Cały cyrk przeniósł się do Kulm.
Generalnie tłukłam tym swoim by szczególnie uważali, bo ten mamut nie jednego bohatera już złamał. Stephan znów wrócił do siebie i normalnie ze mną rozmawia. Nastroje w kadrze były dobre.- Życz mi powodzenia mała - rzekł Stephan udając się na pierwszą serię.
- No wiadomo! Leć jak najdalej.
Ann była spokojna, bo jej Richi się nie dostał do konkursu. Non stop się lizali. Nie szło z nimi wytrzymać. Gdyby był tu Markus od razu by trafnie to skomentował. Zaczęli skakać.
Generalnie warunki im sprzyjały i nic nie zapowiadało się źle.
Ale jednak stało się inaczej...
Robert spisał się idealnie i przyszła kolej na Stepha.
Ten nie miał tyle szczęścia. Po wyjściu z progu dostał podmuch i walnął z ogromną siłą w dół.
Przeszły mnie dreszcze. Na nic totalnie nie reagował. Nasze służby medyczne były już przy nim. Znieśli go nieprzytomnego. Od razu pobiegłam do niego. Richard i Ann udali się za mną. Okazało się, że zabierają go do szpitala, a więc pojechaliśmy za ambulansem.- Boże drogi - byłam cała roztrzęsiona.
- Stephan jest silny - starał się choć trochę pocieszyć mnie Freitag.
Dotarliśmy do szpitala i siedzieliśmy przed salą. Ciągle wchodzili i wychodzili jacyś lekarze. Żaden nie chciał puki co z nami rozmawiać. Sama nie wiedziałam co myśleć. Po konkursie dotarła reszta kadry. W tym momencie liczyło się tylko życie i zdrowie Stepha.
- Kurwa! Ile jeszcze będą nas zlewać!? - byłam oburzona faktem, że nikt nam nic nie mówi.
- Mar, spokojnie... Będzie dobrze.
- Nie pierdziel! Widziałeś upadek?- Tak i wiem jak to wyglądało, ale wiem też, że Stephan da radę z tym.
- Państwo od Pana Leyhe? - w końcu wyszedł do nas jakiś lekarz.
- Tak, co z nim? - przemówił nasz trener.
- Puki co pacjent jest w śpiączce. Cudem jest to, że kręgosłup nie jest uszkodzony.
- Mówiłem, że jest silny - rzucił Richi.
- Radził bym się nie radować za bardzo... - odparł lekarz. - To, że kręgosłup jest cały to nie znaczy, że gdzie indziej nie ma problemów. Sam fakt, że Pan Leyhe jest w śpiączce to już tragedia. Obity jest również bardzo. Uważam, że jeszcze długo nie będzie okey.
- Dziękujemy - rzuciłam do lekarza.
- Marie, powinnaś odpocząć - objął mnie Karl. - Jesteś zestresowana.
- Zostanę.
- Jesteś pewna? Mogę zadzwonić po Roberta by Cię zabrał.
- Zostanę - powtórzyłam głośniej.
- Szanuje Twoją decyzję.Byłam przerażona...
Śpiączka, obity...
Grunt, że jakimś cudem kręgosłup jest cały.
Chociaż tyle dobrego...
Stephan to mój przyjaciel więc oczywiste jest to, że będę tu z nim do końca. Jeżeli nawet trzeba będzie zostać tu z nim zamiast jechać do Sapporo to zostanę. Przyjaciele powinni na sobie polegać i on może polegać na mnie. Dam tylko znać Robertowi jak się czuję by się o mnie nie martwił. Zostanę...
Chłopaki też twardo siedzieli przed salą.- Macie jutro konkurs - powiedziałam. - Idźcie odpocząć i się wyspać przed jutrem. Ja przecież tu jestem.
- Nie zostawimy Cię Mar - rzekł Markus.
- Eisei, proszę Cię nie kombinuj. Ty i Karl brylujecie na tej skoczni. Czekam na sukcesy panowie! A do tego musicie być wyspani.
- Marie ma rację - poparła mnie Ann. - Ja tu z nią zostanę. Damy radę, a wy do hotelu marsz!
CZYTASZ
Love Again
FanfictionMarie zaczyna pracę w niemieckiej kadrze skoczków. Przeżyje wiele przygód i... I znów się zakocha Historia miłości szczęśliwej... i niekoniecznie ZAPRASZAM! (Zdjęcie z okładki wzięte ze strony Psychology Today)