Rozdział 66

4.8K 109 24
                                    

Właśnie skończyliśmy jeść nasz obiad, a ja wyciągnęłam szybko portfel i sięgnęłam po paragon, który wynosił 90 dolarów.

Zachowałam kamienny wyraz twarzy i włożyłam odpowiednią sumę i zostawiłam 10 dolarowy napiwek.

Podeszłam do wieszaka i już chciałam wziąć mój płaszcz, ale Vin mnie wyprzedził i założył mi go jak prawdziwy gentleman.

-I co ja mam z tobą zrobić? - zapytał szeptem przy moim uchu przez co uśmiechnęłam się, a po karku przeleciał mi prąd.

-Kochaj mnie, karm mnie i nie opuszczaj - powiedziałam, a on się zaśmiał.

-Za dużo bajek się naoglądałaś - powiedział, a uśmiech na mojej twarzy się powiększył.

-Przepraszam cię bardzo Garfield to jest bardzo pouczająca bajka - powiedziałam odgarniając moje włosy w kucyku na bok. - Zresztą skoro zauważyłeś skąd był ten cytat to też musiałeś go oglądać - dodałam i pstryknęłam go w nos.

On nic nie odpowiedział tylko posłał mi czarujący uśmiech i otworzył drzwi restauracji.

Wyszliśmy powoli, ale gdy zobaczyłam chmarę biegnących w naszą stronę paparazzi szybko założyłam okulary i zasłoniłam się dłonią. Przyspieszyłam kroku i chciałam jak najszybciej dostać się do biura.

Przepychałam się przez tłum ludzi z mikrofonami i aparatami, starając jak najszybciej się wydostać z tego armagedonu. Kurwa co za chujowa praca, w życiu nie chciałabym być taką hieną, która żeruje na ludziach.

Po 10 minutach szybkiego marszu weszliśmy do środka holu, a ja odetchnęłam z ulgą i zdjęłam okulary.

-Następnym razem jedziemy autem - powiedziałam i ruszyłam do windy posyłając miły uśmiech recepcjonistce, ale ona nawet na mnie nie patrzyła tylko pożerała Vin'a wzrokiem. Miał szczęście, że nawet na nią nie spojrzał.

Kiedy byliśmy w windzie i nacisnęłam odpowiedni guzik winda ruszyła. Popatrzyłam na Vin'a, a on od razu wbił się w moje usta i jego ręce poleciały od razu na moją dupę ściskając ją przez co sapnęłam.

-Marzyłem o tym odkąd wyszliśmy z biura - powiedział uśmiechając się przez pocałunek. Lecz ku mojemu zdziwieniu winda otworzyła się na 15 piętrze, więc szybko się oderwałam od Vin'a i strzepnęłam jego rękę.

Do windy wszedł Rick z jakąś dziewczyną.

-Cześć Cheryl - powiedział uśmiechnięty, a jak zobaczył że obok mnie jest Vin, który zaciskał szczękę przywitał się też z nim. - Dzień dobry prezesie - ale Vin mu nie odpowiedział przez co nabrałam naburmuszonego wyrazu twarzy i popatrzyłam na niego, ale on wgapiał się w drzwi windy zamyślonym wzrokiem.

-Do później - powiedział Rick jak zajechaliśmy na 20 piętro. - Do widzenie panie prezesie - powiedział poważnie i już ich nie było.

-Co ciebie z nim łączy? - zapytał od razu jak drzwi windy się zamknęły.

-Nic, pomógł mi zajść do biura i był pierwszą osobą jaką spotkałam w firmie. Tyle - powiedziałam uśmiechając się lekko. - Zazdrośniku - powiedziałam uśmiechając się szeroko, on tylko prychnął i popatrzył mi głęboko w oczy.

-Ty też jesteś zazdrośnikiem - rzekł i uśmiechnął się chytrze. - Myślisz, że nie widziałem jak patrzyłaś na Isabellę na recepcji - powiedział, Isabella imię warte jej właścicielki. Prychnęłam tylko, a Vin uśmiechnął się zwycięsko.

Wysiadłam z windy w ekspresowym tempie i zamknęłam za sobą drzwi. Usiadłam za biurkiem i już chciałam odpalić tableta, gdy ktoś wszedł do pokoju i zobaczyłam, że to był uśmiechnięty Vin, więc wróciłam do odpalania tableta, ale został mi on bezczelnie wyrwany z rąk. Znowu.

Don't LieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz