Ale kochanie, to tylko ja
I ja będę Cię kochał, kochanie - zawsze
Stephan
Dużo myślałem o Marie. Wiem, że boi się podjętej przeze mnie walki. Ale to tylko ja... Przegram. Straciłem ją już dawno, ale chcę walczyć mimo to, bo nóż widelec los się do mnie uśmiechnie. Zależy mi na niej i nie umiem zapomnieć, a bardzo chciałem. Ale to tylko ja i raczej nie mam na nic szans...
- Zostawiasz mnie na pół dnia - szepnął Rudzielec tuląc mnie mocno do siebie.
- Suknia ślubna sama się nie wybierze.
- Na serio nie mogę tam być?
- No coś ty... Zobaczysz mnie w niej dopiero przed ołtarzem w dniu ślubu. Inaczej to przyniesie pecha - tak, ja wierzę w takie zabobony.
- Szanuje Twoją decyzję kochanie - bo co innego mu pozostało.
Dziś to w sumie dość ważny dzień. Wybiorę tą suknie, w której powiem Tak swojemu ukochanemu w lipcu przed ołtarzem. Jak ja chcę już lipiec... Czekam tylko na przylot Ann i chłopaków. Nie mogę się doczekać aż ich zobaczę, w końcu od końca sezonu widuje ich jedynie na kamerce. Tęskniłam za nimi jak szalona. Moja babcia się z nimi zabierze, jak babcia to i dziadek. Przy okazji poznają rodziców Roberta. Jego mama będzie obecna już w salonie. Wybór sukni nie będzie prosty, w końcu to ważna okazja i kreacja też ma być wyjątkowa.
- Aaaa! - krzyknęłyśmy z Ann mocno się przytulając.
- Siemka Marie! - przywitali się ochoczo panowie, trener był z nimi.
- Jak lot?
- Wszystko było okey - odparł mój dziadek.
- To dobrze. Chodźmy, musicie odpocząć trochę po podróży.
- Nie mogę doczekać się wyboru kiecki - brzęczał Markus.
- Te Gok zwolnij - zaśmiałam się.
Zabrałam ich na obiad. Rozpakowali się i uraczyli ciepłą herbatą. Pokazałam wszystkim jak mieszkam. Przywitali się z Robertem. Markus jako jego naczelny psiapsi udał się z nim w daleką podróż ku pleceniu głupot. Ja natomiast ogarniałam stertę pytań odnośnie życia tu, moich relacji z ukochanym i tego zimnego, skandynawskiego wystroju. W końcu nadeszła ta chwila, udaliśmy się do salonu sukien ślubnych. Jedynie mój dziadek zdezerterował i dołączył do Roberta i mojego przyszłego teścia. Na miejscu czekała już Helga, bo mam nie mówić Pani...
- Dzień dobry, witamy w naszym salonie. Na pewno znajdzie tu Pani coś dla siebie - przywitała nas właścicielka tego przybytku.
- A więc zaczynajmy, bo może zejść się sporo - posłałam jej miły uśmiech.
- Teraz się zacznie - syknął Pius gdy udawałam się do przymierzalni.
- Pomóc Ci? - zaoferowała Ann.
- Pewnie, dawaj. W końcu ty w tym najważniejszym dniu będziesz mi ją pomagała wdziać.
Po dłuższym czasie, bo umówmy się taką kieckę nie zakłada się pięć minut wyszłam do ludzi. Pierwsza suknia jaką mierzyłam to klasyczna literka A. Była bardzo prosta, coś w stylu sukni Meghan Markle.
CZYTASZ
Love Again
FanfictionMarie zaczyna pracę w niemieckiej kadrze skoczków. Przeżyje wiele przygód i... I znów się zakocha Historia miłości szczęśliwej... i niekoniecznie ZAPRASZAM! (Zdjęcie z okładki wzięte ze strony Psychology Today)