Stephan
Jestem przekonany, że dzisiejszy konkurs będzie dla mnie udany.
Nawet trener jest dobrej myśli, co w moim przypadku rzadko mu się zdarza. Czekam już tyle na swoje pierwsze zwycięstwo, że wzmaga we mnie sportowa złość. Zawsze patrzę z lekką zazdrością na zwycięzców danego konkursu. Mają możliwość zaśpiewać swój hymn. Przez pewien czas jest o nich głośno. A tacy jak ja?
No niestety cieszą się byle ochłapami z drugiej dziesiątki.Dziś mój pierwszy konkurs jako jednej z członków kadry. Bardzo mnie to ekscytuje, ale i martwi, że w razie czego zawiodę. Nie mam zbyt wysokiej samooceny. Zawsze się boję, że coś spapram.
- Nie jesz, nie pijesz... Zakochany? - nabijał się ze mnie Markus.
- To żaden wstyd Steph - dodał rozbawiony Andreas.
- Ja po prostu nie jestem głodny.
- Ostatnio zachowujesz się niepokojąco. Dziwnym trafem zbiega się to z dołączeniem Marie...
- Ale wy jesteście durni - lubię ich, ale czasem ręce mi opadają.
Wreszcie zaczął się konkurs!
Byłam nim cholernie podekscytowana. No w sumie miałam czym... Kiedyś marzyłam by spotkać jakiegoś skoczka, a teraz mam każdego na wyciągnięcie ręki.- Siema stara! - przebiegła do mnie Ann.
- Co ty tu robisz? - byłam w szoku, że przyjechała.
- Niespodzianka! Zamierzam powyrywać fajne dupy... Zostaję z wami trzy tygodnie!
- Zajebiście - ucieszyłam się, bo będę miała przy sobie kogoś znajomego.
- Jak praca?
- Puki co sama papierologia, ale mimo to cieszę się, że mogę ją wykonywać.
- Zaczęli skakać! - wrzasnęła. - Ale sztuki...A to dopiero początek listy startowej!
Po pierwszej serii prowadził nasz Karl. Byłam dumna, widziałam też, że jak wygra to będzie okazja się z nimi zintegrować. Byłam z nimi zaledwie trzy dni. Szczerze? Nawet nie miałam za bardzo jak pogadać. Jedynie przy posiłkach. Oni treningi, ja papiery.
- Ty Mar, zobacz jaka sztunia Cię obczaja! - wrzasnęła na widok mierzącego mnie wzrokiem rudego Norwega.
- Nowa twarz, może jest ciekawski.
- Albo... Wpadłaś mu w oko!
- A tam zaraz wpadłam w oko... - próbowałam jej tłumaczyć, że w końcu nie jestem zbyt atrakcyjna.
- Blondyna to idealny kąsek!Masz ten urok - twierdziła uparcie.
- Aleś ty głupia!
- Kurde, tylko.. Tylko on jest rudy...
- I co z tego? Dzień przy nas i osiwieje - wybuchłam śmiechem.
- Czyli on Tobie też wpadł w oko?!- Oglądaj, druga seria się zaczyna.
Rzeczywiście patrzył na mnie dość wymownie. No, ale sądzę, że to raczej jego ciekawość nową osobą. Ale Ann wiedziała swoje... Czasem zastanawiam się jakim cudem jesteśmy przyjaciółkami.
Wygrał Karl, Stephan był trzeci. Czyli dziś na bank skończy się piwem. Na podium rozdzielił ich Stoch.
- Gratulacje - rzekłam do zadowolonego Karla.
- Dzięki, bardzo mnie to cieszy!
- Tobie też gratki Stephan - nie mogłam go pominąć.
- Dzięki - odparł z ładnym uśmiechem.
- Pozwalam wam na piwo. JEDNO piwo - rzekł trener.
- Oczywiście trenerze! Będziemy grzeczni jak zawsze - odparł mu z łobuzerskim spojrzeniem Markus.
- Dobra, zmykać!
- W co ja się ubiorę? - już marudziła Ann. Ale ciut za tym tęskniłam.
- Polecam ubranie...
- Aleś ty zabawna... - rzekła z przekąsem brunetka. Każda blondynka ma swoją brunetkę czyż nie?
- Ja postawię na czerwoną, ołówkową sukienkę.
- A ja poszaleje i ten beżowy kombinezon z krótkim siądzie jak złoto.
- Jest listopad...
- Jebać - rzuciła udając się do łazienki.
Udałyśmy się na umówione miejsce pod hotelem. Mamy zamiar udać się do jakiegoś klubu i trochę zabawić.
- To jest Ann, moja przyjaciółka - przedstawiam ją.
- Richard jestem - widziałam zainteresowanie w jego oczach.
- No chodźmy już, dawno nie piłem - pieklił się Markus.
Dotarliśmy na miejsce. Klub był pełen po same brzegi. Nie lubię zbytnio ludzi, ale czasem trzeba się przełamać. Prócz nas bawili się tam Norwegowie. Usiedliśmy na loży i dostaliśmy drinki.
- Rudy tu jest - zauważyła Ann.
- I co w związku z tym bejb?
- Ja Cię tylko informuje, zrobisz z tym co chcesz.
Wiem co chodziło jej po głowie, ale nie. Nie zamierzam zgadywać do Norwega. Nasi już totalnie bez hamulców. Markus ma zdecydowanie najszybsze tempo picia. Richard już zabawiał Ann, a Andi gdzieś wyparował.
- Jak ci się impreza podoba? - zagadał do mnie Stephan.
- Średnio. Dość nudny ten melanż.
- Karl idzie z kolejnymi drinkami.
-Ten trener to z wami do reszty osiwieje - zaśmiałam się.- Być może. W sumie to nie mieliśmy szansy zbyt długo rozmawiać - zauważył. - Jak Ci się u nas pracuje?
- Bardzo fajnie. Puki co same papiery, ale chciałam pracować w waszej kadrze.
- Cieszę się, że Ci się podoba - posłał mi uroczy uśmiech. Lehye rzadko się uśmiecha, ale jak już to robi to jest mega uroczy. - A nasza kadra spoko?
- Tak, podoba mi się atmosfera u was.
- Staramy się by było miło. To sprzyja odnoszeniu sukcesów.
- Nic mi tu nie przeszkadza.
- Mam nadzieję - uśmiechnął się wesoło.
Nagle poleciała piosenka I have nothing. Karl zaprosił mnie do tańca przerywając rozmowę ze Stephanem. Nie lubię wolnych, ale postanowiłam z nim zatańczyć. Muszę przyznać, że Karl jest dobrym tancerzem, o ile tańcem można nazwać bujanie w rytm piosenki. Ale przynajmniej nie depta... Piosenka powoli dobiegała końca.
Stephan
Pierwszy raz zamieniłem kilka słów z Marie. Ma taki piękny uśmiech... Cieszę się, że podoba jej się u nas. Szkoda tylko, że lekko wcięty Karl zabrał ją do tańca.Godzina dwunasta, a towarzystwo niknie w oczach. Opili się jak stado świń. Dobrze, że trener zobaczy ich dopiero jutro po trzynastej. Tempo Markusa dało o sobie znać, bo był pijany jak szpadel. Karl również był w stanie upojenia. Richard i Stephan zabierali ich do hotelu. A ja z Ann szłyśmy obok.
-----------------------------
Czy Stephanowi uda się poderwać Marie?
CZYTASZ
Love Again
FanfictionMarie zaczyna pracę w niemieckiej kadrze skoczków. Przeżyje wiele przygód i... I znów się zakocha Historia miłości szczęśliwej... i niekoniecznie ZAPRASZAM! (Zdjęcie z okładki wzięte ze strony Psychology Today)