Robert
Patrzyłem jak ona śpi. Po upojnej nocy zasnęła w moich ramionach. Wiem, że ona to najlepsze co mnie w życiu spotkało. Moja żona... brzmi cudownie! Ona nadaje memu życiu sens i sprawia, że słońce świeci dla mnie codziennie. Spała słodko wtulona. Uśmiechnąłem się odgarniając jej blond włosy. Jak ja ją kocham... Ona zmienił mi wszystko na lepsze. Marie to kobieta o jakiej marzyłem. Dzięki niej znam smak szczęścia. Nagle moje rozmyślanie o niej przerwał pocałunek.
- Dzień dobry - rzekła. - Byłeś wczoraj cudowny...
- Starałem się dla Twojej przyjemności - oddałem pocałunek.
- Jakie mamy plany na dziś?
- Leniwy dzień przy filmach?
- Świetny plan! - jak ona się bosko uśmiecha.
Po pysznym śniadaniu w stylu norweskim udaliśmy się po słodycze na nasz filmowy dzień. Już całkowicie zapomniałam o problemach jakie mnie ostatnio napotkały. Przy Robercie wszystko staje się łatwiejsze. Cieszę się, że to właśnie ja mogę być jego żoną.
- To jaki film? - zapytał.
- Titanic!
I mój facet już wie, że za dwie godziny będzie ocierał mi łzy... Ale taki urok tego filmu. To taka piękna historia miłości. Kiedyś mu nawet opowiadałam moją ulubioną scenę z tego filmu. Mogę go oglądać w kółko i w kółko.
- Jak oni się kochali... - rzekłam wtulając się w męża.
- Zobaczysz, nasza miłość będzie jeszcze piękniejsza.
- Jak ja Cię kocham - szepnęłam.
Tak jak się spodziewałam... oglądam ten film już czwarty raz,a i tak się popłakałam. Mój facet dzielnie ocierał mi łzy i sam się lekko wzruszył. Piękne, leniwe chwile... Niestety nie trwały długo...
- Kto się tak dobija? - mój ukochany zmierzał do drzwi.
- Dzień dobry - w drzwiach stanęła moja matka...
- Co pani tu robi?
- Nie Twój interes - rzuciła mu najbardziej chamsko jak umiała.
- Czego chcesz? Znowu masz zamiar ubliżać mojemu mężowi czy wmawiać mi Twoje winy?
- Pogadać chcę...
- Ostatnio też chciałaś tylko pogadać - podniosłam głos.
- Marie, zrozum...
- Co mam zrozumieć? Że to ja i tylko ja jestem winna..?
- Niech Pani lepiej już idzie - rzekł mój ukochany.
- A ty się nie odzywaj!
- Ale on ma rację... Lepiej już idź...
- Jestem Twoją matką i jeszcze nie skończyłam!
- Nie pozwolę krzywdzić mojej żony! Zapraszam do wyjścia - nie wytrzymał.
- Miałam co do Ciebie rację - wycedziła z wściekłością.
- Mamo - starałam się powstrzymać rozwój akcji.
- Wpieprza się we wszystko! Niech pojmie, że nie z nim gadam i mam gdzieś co on se chce!
- To mój mąż! Nie pozwalaj sobie.
- Niestety nie zbyt Ci się udało to zamążpójście...
- Gówno wiesz! - po raz kolejny wyprowadziła mnie z równowagi.
- A co? Mylę się? Jakoś nie widzę ideału...
- Nie życzę sobie by mnie Pani obrażała - mimo wszystko starał się być kulturalny.
- Pfff... Jakiś norweski chłopiec będzie mi tu stękał. To nie jest koncert życzeń.
- Dość! Wyjdź stąd! - krzyknęłam.
- Ale Mar...
- Wynoś się! - przerwałam jej.
W końcu odpuściła i poszła. Cała się trzęsłam... Przyszła po obrażała mi męża i poszła.... Nie chcę jej w swoim życiu!
- Nie martw się. Jak wiemy nie warto...
- Dziękuję Ci za to, że jesteś i za to, że mi pomagałeś.
- Nie mogłem stać bezczynnie - przytulił mnie.
- Kiedy ona w końcu przestanie mieszać..?
***********************************************
Witam!
Ona ... Ona jako jego kochana Marie. Ona podła matka jego ukochanej.
ZAprASzaM!!
CZYTASZ
Love Again
FanfictionMarie zaczyna pracę w niemieckiej kadrze skoczków. Przeżyje wiele przygód i... I znów się zakocha Historia miłości szczęśliwej... i niekoniecznie ZAPRASZAM! (Zdjęcie z okładki wzięte ze strony Psychology Today)