Robert
Generalnie nie mam co liczyć na zwycięstwo w TCS, ale dobry start zawsze w cenie. Z moimi plecami jakby lepiej dzięki malutkiej blondynce od Niemców. Intryguje mnie. Jest totalnie inna od tych kobiet jakie znałem lub miałem. Jej uśmiech rozpromienia nawet najgorszy dzień. Chcę ją poznawać, a kiedyś może stworzyć coś więcej...Stephan
TCS nie dla mnie, ale chociaż wyniki nie będą najgorsze. Mam nadzieję, że wszystko będzie w miarę dobrze. Jak zwykle nie grzeszę uśmiechem, ale u mnie to norma. Wciąż jestem samotny to raczej nie ma powodów do skakania z radości. Bardzo chciałbym zbliżyć się do Marie...- Wiesz co... Ten Richard to całkiem dobra dupa - stwierdziła Ann.
- Nie niszcz chłopakowi życia - żartowałam jak to zawsze mamy w zwyczaju.
- Haha bardzo śmieszne... Ciekawe jak ten Twój Norweg z Tobą wytrzyma.
- Nie jest mój.
- Ta wcale... Codziennie zjada Cię wzrokiem!
- Lubimy się fakt, ale to początki znajomości.
- Właśnie! Więc nie możesz tak do końca stwierdzić, że Norweg nie jest Twój.
- Aleś ty głupia - no ręce same opadają...
- Jeszcze zobaczymy!
Robert jest przystojny, nie powiem, że nie, ale puki co to początki znajomości. Nie ma co prorokować. Może nie wyjdzie z tego nic, a może coś wspaniałego.
- W sumie jesteś tak malutka, że giniesz przy nim - rzekła Ann.
- Nie moja wina, że nie urosłam.
- Podoba mu się ten Twój wzrost?
- Nie wiem... Nie pytałam o takie rzeczy. To nawet nie wypada!- Oj tam oj tam.
Zaczął się pierwszy konkurs turnieju. Wszyscy kibice albo chociaż większość szalała za Karlem. W końcu Oberstdorf, jego rodzinne miasto. Pierwsza seria trwała pomyślnie. Warunki były bardzo łaskawe dla zawodników. Na razie prowadzi Kot. Obserwowałam konkurs czekając na Stephana. Zależy mi na tym by był zadowolony. W końcu się przyjaźnimy. Był jak zwykle markotny, chociaż ostatnio coraz więcej się uśmiechał. No cóż znowu wrócił Steph smutas... Skoczyło już trzydziestu. Ann była w skowronkach po udanym skoku Richiego. Z tej mąki będzie chleb. Na rozbiegu pojawił się Rudzielec. Pewnie, że trzymałam za niego kciuki. Polubiłam go i życzyłam mu jak najlepiej. Fajnie by było wiedzieć go szczęśliwego. Jego skok był udany, chyba nawet cieszył Wąsatego. Cieszyło mnie jego puki co drugie miejsce. Wreszcie miał skakać Stephan. Trzymałam za niego kciuki, ale niestety nie zbyt mu wyszło. Opuścił ręce w geście złości. Szybko zniknął gdzieś daleko.
Postanowiłam za nim pójść.- Steph! Poczekaj żesz no!
- Sorry Mała, ale nie mam ochoty rozmawiać...
- Przykro mi, ale dobrze nie będzie wiecznie.
- Mar, u mnie ciągle nie jest dobrze.
- Ale będzie... Wszystko jest po coś Steph. Każde cierpienie kiedyś się kończy. Twoja ciężka praca również przyniesie efekty. Cierpliwości...
- Boję się, że już jej nie mam - odszedł w stronę domku naszej reprezentacji.
Nie widziałam co mam mu jeszcze powiedzieć. Starałam się go pocieszyć, ale on jakby nie chciał za bardzo dać sobie pomóc. Gdy wróciłam druga seria trwała w najlepsze. Walka o zwycięstwo będzie toczyła się między Kraftem a Geigerem. Jednak nie mogłam przestać myśleć o Stephanie...
- Coś ty taka jak z krzyża zdjęta?
- Widziałaś skok Stepha? To znasz odpowiedź.
- Przejdzie mu szybko - stwierdziła bez emocji.
- Ann, życie nie jest takie proste jak się wydaje - rzuciłam oschle, niech da jej to do myślenia.
Resztę konkursu oglądałyśmy w ciszy. Robertowi znowu się udało co było lekką osłodą konkursu. Potem Karl wygrał dzięki czemu kadra dziś szybko spać nie pójdzie.
- A czy malutka trzymała za mnie kciuki? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Roberta.
- No pewnie. Masz przecież efekty - uśmiechnęłam się łobuzersko.
- Fakt, dziękuję Pani bardzo.
- Daj spokój przecież ty skakałeś nie ja...
- Ale wsparcie bardzo pomaga - objął mnie czego się totalnie nie spodziewałam.
Stephan
Chciałem znaleźć Marie i na spokojnie z nią pogadać. Miała rację i zamierzałem ją przeprosić za mojego focha. Wszystko ładnie pięknie, ale do czasu... Nagle zobaczyłem ją w ramionach Roberta. Czułem, że pasmo moich porażek trwać będzie dalej...*******************
Może trochę znudziłam, ale obiecuję poprawę ;)
CZYTASZ
Love Again
FanfictionMarie zaczyna pracę w niemieckiej kadrze skoczków. Przeżyje wiele przygód i... I znów się zakocha Historia miłości szczęśliwej... i niekoniecznie ZAPRASZAM! (Zdjęcie z okładki wzięte ze strony Psychology Today)