~New Year's Eve~

96 4 11
                                    

Kwalifikacje moi panowie przeszli pomyślnie. Pytanie tylko jak będzie wyglądał konkurs skoro za trzy godziny mamy Sylwestrowe party...

- Najebka! - krzyknął nasz kadrowy alkoholik Markus.

- Spokojnie kolego gdyż jutro będziesz niedysponowany na konkursie - odparł mu Karl.

- To jedyna taka noc w roku...

- To nie znaczy, że macie narobić obory - zgasił go Horni.

- Trenerze już widzę jak biorą sobie to do serca - skwitowałam.

- Ja im radzę wypaść jutro dobrze!

Martwił mnie Stephan. Był nieobecny całą drogę z kwalifikacji. Nie zamienił ze mną nawet jednego słowa odkąd jesteśmy w Garmisch. Sama nie wiem co mam zrobić? Nie mam gwarancji, że będzie chciał gadać. Nikt sobie nim szczególnie głowy nie zwracał co było totalnie przykre. Nawet jego psiapsi Andi się zdystansował.
No jak nie patrzeć Steph trochę sobie na to zapracował...

- Czerwona czy czarna? - Ann zastanawiała się nad kiecką.

- Czarna, bo ja idę w czerwonej.

- Chcesz olśnić Rudzielca?

- Po prostu chcę ładnie wyglądać i tyle - przewróciłam oczami.

- A jak tam w ogóle między wami?

- Pisałam z nim na messie w drodze do Ga-Pa. Ostatnio widzieliśmy się po konkursie. Przytulił mnie wtedy nagle...

- Uuu! Z tego to będzie romans - rzuciła. - I to gorący!

- Pierdol się bejb... Idę się stroić.

- Gwiazdo, mamy jeden pokój więc tu się będziesz stroiła.

- Maluj się, bo nie zdążymy.

- Zrobię raczej lekki makijaż.

- Już ja znam to Twoje lekkie oko - dogryzłam jej za te głupie insynuacje.

- A ty jak z makijażem?

- Tylko usta przejadę.

- Jednak założę ten kombinezon zielony.

Cała Ann... Nasza przyjaźń trwa już kope lat. Czasem mam jej dość, ale bez niej było by mi źle. Umie mnie rozbawić, pocieszyć czy wesprzeć. Przeżyłam z nią tyle przygód, że chyba ich nie zliczę. Była przy mnie nawet gdy traciłam nadzieję na lepszy czas. Jest dla mnie jak siostra.

Stephan
Nie miałem zbytnio ochoty na melanż, ale to nasz tradycyjny New Year's Party. Postaram się podreperować moje stosunki z chłopakami i Marie. Liczę na to, że spędzimy fajnie ten wieczór.

Udałyśmy się na miejsce imprezy. Byli tam już Niemcy, Japończycy i Słoweńcy. Reszta miała dotrzeć niebawem. Poszłyśmy z Ann w kierunku stolika naszej kadry.

- No no no! Panno Brandt... Cudownie - powiedziała ku mojemu zdziwieniu Stephan. Był wyraźnie w dobrym nastroju.

- Gdyby nie ja to by tak nie wyglądała - wtrąciła Ann.

- Po prostu mi lepiej w czerwieni pindo!

- Obie jesteście przepiękne - głos zabrał Richard.

- No kiedy oni wszyscy dotrą? Ja chcę już pić! - brzęczał Eisei.

- Marie, przepraszam za swoje ostatnie zachowanie. Miałem gorszy czas, nie gniewaj się.

- Każdemu się może zdarzyć Steph - uśmiechnęłam się do niego. - I nie gniewam się.

Love AgainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz