~Missing~

36 2 0
                                    

- Marie... Odzywał się do Ciebie Stephan? - zapytał zaniepokojony Karl.

- Od sms-a z przeprosinami cisza. A co?

- Jasna cholera!

- Karl, co się stało? Martwię się...

- Stephan wysłał mi sms-a, że dalej tak nie może i kontakt się urwał.

- Ale ja-jak to... - byłam przerażona, a co jeśli coś odwalił.

- Do Norwegii przyjechał bym najszybciej na wieczór...

- Spróbuję do niego zadzwonić.

- Potem daj znać czy odebrał - nigdy nie słyszałam tak zaniepokojonego Karla.



Stephan

Marie też próbowała się do mnie dobijać. Ale ja już nie mogę tak dłużej, samotność mnie wykończy i ta nieszczęśliwa miłość... Nie umiem sobie już z tym poradzić. Dla mnie to za wiele, a nie zapowiada się na poprawę. Męczy mnie już nawet najprostsza czynność... Kto nie kochał bez wzajemności ten nie wie co właśnie przeżywam.



- Nie odbiera... Karl co ja mam zrobić - do oczu napłynęły mi łzy.

- Idź na policję. Innej opcji nie ma - rzekł.


Udałam się na komisariat. Przyjęli mnie od razu, bo z zaginięciami trzeba szybko postępować. Wyjaśniłam o co chodzi i wspomniałam też o tym sms-ie do Karla. Pokazałam jego zdjęcie i rozesłali je do wszystkich patroli. Zaczęli poszukiwania i kazali się uspokoić. Łatwo mówić ,, uspokój się " to wcale nie jest takie możliwe do wykonania. Postanowiłam poinformować Roberta o zaistniałej sytuacji. Ta cała sytuacja robiła się coraz bardziej dramatyczna, bo nie wiadomo co mu siedzi w głowie. Oby znalazł się cały i zdrowy..


- Jak to zaginął? - zapytał z niedowierzaniem mój ukochany. - To on jest w Norwegii?

- Tak... Byłam na policji, już go szukają.

- To zachowaj spokój będzie dobrze. Przecież nie zapadł się pod ziemię...

- A co jeśli coś mu się stało? - zapytałam ze łzami w oczach.

- Na pewno jest dobrze, nie martw się na zapas.

- Jak ma się nie martwić..?

- Źle to zabrzmiało...Po prostu staram się Cię uspokoić.

- Wiem kochanie, że nie chcesz źle.



Stephan

Stałem na moście myśląc jak bardzo boli taki upadek. Miałem złe myśli, które kłębiły się w mojej głowie coraz bardziej. Skoczyć? Coś tak jakby chciało we mnie wymusić pozytywną odpowiedź. Powoli wspiąłem się na konstrukcję. Stałem już na krawędzi, brakowało dosłownie kilku chwil od skoku... Czułem, że mogę zniwelować ten cały ból tylko w jeden sposób. Patrzyłem na wodę, płynęła tak spokojnie. Może ja z nią też tak będę mógł? Ale nagle przez me myśli przebiegła Marie. Ta mała słodka blondynka. Przypomniałem sobie jej piękny, śnieżnobiały uśmiech i błękit oczy. Zdałem sobie sprawę, że tylko w takim błękicie chcę tonąć. Nie skoczę... Sprawił bym jej tylko masę cierpienia. Nie chcę by płakała... Nie mogę tego zrobić... Nagle pojawił się jakiś patrol policji wnioskuję, że mnie właśnie szukali. Pomogli mi zejść na chodnik i zadzwonili po pogotowie. Uparli się, że lekarze powinni sprawdzić czy wszystko ze mną okey.


- Znaleźli go! - krzyknęłam.

- Widzisz... Wszystko dobrze się skończyło.

- Chciał skoczyć z mostu... - to był dla mnie jak cios. - Jest w szpitalu, mogę tam pojechać sama?

- Na pewno powinnaś być tam sama?

- Robert, proszę.

- Dobrze, tylko daj znać co i jak.

- Obiecuję, że będziesz na bierząco.


Ruszyłam do szpitala z wielką ulgą. Niepokoił mnie jedynie fakt, że chciał ze sobą skończyć. Zadzwoniłam do równie zmartwionego Karla by mógł odetchnąć. Powiedziałam mu co i jak, też był w szoku, że Steph chciał skoczyć. W końcu dotarłam do szpitala.


- Steph, martwiłam się - ruszyłam wprost do niego.

- Przepraszam... - szepnął, a łza spłynęła po jego policzku.

- Coś ty chciał zrobić? Zwariowałeś... Pomyślałeś co by było ze mną, z Twoimi rodzicami, z chłopakami. Karl wariował tam w Niemczech...

- Właśnie myśl o Tobie mnie uratowała - rzekł.

- Nie rób tak więcej...

- Obiecuję, że już tego nie zrobię... Miłość do Ciebie mnie ponownie uratowała...



**************************************************************

Wracam!

Trzeba było wprowadzić tu trochę dramaturgi


Love AgainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz