Rozdział 35

6.4K 161 16
                                    

Pod wodą i na powierzchnię, pod wodę i na powierzchnię. I tak do rana, byłam cała przemoczona, zestresowana, obolała, a z rąk płynęła mi cały czas krew, z różnych miejsc.

-Stary, ona kurwa nic nie wie - powiedział ten drugi, który już siedział, bo po 2 godzinach jak słyszał tą samą odpowiedź "Nie wiem" znużyło go.

A ja czekałam tylko aż ten jeden podejdzie do tego, który był dalej żebym mogła przeciąć sznury, którymi jestem przywiązana. Mam ze sobą ten scyzoryk, którym chciałam się zabić, istna głupota może mnie uratować.

-Chodź na chwilę - dodał drugi i wyszedł z młyna, to moja szansa.

Zaczęłam ciąć sznury, a gdy popuściły miałam twarde lodowanie na sianie, które miało zamortyzować mój upadek, gówno prawda.

Cała obolała stanęłam na nogach, które miałam jak z waty. Uwierzcie jakbyście byli przywiązani pół nocy do młyna też nie bylibyście gotowi biec w maratonie.

Odblokowałam gloka i stanęłam obok drzwi. Po chwili weszli do środka i z zaskoczeniem spojrzeli na mnie trzymającą broń celującą w nich.

Najpierw strzeliłam w prawe nadgarstki, żeby nie mogli wyciągnąć broni, jak zaczęli uciekać w kolano, a na sam koniec dostali jeszcze po kulce w lewe ramię, żeby nie mogli uderzyć. Takie wyliczanki gangsterów, haha, wiem nie śmieszne. Otworzyłam Van'a i wrzuciłam tam tych idiotów.

-No to teraz ja pobawię się w pytania, tylko że u mnie za brak odpowiedzi lub kłamstwo jest kulka, rozumiecie? - zapytałam.

-Mówiłem, żeby od razy ją odjebać - szepnął pierwszy do drugiego, a ja strzeliłam w jego udo na co zawył z bólu.

-Następnym razem odstrzelę ci jaja, rozumiesz? - zapytałam, a on pokiwał głową.

-Kto kazał wam mnie uprowadzić? - zapytałam.

-Gonzalez - odpowiedzieli churem, znowu ten Gonzalez.

-Gdzie on teraz jest? - zapytałam.

Odpowiedziała mi cisza, pierwszemu strzeliłam w drugie udo blisko chuja, a drugiemu w udo.

-Masz kulkę bardzo blisko kutasa, radzę odpowiadać - powiedziałam lodowatym głosem.

-Jest w Nowym Yorku - powiedział drugi, a pierwszy mu przytaknął.

-Co wy wiecie o akcji kruk? - zapytałam.

-My na prawdę nic nie wiemy - powiedział pierwszy, a drugi przytaknął.

-Powinnam wam zajebać kolejną kulkę, torturować was tak jak wy mnie podduszaliście, ale jestem dobroduszna i jeszcze trochę sobie pożyjecie, a teraz pojedziemy do Anioła Śmierci - powiedziałam, a na ich twarzy pokazał się strach, podeszłam do nich i jeszcze przeszukałam ich, w przeciwieństwie do nich, znalazłam 2 noże i 1 rewolwer. Zamknęłam drzwi z zamachem i odetchnęłam z ulgą.

Oparłam się o boczne drzwi biorąc głębokie wdechu powietrza. Dopiero teraz zaczęło do mnie dochodzić co się wydarzyło.

Upadłam na ściółkę leśną i brałam bolesne wdechy powietrza. W ekspresowym momencie mózg zrozumiał przez co mój organizm przechodził kilka godzin i zaczęłam wymiotować brudną wodą, która osądziła mi się w żołądku i płucach.

Wycieńczona opadłam kilka metrów dalej zamykając oczy czując palenie w gardle i przełyku.

Po pewnym czasie wzięłam się w garść i wsiadłam do samochodu. Spięłam mokre i brudne włosy w koma i gotowa byłam do prowadzenia pojazdu, wiec złapałam za kierownice. Uprzednio przepłakałam usta wodą i przeżyłam twarz usuwając źdźbła siana z twarzy.

Z moich rąk cały czas leciały mi stróżki krwi, no ale muszę jakoś dojechać. Muszę dać radę, już jestem bezpieczna.

Mężczyźni zostawili telefon na miejscu pasażera, więc wpisałam lokalizację domu i ruszyłam w tamtym kierunku, planowo miałam być tam za 55 minut i też tak było.

Podjechałam pod bramę i zatrzymałam się jak zobaczyłam dużą ilość ludzi na podjeździe. Wszystkich wzrok poleciał na Van'a, którego prowadziłam. Ma przyciemniane szyby, więc tylko ja ich widziałam. Wjechałam na posesję powoli, a oni wymierzyli w moją stronę całą broń.

Stanęłam 5 metrów od wszystkich ludzi. Byli tam wszyscy, nawet zdezorientowana Cat, która była schowana za plecami Will'a. Całe rodzeństwo miało poważny wyraz twarzy i z wyczekiwaniem patrzyło na samochód.

Otworzyłam drzwi i wysiadłam z samochodu, trzaskając drzwiami. Wszyscy, którzy celowali w moją stronę nagle opuścili broń, a rodzeństwo odetchnęło z ulgą i zaczęli do mnie iść, ale przed nich wybiła się malutka Cat.

-Jestem cała brudna - krzyknęłam zachrypniętym głosem jak dziewczyna biegła w moją stronę.

-Jebać - odkrzyknęła i wpadła w moje ramiona, zaczynając na nowo płakać.

-Co się stało? - zapytał Vin, patrząc na mnie z troską.

-Macie dwóch pół żywych delikwentów w bagażniku od Gonzalez'a - powiedziałam uśmiechając się słabo, a Dylan'owi zaświeciły się oczy i podszedł do bagażnika.

-Siema kurwy, gotowi na drugą rundę? - zapytał radosny Dylan, a z bagażnika usłyszałam jęk bólu.

Weszliśmy do domu, a ja ruszyłam do sypialni z zamiarem wzięcia prysznica.

-Zrobili ci coś poza tym? - zapytał wskakując za moje rany.

-Nie - odpowiedziałam cicho przez ból gardła, wolałam pominąć wątek z młynem.

-Przepraszam za to wszystko - przyznał ze skruchą, dotykając lekko mojej brody podnosząc ją ku górze. - Nie powinienem w ogóle ciebie, to tego zmuszać i nie powinienem ciebie zostawiać, gdyby nie to że się wczoraj zjarałem, na pewno teraz nie byłabyś cała pokaleczona - dodał patrząc na mnie, te jego zimne oczy wypalały we mnie dziurę.

Posłałam mu lekki uśmiech i położyłam dłoń na jego policzku i delikatnie pocierałam pomimo drżenia mięśni.

Mężczyzna złapał mnie za uda i podrzucił tak żebym mogła wskoczyć na jego biodra i opleść je moimi nogami.

-Po pierwsze: Jestem ciężka, po drugie: jestem cała brudna - powiedziałam patrząc w te jego piękne oczy.

-Po pierwsze: nie jesteś, po drugie: mam to gdzieś - odpowiedział, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce.

Vin położył się na łóżku i położył ręce na moich pośladkach, ale zaraz zabrał ręce. Oderwałam się od niego i spojrzałam w jego oczy.

-Przepraszam - powiedział.

-Jeżeli powiem, że to za daleko to wtedy musisz przestać, dobrze? - zapytałam, a on przytaknął. Zaczął mnie z powrotem całować, a ja wzięłam jego duże dłonie i położyłam na moim tyłku, na co on zaczął ściskać moje pośladki na co pojękiwałam w jego usta, chciałam mu zrobić chociaż małą przyjemność, więc włożyłam zakrwawione ręce w jego włosy czym ubrudziłam je trochę, ale to wtedy nie było ważne.

Pojękiwaliśmy sobie w usta co jakiś czas, aż w końcu poczułam dużą wypukłość u Vin'a, więc z niego zeszłam i popatrzyłam na jego oczy.

-Widzisz co ze mną robisz maleńka - powiedział i wstał zostawiając mnie samą w pokoju.

Don't LieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz