego sklepu wychodziła z conajmniej jedną torbą, więc zakupy skończyłyśmy o 4 po południu. Nie wiem w jaki sposób ją nie męczą takie zakupy.

Kiedy wreszcie udało mi się zapakować wszystkie torby Cat do bagażnika, przyjrzałam się jednemu samochodowi Hennessey Venom GT, jedno z najlepszych sportowych samochodów na świecie.

-Zajedziemy na coś do jedzenia? - zapytała uśmiechnięta dziewczyna zapinając pas bezpieczeństwa.

-Pewnie, też umieram z głodu - ale nie wiedziałam, że za chwilę będę umierała ze strachu.

Wyjechałyśmy na drogę szybkiego ruchu, a samochód z parkingu podziemnego jechało za nami bezpośrednio niebezpiecznie przyspieszając, kurwa wiedziałam.

Dodałam gaz do dechy i przyjrzałam się blachom, ktoś z Nowego Yorku. O kurwa mać.

Cała pobladłam, przecież to Gonzalez.

Jak ja się cieszę, że wybrałam to auto. Cat popatrzyła na mnie niezrozumiale, nie rozumiejąc co się tak na prawdę działo.

-Sheila, co się dzieje? - zapytała zdenerwowana dziewczyna wywiercając we mnie dziurę.

-Mamy ogon - odpowiedziałam, jeszcze bardziej przyspieszając.

-A możesz po ludzku, a nie tak jak chłopaki? - zapytała denerwując się jeszcze bardziej.

-Śledzą nas - powiedziałam zwinnie omijając auta, nie spuszczając nogi z gazu.

-Co?! - krzyknęła i odwróciła się, a jak zobaczyła pędzące auto za nami, miała pewność że mówiłam racje.

Po jej policzkach zaczęły płynąć gorzkie łzy, a z jej ust wydobył się szloch.

-Ari, wiem że nie znajdujemy się w najlepszej sytuacji, ale proszę cię nie płacz - poprosiłam spoglądając na chwilę w stronę dziewczyny zcierając jej łzy uśmiechając się przyjaźnie w jej stronę.

Dziewczyna głośniej zaczęła płakać jak popatrzyła w lusterko, za nami były już 2 Vany i Hennessey. Nie było dobrze.

Skręciłam gwałtownie w uliczkę starając się nie stracić przyczepności, na szczęście udało mi się złapać równowagę z dobrą trakcją tego samochodu.

Jechałyśmy szybko, ale nie wystarczająco, bo chwilę później poczułam mocarne uderzenie w tył auta, starałam się utrzymać auto na drodze, ale przy drugim uderzeniu to było nie możliwe. Ostatnie co pamiętam to krzyk Cat i ciemność.

Don't LieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz