Nie chciało mi się nawet wstać z łóżka. Czułam jak to wszystko wraca, jak znowu dorwały mnie tamte chwile. Nie miałam na nic siły ani ochoty. Łzy leciały mi ciurkiem po policzku. Stephan znowu namieszał, a nawet się nie pojawił. Ten list był wzruszający, ale i uzmysłowił mi ile przeze mnie wycierpiał. Było mi źle, nie zasłużył sobie na to, ale nic nie poradzę na to, że się zakochałam. Nie mogę nic na to poradzić... Do tego moja matka próbuje się do mnie dodzwonić, ale chyba nie liczy na to, że odbiorę. Nie mam na to wszystko siły...
- Kochanie, śniadanie gotowe! - zawołał mnie Robert.
- Nie mam ochoty...
- Co się stało kochanie? Ty płaczesz...
- Nic takiego, po prostu tak jakoś - nie umiem kłamać.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak.
- Męczy mnie moja przeszłość... Moja matka, a na domiar złego jeszcze Stephan.
- Co zrobił? - widziałam w oczach Rudzielca złość.
- Przeczytaj to...
Mój mąż zagłębił się w lekturze. Nie wiem czy był do dobry pomysł, ale stało się. Widziałam jak narasta w nim złość. W końcu wstał i nerwowo poszedł do kuchni. To nie świadczyło nic dobrego...
- Masz się odwalić raz na zawsze od Marie! Jest moją żoną i mnie kocha, z resztą ja ją też. Daj nam spokój! - usłyszałam.
Sama nie wiedziałam co myśleć. Zadzwonił i mu wygarnął. Nie chciałam by to tak wyglądało. Byłam w szoku...Wiedziałam, że ze Stephanem trzeba delikatnie, bo już raz chciał skończyć swoje cierpienie. Łzy płynęły mi jak szalone. Bałam się tego co nastąpi.
- Po co dzwoniłeś?
- Mam dość jego w naszym życiu.
- Nie wiesz do czego jest zdolny... A jak sobie coś zrobi?
- Sądzę, że nie. Nie martw się nim kochanie.
- Łatwo powiedzieć - szepnęłam.
- Przepraszam... Wiem, że to nie było odpowiednie zachowanie.
- Stało się... Przytul mnie.
- Jestem tu kochanie, możesz na mnie liczyć. Kocham Cię.
Stephan
Co on sobie wyobraża?! To przez niego tyle wycierpiałem! To on zabrał mi miłość mojego życia. I ma jeszcze czelność dzwonić i żądać bym dał spokój Marie. Czyli list wpadł w jego ręce... Wkurzył mnie i totalnie nie rozumie co przeszedłem. On przynajmniej ma to blond włose szczęście obok siebie. Mam dosyć tego skurwiela! Przez niego to wszystko tak wygląda... To on sprawił, że ból dzień w dzień rozrywa mi serce. Przez niego moje życie straciło barwy...
W końcu Robert udał się na treningi. Nie chciał iść ze względu na moje samopoczucie, ale kazałam mu, bo to w końcu ważna rzecz. W kolejnym sezonie czeka go wiele imprez mistrzowskich. Zależy mu na wyniku. I tak i tak będę z niego dumna. Już nie trawił mnie płacz tylko pusty żal. Patrzyłam tępo w okno i myślałam nad tym co było. Patrzyłam tak jak kiedyś gdy depresja truła mój cały świat. Wtedy też czułam się jak złom. Teraz mam wielkie, kochane wsparcie, ale mimo wszystko przeszłość znów weszła mi przez okno. A wszystko to przez moją matkę. Jak nie odbieram telefonu to stosuje sms-y. Pisze w nich, że powinnam wrócić do Niemiec, że powinnam olać mojego ukochanego, że jak zwykle nie mam do niczego pojęcia. Nic, a nic nie robi sobie z tego, że właśnie przez takie zachowanie straciła mnie na zawsze. Nic, a nic się nie zmieniła... A ja nigdy nie zostawię Roberta i nie wyjadę do Niemiec bez niego.
***************************************************
Witam!
Dziś oto taki rozdział ;)
CZYTASZ
Love Again
FanfictionMarie zaczyna pracę w niemieckiej kadrze skoczków. Przeżyje wiele przygód i... I znów się zakocha Historia miłości szczęśliwej... i niekoniecznie ZAPRASZAM! (Zdjęcie z okładki wzięte ze strony Psychology Today)